zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

wywiad: Impaled Nazarene

13.12.2010  autor: Megakruk

Wykonawca:  Mika Luttinen - Impaled Nazarene (wokal)

Sposobność, by zadać kilka pytań Impaled Nazarene spadła na mnie niczym grom z jasnego nieba lub błękitna strzała z dupy Lucyfera - jak wolicie. Pomimo początkowej euforii, dopadły mnie jednak wątpliwości. Przeca Impaled to nonkonformiści i ekstremiści w jednym, z dwudziestoletnim stażem w branży. Czy przypadkiem nie zeżrą mnie na śniadanie razem z trepami? Ostatecznie pieprząc te wątpliwości, zrobiłem co mogłem z uwagi nie tylko na jubileuszowy rok w działalności Finów, ale również nadchodzący, bodajże jedenasty materiał w karierze. Może być ciężko, zapnijcie więc pasy, przed wami Wielki Imapled Nazarene - a konkretnie ich odwieczny lider Mika Luttinen.

strona: 1 z 1

Impaled Nazarene, materiały prasowe
Impaled Nazarene, materiały prasowe

rockmetal.pl: Witaj Mika! Być może nadstawiam dupy do bicia już na samym wstępie, ale zapytać muszę. Również w moim kraju obchodziliśmy w 2010 roku kilka rocznic. 20-lecie istnienia takich kapel, jak Hate czy Christ Agony - być może znasz (śmiech). Zastanawia mnie jedna sprawa - czy po dwóch dekadach miażdżenia ekstremalną muzyką ciągle jest w Impaled Nazarene ciśnienie do bezkompromisowej walki, do jakiej przyzwyczailiście fanów przez te wszystkie lata?

Ciśnienie? Nie, nie odczuwamy żadnej presji, by komukolwiek, cokolwiek udowadniać. Robimy ciągle to, co robimy - ponieważ: a) kochamy naszą pracę, b) płonie w nas jeszcze ten cały nienawistny ogień. Co do wymienionych przez ciebie kapel, znam zarówno Hate i Christ Agony, ale tylko z nazwy.

Jak Impaled świętowało 20. rocznicę działalności?

Cóż po prostu zagraliśmy nasze rocznicowe show 20 listopada w mieście Kuopio, gdzie jest najbardziej oddana i absolutnie szalona publiczność. Nakręciliśmy ów gig z siedmiu kamer i w dźwięku 5.1. Innymi słowy wydamy to na DVD w przyszłego roku. No i oczywiście obecnie mamy już nowy album ("Road To Octagon" - przyp. red.).

Mika Luttinen to pierwsze nazwisko, z jakim kojarzy się Imapled Nazarene, i zarazem jedyny oryginalny członek kapeli, który przetrwał w niej od 1990 roku. Patrząc retrospektywnie, rzec można, że pozostaje samodzielnym liderem grupy. Przez zespół przewaliła się także całkiem spora liczba muzyków. Podobnie bywa na naszej sceny deathmetalowej, w zespołach takich jak Behemoth czy Vader, gdzie odpowiednio Nergal i Peter mają klarowną wizję kapeli, którą konsekwentnie realizują, co czasem owocuje przetasowaniami personalnymi. Jak ta sprawa ma się w przypadku Impaled Nazarene?

Jeżeli siedzisz w tym od 20 lat, to czy chcesz, czy nie, zmiany składu się zdarzają. Ale pamiętaj, że Arb Basstard (bas) jest na ten przykład z nami już 11 lat, Repe Misanthrope (perkusja) od 15 lat, zaś UG, nasz gitarzysta był członkiem sesyjnym od 2000 roku, by ostatecznie dołączyć do nas na stałe w 2007 r. Aktualny skład funkcjonuje już od dłuższego czasu. Straciliśmy jedynie Antillę i zdecydowaliśmy się funkcjonować w czteroosobowym składzie. Oczywiście jestem typem lidera, ale Impaled to bardzo demokratyczny zespół. Wszyscy razem piszemy muzykę, a tak naprawdę sam osobiście w małym stopniu uczestniczę w jej tworzeniu. Ja wolę skupić się na tekstach. Mamy bardzo dużo szczęścia, że tak naprawdę, pomimo zmian składu, nie musieliśmy zmieniać granej muzyki, bo zawsze znajdowaliśmy odpowiednich ludzi, którzy adaptowali się do stylu tworzenia zespołu, a nie odwrotnie.

Możesz dać mi po ryju, ale Finlandia to kraj kojarzony przede wszystkim z bardziej melodyjnym graniem. Macie tam dużo celebrytek w typie Nightwish, Apocalyptica, Sonata Arctica czy sławnych "Dzieciaków". Jak w tym całym otoczeniu odnajduje się Impaled Nazarene, który mimo iż melodii nie unika, to jednak zwykł ściskać dupę "ekstremaliami", które wymienionym się nie śniły?

