zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 14 maja 2024

wywiad: Banisher

6.04.2023  autor: Verghityax

Wykonawca:  Hubert Więcek - Banisher (gitara)

strona: 2 z 4

Decapitated, Warszawa 20.11.2016, fot. Dariusz "Lazarroni" Łasak
Decapitated, Warszawa 20.11.2016, fot. Dariusz "Lazarroni" Łasak

Przejdźmy teraz do tematu twojego głównego zespołu, czyli Banisher. W 2022 roku - po siedmiu latach współpracy - z formacją rozstał się Szczepan Inglot. Jak do tego doszło?

Bardzo lubiłem pracować ze Szczpanem, ponieważ nadajemy na podobnych falach. Zważywszy na to, że on też jest gitarzystą, nigdy nie było między nami spięć na płaszczyźnie twórczej. To nie jest typ wokalisty, nad którym musiałbyś sterczeć z metronomem i bić linijką po łapach, żeby równo wszedł w zwrotkę. Niestety obaj mamy jeszcze inne kapele i ciężko było się dopasować pod względem terminów. Pogadaliśmy sobie od serca i uznaliśmy, że w tym kształcie nie ma to sensu, zwłaszcza że Szczepan otwarcie przyznał, iż nie wiąże swojej przyszłości z karierą zawodowego muzyka. Shodan to coś, to robi dla przyjemności i wtedy, gdy mu to pasuje. Oczywiście nie mam z tym problemu i nie chcę nikogo trzymać w zespole na siłę. Nadal jesteśmy przyjaciółmi, czego dowodem będzie nadchodząca trasa Redemptora, Antigamy i Shodan.

Banisher (od lewej do prawej: Piotr Kołakowski, Eugene Ryabchenko, Jorgi Vanhees i Hubert Więcek), fot. Kawka.fotografia
Banisher (od lewej do prawej: Piotr Kołakowski, Eugene Ryabchenko, Jorgi Vanhees i Hubert Więcek), fot. Kawka.fotografia

Szybko udało ci się zapełnić lukę, zaangażowałeś bowiem belgijskiego wokalistę Jorgi Vanheesa - i z pewnością zarżnąłem jego nazwisko, próbując je powiedzieć.

Ja też nie oswoiłem się jeszcze z poprawną wymową, lecz już zdążyłem przechrzcić go na Jorguś (śmiech). To młodziutki gość, w tym roku skończył dwadzieścia dwa lata, aczkolwiek nie wziąłem go z łapanki. Szkoli go mój dobry przyjaciel Rasta, który zresztą mi go podsunął. Z Rastą pozostajemy w świetnej komitywie, więc zapytałem go, czy ma kogoś godnego polecenia. Kandydaturę Jorgiego przesłał mi ponad rok temu. Początkowo nie byłem do tego pomysłu przekonany, głównie z powodu odległości. Wiesz, nagle Banisher stał się nazbyt międzynarodowy (perkusista Eugene Ryabchenko mieszka w Austrii - przyp. red.) i obawiam się, że ściąganie wszystkich na próbę będzie nieopłacalnym przedsięwzięciem. Muszę jednak przyznać, że chłopak poczynił niesamowite postępy. Ma fenomenalny głos, głód grania i jest zdeterminowany. Zrobiliśmy z nim dwa numery.

Mieliście okazję spotkać się na żywo, czy na razie wszystko odbywa się zdalnie?

Wokale Jorgi zrobił u siebie. Za to pod koniec grudnia 2022 roku urządziliśmy sobie spotkanie zespołowe. W ciągu tygodnia wbiliśmy perkusję do dwóch nowych kawałków, nakręciliśmy do nich teledyski i zaaranżowaliśmy kilka sesji zdjęciowych. Cieszę się, że spędziliśmy wspólnie trochę czasu. Rokowania na przyszłość są jak najbardziej pozytywne. Jorgi to w ogóle dość ciekawy zawodnik. W wolnych chwilach nagrywa covery wokalne do różnych piosenek i ma na Spotify średnio po pięć milionów odsłuchów. To wynik, którego Banisher nie przebije przez pięć najbliższych lat z całą swoją dyskografią razem wziętą (śmiech). Za kapuchę ze Spotify Jorgi nakupił sobie sprzętu i ma teraz małe studio domowe.

Banisher (od lewej do prawej: Eugene Ryabchenko, Jorgi Vanhees, Hubert Więcek i Piotr Kołakowski), fot. Wer S photos
Banisher (od lewej do prawej: Eugene Ryabchenko, Jorgi Vanhees, Hubert Więcek i Piotr Kołakowski), fot. Wer S photos

W internecie natknąłem na informację, że oprócz Banisher, Jorgi ma jednoosobowy projekt o nazwie Necromorphic Despair. Jeśli dobrze rozumiem, on nie tylko śpiewa, ale również gra na instrumentach?

Nie mam pewności, czy ścieżki instrumentalne nagrywa osobiście, czy może wynajmuje muzyków sesyjnych? Wiem, że ćwiczy na gitarze, ale ciężko mi stwierdzić, czy opanował ją na tyle, by samemu mielić utwory. Grunt, że rozwija się artystycznie.

