zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

wywiad: Hell-Born

2.09.2003  autor: tymothy

Wykonawca:  Les - Hell-Born (gitara prowadząca, gitara rytmiczna, wokal)

Wy tu sobie siedzicie w domkach, niczego się nie spodziewacie, a wielkimi krokami zbliża się data premiery nowej płyty Hell-Born. Nie wiem jak wy, ale ja już ostrzę sobie na nią ząbki, a jak zapowiada lider grupy Les, będzie to najlepsza płyta w dorobku Pomorzan. O tym i o kilku innych rzeczach przeczytacie poniżej.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: W lipcu zakończyliście sesję nagraniową nowego albumu, który będzie nosił tytuł "Legacy Of The Nephilim". Czym tym razem zaskoczycie swoich fanów_ Mnie osobiście "Hellblast" bardzo się podobał, ale "The Call of Megiddo" zupełnie mnie rozwalił, tak więc po waszym nowym materiale spodziewam się bardzo wiele.

Les: Tym razem postawiliśmy na produkcję płyty bardzo duży nacisk. Brzmi ona zawodowo i naprawdę nie mamy się do czego przyczepić, jeżeli chodzi o brzmienie wszystkich instrumentów. Muzyka jest nadal w naszym stylu i nie powinniśmy nikogo zawieść naszą muzyką! Jest treściwie i na temat, i myślę, że ta płyta przebije nasze dotychczasowe osiągnięcia. Dla mnie osobiście jest to nasze najlepsze dzieło pod każdym względem!

A właśnie, czy nie obawiacie się, że nie sprostacie wymaganiom fanów, że możecie nagrać album na poziomie "The Call of Megiddo" albo, co gorsza, słabszy od wspomnianego? Nie żebym wątpił w wasz potencjał, ale różne rzeczy się zdarzają i nawet "najwięksi" potrafią skopać sprawę.

Całkowicie się tego nie obawiam, wręcz to, co dokonaliśmy do tej pory jawi mi się jako próby poszukiwania własnego stylu i brzmienia Hell-Born. Nie ukrywam, że dopiero następna płyta będzie naszym dużym wyzwaniem, ponieważ postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę.

Zostając przy nowym albumie, ponownie weszliście do Hertz Studio, jak przebiegała sesja nagraniowa? Odpowiada wam klimat Białegostoku, fajki i spirytus z przemytu?

Akurat Hertz jest tak daleko umiejscowiony od centrum przemytu, że nie byliśmy w stanie korzystać z dobrodziejstw tanich fajek i wódy. Musiało nam wystarczyć nie najlepsze zaopatrzenie pobliskich sklepików w alkohol. Jeżeli chodzi o pracę z Wojtkiem i Sławkiem, to jak zawsze jesteśmy pełni podziwu dla ich zaangażowania w produkcję naszej płyty! Nagrałem już dużo płyt w różnych studio, ale nigdzie tak dobrze mi się nie pracowało jak w Hertz! Bracia W. bardzo szybko się uczą i z roku na rok masakrują mnie swoimi nowymi umiejętnościami w kwestii dźwięku i produkcji. Naprawdę wiele razy miałem wszystkiego dosyć, po prostu głuchłem, a oni dalej twardo brnęli z pracą do przodu. Naprawdę bardzo ich podziwiam za totalny słuch i bardzo wielką pracowitość! Następną płytę na pewno także nagramy w Hertz!

Hell-Born wyrobiło sobie markę nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Jak wspominacie swoje wojaże po Europie? Czy w najbliższym czasie Conquer Records planuje wam jakieś trasy zarówno tam jak i u nas?

Faktycznie trochę pograliśmy przez ostatnie lata po Europie, a także w zeszłym roku graliśmy trasę po USA. W sumie jesteśmy postrzegani jako dobry zespół koncertowy i nawet tam, gdzie nikt nie znał naszych płyt, ludzie po kilku akordach stawali się naszymi fanami i świetnie bawili się przy naszej muzyce. Na dość dużym festiwalu w Ohio w Stanach, gdzie było kilkaset osób, podczas naszego koncertu opustoszała druga scena z widowni i wszyscy chcieli zobaczyć reklamowany w radio diabelski pomiot z Polski. Dla nich kolesie z Europy odziani w skóry, gwoździe, nity i pasy z nabojami oraz podczas grania machający włosami jak helikoptery, są zjawiskiem nadal bardzo atrakcyjnym. Po koncercie ludzie podchodzili do nas i mówili tylko jedno: "Jesteście opętani i źli". Później zabijali się o nasze płyty. A w garderobie jedna panienka wpadła topless i w nagrodę za zajebisty koncert mogliśmy do woli podziwiać jej młode jędrne piersi!