Oczywiście w ogóle do tego wszystkiego nie pasujemy. Nadto nawet się z tymi zespołami nie spotykamy, bo wcale nas to nie interesuje. W Finlandii mamy wiele znakomitych brutalnych kapel, jak np. Horna, Satanic Warmaster czy też Deathchain, więc osamotnieni na pewno nie jesteśmy. I tak koncertujemy więcej za granicą, bo z rozmaitych powodów rodzimi promotorzy zwyczajnie nie są nami zainteresowani.

Na pierwszy rzut oka, w dyskografii Impaled Nazarena wyróżniają się płyty "Suomi Finland Perkele" oraz "Pro Patria Finlandia". Skąd wziął się pomysł dedykowania albumów waszemu krajowi? To jakiś sarkazm czy raczej szczere pobudki? No i chłopaki, jak wam ojczyzna za to podziękowała po 20 latach grania?

(śmiech) Ojczyzna nigdy w żaden sposób nie okazała nam wdzięczności. Przeciwnie, niejednokrotnie byliśmy przez nią oskarżani o to czy tamto. Finlandia nas nie kuma, co samo w sobie jest ok, bo i tak zwykle gramy za granicą. Pomysł na tytuł "Suomi Finland Perkele (Finland Finland Devil/Fuck)" przyszedł po prostu z nikąd, nawet tego nie pamiętam. Co do "Pro Patria Finlandia", to znalazłem tę konstrukcję w słowniku łacińskim i po prostu brzmiało to ładnie. Ostatecznie jednak tytuł ten okazał się katastrofalny, bo spotkała nas z jego powodu całą mas gówna.

Przyznasz, że 20 lat to kawał czasu. Czy w tym okresie wydarzyło się coś szczególnego, o czym zawsze chciałbyś pamiętać - lub z drugiej strony, o czym wolałbyś jak najszybciej zapomnieć?

Z pewnością najchętniej zapomniałbym o gównianych trasach, jakie zdarzyło nam się zagrać, ale kiedy o tym myślę, to odbieram to raczej jako naukę, zdobycie doświadczenia, żeby kolejnym razem wiedzieć, jak zrobić coś lepiej. Jeżeli zdarza ci się każdego roku powtarzać te same błędy, oznacza to, że jesteś tylko żałosną istotą ludzką, więc... ucz się.

Przez cały okres waszego grania, krytycy w różny sposób opisywali waszą muzykę. Od black metalu po nuclearpunk. Dla mnie to po prostu ekstremalne granie. Więc stąd moje pytanie, z czym wy sami chcielibyście być porównywani?

Nazwy "trend" i "Impaled Nazarene" wzajemnie się wykluczają. Nazywamy naszą muzykę nuklearnym metalem - to wszystko tłumaczy. Wybuchowa, śmiertelna i brutalna.

Bez wątpienia Impaled Nazarene to przede wszystkim ekstremalny przekaz, także w formie słownej. Kryje się za tym wszystkim jakieś głębsze przesłanie, czy to po prostu manifest mocy i siły indywidualizmu. Pytam, bo wiem, że często spotykaliście się z ostrą reakcją, by nie powiedzieć protestem konserwatywnych frakcji w miejscach, gdzie graliście sztuki. Jak sprawa wygląda dzisiaj, kiedy wszyscy prawdopodobnie widzieli już wszystko. Impaled wciąż jest w stanie zaszokować?

W gruncie rzeczy nie jestem zainteresowany szokowaniem ludzi. My po prostu wyrażamy naszą opinię w pewnych sprawach, no a niektóre kręgi społeczne nie mogą tego znieść lub zaakceptować prawdy. Zawsze byliśmy krytykowani z powodu umieszczania tzw. "goat song" na większości płyt. Wczytaj się w słowa, bo nie zawsze mają związek z tym, co stoi w tytule. Niektóre zawierają głębsze przesłanie, inne zwyczajnie opowiadają o piciu alkoholu. Jeżeli ktoś uważa, że to durne, to i tak o to nie dbam.

Wasza kariera od bardzo dawna jest związana z Osmose Productions. Co takiego jest w wytwórni Herve Herbauta, że wytrzymaliście tam tak długo? To "miłość" bez żadnych "ale"?

Trzymamy się Osmose, bo naprawdę pomagali nam przez te wszystkie lata. Pozostawiają nam absolutną wolność artystyczną, możemy robić co tylko nam się zachce. Nagrywamy kiedy tylko chcemy, nigdy nie dostarczamy im dem czy innych preprodukcji. Dostają gotowy towar, który rzucają tłumowi. Naprawdę funkcjonujemy bardziej jako przyjaciele niż partnerzy biznesowi.

