zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

wywiad: Lostbone

1.07.2012  autor: Verghityax

Wykonawca:  Przemek Łucyan - Lostbone (gitara)

strona: 1 z 4

Lostbone, Katowice 22.04.2012, fot. Verghityax
Lostbone, Katowice 22.04.2012, fot. Verghityax

rockmetal.pl: Witaj, na pierwszy ogień wrzućmy temat waszego najnowszego dokonania, czyli "Ominous". Przy poprzednim krążku, pt. "Severance", pracowaliście z Szymonem Czechem i Pawłem Grabowskim. Tym razem produkcją zajęli się Arek "Malta" Malczewski i Filip "Heinrich" Hałucha. Skąd ta zmiana?

Przemek Łucyan, Lostbone: Z Pawłem Grabowskim nagraliśmy cztery materiały, z czego ostatni - "Severance" - miksował i masterował właśnie Szymon Czech. Zawsze bardzo dobrze nam się z Pawłem współpracowało, "Progresja Studio" jest jak najbardziej godne polecenia i czuję się tam jak w domu, jednak po czterech materiałach uznaliśmy, że chcemy spróbować czegoś nowego. Malta był z nami na trasie jako akustyk i wspomniał, że Heinrich gospodaruje w nowym studiu "Sound Division". Zbadaliśmy temat i uznaliśmy, że właśnie tam chcemy nagrywać. Masa dobrych gratów, dobrzy realizatorzy, no i studio rzut kamieniem od domu.

Kto w takim razie stał u steru w kwestii produkcji? Malta czy Heinrich?

Finalny efekt jest dziełem Heinricha, z nim kręciliśmy brzmienia poszczególnych instrumentów i on zrobił miks i mastering. Z Maltą ustawialiśmy brzmienie bębnów i wbiliśmy większość śladów.

Słuchając "Ominous" odniosłem wrażenie, że sekcja rytmiczna jest bardziej wysunięta do przodu niż miało to miejsce na "Severance" - czy to tylko moje wrażenie czy celowy zabieg?

Trudno powiedzieć. Zależało nam na tym, żeby nagranie miało więcej powietrza i było bardziej przestrzenne, co w jakimś stopniu udało się zrealizować. Być może stąd takie wrażenie. "Severance" był bardziej ściśnięty. Nie analizowaliśmy tego, raczej kierowaliśmy się tym, jak brzmi dla nas najlepiej. Wiesz - sekcja rytmiczna daje muzie kopa, musi być odpowiednio głośna - dokładnie jak gitary i wokal (śmiech).

Na "Ominous" wyraźnie słychać, że jest to materiał bardziej dojrzały i dopieszczony niż "Severance". Jest to również drugi krążek Lostbone nagrany w obecnym składzie. Czy czujecie się obecnie bardziej zgrani jako kapela?

Bez wątpienia i cieszę się, że tak to odbierasz. Dopiero w tym składzie wszystko zaczęło żreć jak należy, a zarówno poprzednie nagrania, jak i masa koncertów sprawiły, że coraz lepiej się wyczuwamy muzycznie. Jesteśmy też coraz bardziej świadomi, jak osiągnąć efekt, o jaki nam chodzi. Dużo więcej muzyki niż kiedyś powstaje na próbach i to również z pewnością miało spory wpływ na finalny efekt. Poza tym nie chcemy nagrywać za każdym razem takiej samej płyty.

To fakt, że na "Ominous" pojawia się sporo ciekawych urozmaiceń. Zaprosiliście do udziału w nagrywaniu aż czterech gości: Filipa z Sixpounder, Kroto z Hope, Roberta z Carnal i Shiro z francuskiego l'Esprit du Clan. Co zaważyło na doborze takiego właśnie towarzystwa?

Zawsze chodziły nam jakieś pomysły po głowach, jeśli chodzi o gości. Na "Severance" pojawił się w chórkach nasz kumpel Kanada, jednak to był pierwszy album w obecnym składzie i chcieliśmy się skupić na tym, co możemy zrobić właśnie we czterech. Materiał, jaki powstał na "Ominous", był dużo bardziej różnorodny i jakoś naturalnie pojawiały się pomysły, kto mógłby jeszcze tę różnorodność uzupełnić swoim charakterem. Ja zaproponowałem Shiro i Roberta. Z l'Esprit du Clan zagraliśmy kilka koncertów w 2009 roku i jakiś sporadyczny kontakt nam pozostał. Shiro ma bardzo brutalny, surowy wokal, a "Eclipse" to jeden z najmocniejszych numerów na płycie. Odezwałem się do niego, utwór mu się spodobał, a nam spodobało się to, co nagrał. "Bleed The Scars", w którym pojawił się Robert, to z kolei najbardziej "inny" i odstający numer w naszym dorobku. Długo kombinowaliśmy nad tym, jak powinna wyglądać linia wokalna. Był pomysł, aby zrobić ten numer w ogóle bez wokalu, aż zaświtało mi w głowie, że do klimatu tego kawałka powinien doskonale przypasować Robert. Wyszło nam coś innego i mam nadzieję ciekawego. No i "Choose Or Be Chosen". Barton zaproponował, żeby zaprosić Filipa i Kroto. Początkowo mieli być w innym numerze, ale jakoś mi to nie pasowało, więc zaproponowałem, żeby zrobić całkiem nowy utwór i tak "Choose..." jako jedyny powstał odgórnie z założeniem, że będą w nim trzy różne wokale. Jestem zajebiście zadowolony z efektu końcowego!

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?