Wspominałeś ostatnio, że chcesz przeorientować formułę wydawniczą Banisher i porzucić longplaye na rzecz singli.

Tak i wciąż się tego trzymam. To taktyka, którą przyjmuje coraz większa liczba zespołów, bo sposób słuchania muzyki zmienił się diametralnie. Jako przykład podam sytuację, która miała miejsce, gdy wracaliśmy z Redemptor po "Black Waves Fest" i każdy z nas puszczał po drodze swoje odkrycia na Spotify. Ja odpaliłem album Conjurer i mówię, że to zajebisty materiał i warto wysłuchać go do końca. Ledwo przeleciał pierwszy kawałek, nagle Daniel (Kesler - przyp. red.) przełączył playlistę i oznajmił: "Dobra, teraz ja wam coś pokażę". Wpadłem w konsternację i chwilę mi zajęło, zanim powiedziałem: "Masz świadomość tego, co właśnie zrobiłeś? Puściłem ci płytę, sprawdziłeś jeden utwór i pewnie już do niej nie wrócisz". Daniel przytaknął. W tym momencie zadałem sobie pytanie, jaki sens ma nagrywanie longplayów? Żyjemy w erze, w której prym wiodą piętnastosekundowe filmiki na TikToku. Nikt nie ma dziś czasu na słuchanie muzyki. Naturalnie nie mówię tu o starych koniach, które są przyzwyczajone do trwających godzinę albumów. Prawda jest jednak taka, że obecnie to dzieciaki dźwigają rynek muzyczny, a ludzie po trzydziestce powoli odchodzą do lamusa. Sprzedaż nośników fizycznych od lat nie stanowi już wyznacznika popularności. Jasne, zawsze będzie garstka kolekcjonerów, ale środek ciężkości branży przesunął się na format cyfrowy w postaci Spotify, iTunes czy YouTube.

Decapitated, Świecie 27.07.2019, fot. Agnieszka "vSpectrum" Jędrzejewska
Decapitated, Świecie 27.07.2019, fot. Agnieszka "vSpectrum" Jędrzejewska

Zakładając, że zbierze wam się wystarczająco wiele tych singli, rozważasz wydanie ich później jako kompilacji na nośniku fizycznym?

Tak, przy czym celowałbym raczej w EP-kę na siedmiocalowym winylu. Odnoszę wrażenie, że CD jest przeżytkiem, a kolekcjonerzy częściej skłaniają się ku płycie analogowej. Poza tym, bądźmy szczerzy, wydanie CD nie jest niczym specjalnym, natomiast z winylem jako przedmiotem kolekcjonerskim masz dużo większe pole do popisu.

Oczywiście jeżeli grasz w początkującej kapeli, to z jednym singlem możesz zapomnieć o jakiejkolwiek trasie po kraju czy świecie. Wypadałoby mieć na podorędziu chociaż ze dwa albumy, żeby móc poskładać repertuar koncertowy. W przypadku zespołów z dwudziestoletnim stażem i dziesięcioma longplayami na koncie, wydawanie kolejnych wydaje mi się być pozbawione sensu. Patrząc realistycznie, ile numerów z nowego albumu będziesz wykonywać na żywo? Trzy, maksymalnie cztery. Na "Degrees of Isolation" przygotowaliśmy osiem kompozycji, a nie mieliśmy szansy promować tego materiału nawet pojedynczym występem. Dwa tygodnie po premierze płyty wybuchła pandemia, więc wszystkie nasze plany szlag trafił. Jeszcze w kwietniu 2022 roku zdarzały się problemy z przekraczaniem granic. Pojechałem wtedy w trasę z kolumbijskim Eshtadur w charakterze gitarzysty koncertowego i jeden z brazylijskich zespołów supportujących nie został wpuszczony do Grecji, ponieważ ich certyfikaty szczepień honorowane były jedynie w Ameryce Południowej. Uznałem, że w tym momencie nie warto uruchamiać całej machiny koncertowej, bo w takie przedsięwzięcie musisz włożyć kupę czasu i pieniędzy, a ryzyko jest spore.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Banisher
Franz Hrad (gość, IP: 89.64.62.*), 2023-04-07 19:59:04 | odpowiedz | zgłoś
Historia z więzieniem bardzo ciekawa i ten plot twist kto im pomógł xD Świetny materiał
re: Banisher
Acid rain (gość, IP: 94.254.239.*), 2023-04-07 07:39:57 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo fajny wywiad! Spokojnie poczytał bym jeszcze że dwie strony.
re: Banisher
Verghityax (wyślij pw), 2023-04-07 21:18:47 | odpowiedz | zgłoś
Dzięki wielkie. Następny w kolejce będzie Diamond Head.
re: Banisher
Rejekk (gość, IP: 46.205.208.*), 2023-04-12 13:19:34 | odpowiedz | zgłoś
Oj tak, prosimy redakcję o Diamond Head.

Materiały dotyczące zespołu

Co sądzisz o angażowaniu się muzyków w poboczne projekty?