Być może w związku z bezkompromisowym image, wokół Imapled Nazarene przez lata powstało wiele legend. Najciekawszymi dla mnie są zdecydowanie te wymieniane nawet w Wikipedii, dotyczące waszej (twojej?) nienawiści do norweskiej sceny metalowej wczesnych lat 90-tych, oraz sugerowane przez niektórych powiązania z nacjonalizmem. O co w tym wszystkim chodzi? Pamiętasz?

Wszyscy byli wtedy młodzi, zarówno "oni" jak i "my". To były naprawdę dziecięce bzdury, wszyscy wzajemnie obrzucali się gównem na łamach zinów. Nic spektakularnego, ale oczywiście nowoczesną wersją tego w dzisiejszych czasach byłoby stwierdzenie "wojna" (śmiech). W Wikipedii nazwali to zdaje się "mroczną wojną" czy coś w ten deseń - uśmiałem się po sam skraj dupy. Do czego doszło z tymi bredniami.

W waszej dyskografii łącznie z nadchodzącym krążkiem doliczyłem się niemal 20 wydawnictw. Które z nich uważasz za esencję tworu zwanego Impaled Nazarene? Innymi słowy, które z nich nagrałbyś ponownie, gdybyś mógł?

Jedyną rzeczą, jaką bym zmienił, są moje wokale na "Suomi Finland Perkele", ponieważ są naprawdę słabe.

Wreszcie dotarliśmy do punktu, w którym mogę zapytać o twoje aktualne inspiracje muzyczne. W rozmowach z muzykami często spotykałem się ze stwierdzeniami, że granie ekstremalnych dźwięków nie zawsze idzie w parze ze słuchaniem ich w tzw. czasie wolnym. Jak jest z członkami Impaled?

Prawie każdego dnia słucham moich thrashowych płyt. Ale nie w chacie. Słucham muzyki w czasie mojej gównianej roboty. W domu jedynie ciszy. Totalnej ciszy, niczego więcej. Moje inspiracje nie zmieniły się przez lata, to wciąż te same Venom, Sodom, Slayer i The Exploited itp., które motywują mnie do dalszego działania.

Premiera nowego krążka, "Road To The Octagon", przed nami. Czego spodziewać się tym razem? Na okładce widzę dużo śmierci (śmiech).

13 kawałków, 33 i pół minuty czystego, super agresywnego, nienawistnego, pełnego przemocy, szybkiego metalu z lekkimi naleciałościami spod znaku Motorhead. Odcięliśmy od muzy trochę gówna, czyniąc ją bardziej skoncentrowanym materiałem niż miało to miejsce na poprzednich albumach.

Gdzie tym razem tworzyliście płytkę i jak przebiegał proces nagrywania? Co preferujesz - pracę w studio czy koncerty?

Nagrywaliśmy w "City Lights" (eks "Hellhole") studio, w jedynie 6 dni. To bardzo małe studio, totalnie undegroundowe miejsce. Miksy wykonał nasz dźwiękowiec Max we własnej chacie, a masteringiem zajął się Mika Jussila w "Finnvox". Nagrywaliśmy naprawdę szybko i tym razem nie korzystaliśmy z tzw. edycji garów czy innych clicków. Zależało nam na zachowaniu "żywego" charakteru tej muzyki. Nasz poprzedni krążek "Manifest" brzmiał kurewsko strasznie z powodu użycia gównianego pro-tools. Co do roboty, to osobiście wolę gigi i nie mogę sie doczekać, jak nowa muzyka poradzi sobie przed żywą publiką.

Muzyka Impaled generalnie jest rozpędzona do czerwoności. Długo i pieczołowicie konstruujecie wałki, czy może elegancko robicie je na "setkę"?

To naprawdę zależy. Mogę dać ci przykład z nowej płyty. Napisałem muzykę do "Convulsing Uncontrollably" i początkowo widziałem ją jako daleko wolniejszą, w typie "Soul Rape" z "Ugra-Karma". Nasz bębniarz posłuchał riffu i powiedział "nie, to musi być znacznie szybsze". Na początku w ogóle się z tym nie zgadzałem, ale jak usłyszałem, jak to brzmi w tej wersji, to pomyślałem - to jest kurwa to.

Wkrótce przybywacie do Polski. Co sądzicie o naszym kraju, czego oczekujecie od naszej publiki? Czego my sami możemy spodziewać się po tym nadchodzącym gigu? Wiecie, chcemy być przygotowani (śmiech)?

Nie oczekuję niczego prócz absolutnego szaleństwa, dużej ilości wódki, no i gorących laseczek ma się rozumieć. Dostarczymy wam specjalny rocznicowy set, który zadowoli was nawet jeśli jesteście fanami tylko pierwszych dwóch krążków (śmiech).

Dobra, tyle ode mnie. W imieniu czytelników rockmetal.pl dzięki za poświęcony czas i proszę o kilka słów dla polskich fanów Impaled Nazarene.

Po prostu bądźcie tam kurwa 18.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Czy Twój komputer jest szybki?