Jak do tej pory nie graliście na żadnym wielkim festiwalu open-air, gdyby organizatorzy Castle Party zaproponowali wam udział w tej imprezie, zgodzilibyście się? W sumie Behemoth czy Christ Agony nie odmówili, a do kapel gotyckich raczej nie należą.

Pewnie byśmy tam zagrali bez względu na to, że wiele osób słuchających gotyku by nas znienawidziło:) Ale zawsze znalazłby się ktoś, dla kogo warto by było zagrać!

Cofnijmy się do początków Hell-Born, czasów, gdy musieliście ostro walczyć o to, żeby wydać MCD. Teraz wszystko, co związane z wydaniem albumu wydaje się prostsze, jest dużo miejsc gdzie można nagrywać muzykę, jest kilka firm, które mogą ją wydać, a nawet jak nie, to samemu można to zrobić. Kiedyś tak nie było. Dobrze to czy źle? Piję do tego, że teraz albumy wydają nawet gówniane kapele, kiedyś była większa selekcja.

W tej chwili jest trudniej dla zespołów zaistnieć na rynku. Jest taki zalew gówna, że trudno dotrzeć do naprawdę wartościowych zespołów. Kiedyś, jeżeli zespół miał na swoim koncie CD, to znaczyło to, że jest tego wart i nie bez powodu wytwórnia ładuje w niego kasę. W tej chwili tak nie jest, więc jest tak jak jest, czyli jak kapela sprzeda 2000 płyt, to jest już zauważona, a duże zespoły sprzedają 30000 i jest to duży sukces.

Powiedz mi, dlaczego nie jesteście już w Pagan Records? Rozumiem, że Conquer Records promuje was na Zachodzie, ale moim zdaniem Pagan robi lepszą robotę w Polsce.

Pagan Records było naszym wydawcą tyko na Polskę, a Conquer na resztę świata. Niestety, obie firmy weszły sobie wzajemnie na rynki zbytu i doszło do zadymy na tym gruncie. Conquer podobno sprzedało tylko kilka płyt na terenie naszego kraju, a Pagan weszło z naszymi płytami do kilku zachodnich dystrybucji. Dla zespołu z jednej strony była to dobra sytuacja, bo płyta lepiej się sprzedała, ale z drugiej strony doszło do wielu przykrych sytuacji i do rozstania z Pagan. Dla nas współpraca w tej chwili z Pagan na terenie naszego kraju byłaby bardziej korzystna, ale pewnie ponownie doszłoby do przenikania się rynków zbytu, więc stwierdziliśmy, że szkoda naszych nerwów i pozostaliśmy tylko przy Conquer.

Jak dużą rolę przywiązujecie do oprawy graficznej swoich albumów, bo szczerze mówiąc wasze okładki za bardzo mi się nie podobają. Czyżby była to kwestia finansowa?

Trafiłeś w dziesiątkę! Faktycznie, zawsze nie mieliśmy kasę na dopracowanie spraw oprawy graficznej, a to, co widać jest efektem pomocy zaprzyjaźnionych osób. Na "Legacy of the Nephilim" oprawa graficzna na pewno dorówna poziomem muzyce na tym albumie. Mamy odpowiedni na to budżet i chcemy to zrobić na jak najwyższym poziomie!

Wracając do "The Call of Megiddo", czy tytuł tego albumu miał być swego rodzaju zawołaniem do rozpoczęcia Armageddonu? Megiddo to przecież miejsce wielkiej bitwy utożsamianej często właśnie z Armageddonem.

Tak właśnie jest! Baal w swoich tekstach stworzył coś w rodzaju opowieści o bitwie wszechczasów. Bardzo nam się spodobała jego destrukcyjna koncepcja. Świetnie zgrało to się z naszą bojową muzyką i całość tworzy naprawdę bestialski klimat.

Damnation i Behemoth... dwa zespoły, które cieszą się szacunkiem w naszym kraju i poza jego granicami, a o was samych można powiedzieć, że jesteście starymi wyjadaczami na scenie. Czujecie się jak dinozaury ciężkiego grania haha?

Faktycznie, już trochę czasu działamy na scenie krajowej i praktycznie należymy do grona ludzi, którzy ją tworzyli. Daje nam to jakąś satysfakcję, ale nie czujemy się jak starzy wyjadacze, czy jak to nazwałeś "dinozaury ciężkiego grania". Mimo naszych metryk, mamy nadal w sobie dużo energii i zapału do tego, co robimy i w moim przypadku nie czuję tym znużenia, bo jest to nieodłącznym elementem mojego życia.

Wasza muzyka nie jest zbytnio skomplikowana, technicznie na odpowiednim poziomie, ale bez fajerwerków, niezaprzeczalnie chwyta za ryj i rzuca o ścianę. Rozumiem, że taki właśnie ma być Hell-Born, kopiący dupy i prosty w przekazie, ale czy nie mieliście nigdy chęci zagrać czegoś bardziej technicznego, stworzyć jakiegoś projektu/zespołu, gdzie moglibyście grać bardziej skomplikowanie?

Na początku lat 90-tych, kiedy nastała moda na łamanie rytmów i wszystkiego, co się da w death metalu, ja także byłem tym owładnięty i pokazałem to dobitnie na pierwszych płytach Damnation. Moim jednak zdaniem serce i sens muzyki tkwi w jej prostocie i przekazie. Techniczne fajerwerki są fajne, ale nie można z nich robić sztuki dla sztuki. Mamy wystarczające umiejętności techniczne, żeby połamać i do maksimum skomplikować naszą muzykę, ale jaki to ma sens?? Hell-Born zawsze będzie zespołem, który kładzie nacisk na klimat utworów i czytelny w nich przekaz, gmatwanie muzyki pozostawiamy niespełnionym wirtuozom, którzy na siłę chcą pokazać światu, jakimi są dobrymi instrumentalistami. Na zakładanie projektów muzycznych naprawdę nie mamy czasu ani chęci, wolimy robić jedno, ale dobrze.

Jesteście radykalni w swoich tekstach, jak odnosisz się do zespołów, które grając bluźnierczą muzykę śpiewają jakąś poezję o mroku w ich duszach etc.? Czym dla Ciebie jest właściwie metal, zabawą, hobby, sposobem na realizowanie siebie, odskocznią od szarego świata, nośnikiem idei?

Każdy, tworząc muzykę lub teksty, chce coś w nich przekazać, i jak robi to dobrze i szczerze, to dlaczego nie ma pisać w sposób bardziej wysublimowany, czy wręcz poetycki? Celowe jednak silenie się na poezję zawsze będzie śmieszne i nieautentyczne. Niestety, jest coraz więcej takich zespołów mieszających style i gatunki muzyczne. Tworzą one chaos na scenie muzycznej i naprawdę nie wiem, czemu to ich granie ma służyć?

Nie zdarzyło Ci się nigdy usłyszeć od swojej dziewczyny, żony: "Stary, weź się uspokój, nie masz 15 lat, żeby ganiać z gitarą po scenie, znajdź jakąś porządną robotę, zajmij się domem i dziećmi"?

Wiele osób zadziwia moje zaangażowanie w muzykę, która przecież nie jest ani popularna ani dochodowa, a teraz niestety wszystko traktowane jest przez pryzmat kasy. Moja żona rozumie, ze granie jest moim hobby i co by nie zrobiła, to ja i tak będę nadal grał. Jest pod tym względem wyrozumiała. Obowiązki domowe staram się wypełniać w miarę swoich możliwości, ale nie da się ukryć, że dużo czasu poświęcam graniu, nagrywaniu, trasom i odpowiadaniu na wywiady. Jakoś jednak udaje mi się od wielu lat godzić wszystkie aspekty mojego życia i myślę, że tak pozostanie nadal.

Nie od dzisiaj wiadomo, że niektóre fanki dają dupy muzykom. Czy któryś z was miał jakąś "niemoralną" propozycję od jakiejś niewiasty? Jak myślisz, po co panna robi coś takiego, skoro muzyk i tak pewnie następnego dnia nie będzie jej pamiętał, czy nie jest to swego rodzaju oznaka kurestwa?

Bywają na koncertach najebane dupy, którym jest wszystko jedno, kto je będzie posuwał. Nie trzeba być muzykiem, żeby taką mieć na 5 minut w kiblu. Nas to jakoś za bardzo nie interesuje, przecież istnieje obawa, że takie ścierwo przenosi jakieś zarazy, czy inne paskudztwo zjadające jaja:) Zdarzają się nam nachalne jebadełka, ale nie korzystamy z ich usług. Dlaczego to robią, naprawdę nie wiem, może chcą na siebie zwrócić uwagę, może są zwyczajnymi nimfomankami? Ale z drugiej jednak strony, gdyby nie było takich niewiast, to życie byłoby nudne i nie mieliby o czym pisać wszelcy strażnicy moralności!:)

Czujesz się idolem?

Nie jestem na pewno idolem, więc dlaczego mam się nim czuć? No chyba, że dla Ciebie nim jestem, to szybko mi o tym napisz, a odpiszę Ci jak to jest być idolem!

Dzięki za poświęcony mi czas. Jeżeli chciałbyś coś dodać, to wal teraz, ostatnia okazja...

Piekielnie siarczyste dzięki za promowanie naszej piekielnej maszyny niosącej śmierć i zniszczenie! Polecam nasz HELL FUCKIN` METAL na "Legacy of the Nephilim".

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Czy Twój komputer jest szybki?