zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

wywiad: Nervosa, Bloodhunter

4.03.2022  autor: Verghityax

Wykonawca:  Diva Satanica - Nervosa, Bloodhunter (wokal)

strona: 2 z 2

Pomówmy teraz o twojej drugiej ekipie, a pierwszej pod względem chronologicznym - Bloodhunter. Na ile się orientuję, pierwotnie był to solowy projekt gitarzysty Daniego Arcosa. Ty dołączyłaś do składu w 2012 roku.

Z Bloodhunter czuję się blisko związana emocjonalnie. Całą moją wiedzę na temat przemysłu muzycznego, a także sceniczny i studyjny debiut, to wszystko zawdzięczam Bloodhunterowi. Najpierw Dani zapytał mnie, czy napisałabym parę tekstów na potrzeby jego projektu. Potem zasugerował, bym stanęła za mikrofonem i użyła ekstremalnych technik wokalnych, bo miał świadomość, że fascynowałam się wówczas estetyką blackmetalową. Gdyby nie zachęta Daniego, być może nie wkroczyłabym na tę ścieżkę. Co równie ważne, członkowie Bloodhuntera wykazali się pełnym zrozumieniem, kiedy poinformowałam chęci dołączenia do Nervosy.

Z Bloodhunter wydałaś dwa longplaye studyjne: "Bloodhunter" i "The End of Faith". Najbardziej do gustu przypadł mi numer "Let the Storm Come" z drugiego albumu. Ma świetny groove.

Serio? To mój ulubiony utwór Bloodhuntera (śmiech) i zawsze otwieramy nim koncerty. Jest niczym strzał w pysk na dzień dobry (śmiech). Jak mówisz, istotnym czynnikiem jest ten groove, dzięki czemu wyróżniamy się na tle pozostałych grup deathmetalowych, przynajmniej na hiszpańskiej scenie.

Parę lat temu udzielałaś się też w formacji Outreach, z którą zarejestrowałaś jeden longplay, a następnie wasze drogi się rozeszły. Możesz rzucić nieco światła na tę historię?

Wątek Outreach pojawił się w momencie, kiedy pracowaliśmy nad materiałem na "The End of Faith". Czułam się odrobinę zaszufladkowana w melodyjnym death metalu i naszła mnie ochota zrobić coś innego, aby nie zgnuśnieć. O Outreach usłyszałam za pośrednictwem wspólnych znajomych. Zainteresowało mnie to, że grają bardziej progresywnie i mają już jedną wokalistkę w składzie (Nines Bathory - przyp. red.). Zamierzali zrealizować swój pomysł na album i poprzeć to garścią koncertów w Hiszpanii. Nie mieli ambicji, by ruszać w globalną trasę, co również było mi na rękę.

Gdy Bloodhunter się rozkręcił i nasz grafik zapełnił się datami występów, zaczął mi ciążyć ten nadmiar projektów. Doszło do tego, że w piątek po pracy pakowałam rzeczy i cały weekend spędzałam w vanie, jeżdżąc od miasta do miasta, po czym w poniedziałek musiałam się stawić na porannej zmianie. Po jakimś czasie taki tryb życia daje się ostro we znaki. Byłam skrajnie wyczerpana. Wtedy Outreach otrzymał ofertę koncertową, która kolidowała z moimi terminami, i to z mojej winy nie zespół nie mógł jej przyjąć. Czułam się okropnie, zwłaszcza że promowali swoją pierwszą płytę. Nie miałam prawa wstrzymywać ich kariery, więc porozmawialiśmy szczerze i zdecydowaliśmy się rozstać, na szczęście w pozytywnej atmosferze. W styczniu 2020 roku wybrałam się na występ Outreach, aby ich wesprzeć. Nines przejęła moje partie wokalne i poradziła sobie znakomicie, pomimo konieczności żonglowania różnymi technikami śpiewu.

Cofnijmy się teraz do przeszłości. Co rozpoczęło twoją przygodę ze śpiewem?

Sądzę, że przełom nastąpił w chwili, kiedy w programie telewizyjnym zobaczyłam jakąś dziewczynę wykonującą "Livin' on a Prayer" Bon Joviego. To był pierwszy rockowy kawałek, z jakim się zetknęłam, i wprost oniemiałam z zachwytu. Od tego momentu raz w tygodniu chodziłam do sklepu muzycznego w poszukiwaniu nowej muzyki. Ponieważ internetowe platformy streamingowe nie były jeszcze tak rozwinięte jak dziś, często kupowałam płyty w oparciu o recenzje w magazynie lub opinie znajomych. Szybko wkręciłam się w grunge, potem do kręgu moich zainteresowań doszedł heavy metal, aż ostatecznie oswoiłam się z bardziej ekstremalną muzyką.

Nervosa (od lewej do prawej: Prika Amaral, Eleni Nota, Diva Satanica i Mia Wallace), fot. Barbara Ciravegna
Nervosa (od lewej do prawej: Prika Amaral, Eleni Nota, Diva Satanica i Mia Wallace), fot. Barbara Ciravegna

Na którym etapie przestałaś się podpisywać jako Rocio Vazquez i zaistniałaś jako Diva Satanica?

To było pokłosie mojej obsesji na punkcie norweskiego black metalu, mroku i corpse paintu (śmiech). Zapragnęłam być tego częścią, więc starałam się wykreować sobie alter ego inspirowane czymś demonicznym albo złowieszczym. Najpierw przeczesałam rozmaite mitologie, ale okazało się, że najlepsze ksywki są już zajęte. W końcu zapożyczyłam pseudonim od tytułu utworu Arch Enemy, w którym śpiewał Johan Liiva. Zresztą tekst tej kompozycji też pasował mi jak ulał. Już w Bloodhunterze udzielałam się jako Diva Satanica. Spójrzmy prawdzie w oczy, Rocio Vazquez nie brzmi zbyt potężnie (śmiech).

Jeśli to nie jest zbyt osobiste pytanie, powiedz mi, jak zareagowali twoi rodzice, gdy zaczęłaś występować jako Diva Satanica?

Wywodzę się z rodziny, w której tradycje chrześcijańskie są głęboko zakorzenione, do tego przyjęłam większość sakramentów. Początkowo rodzice nie brali mojej działalności na poważnie. Myślę, że postrzegali ją w charakterze dziwacznego hobby. Nie byli też w stanie zrozumieć, co pociąga mnie w takiej muzyce. Aż pewnego dnia zrobili coś, co wprawiło mnie w osłupienie - oznajmili, że chcą przyjść na koncert Bloodhuntera. Jest to o tyle niezwykłe, że oboje mają po siedemdziesiąt lat na karku. Mimo to zjawili się i od tamtego momentu za każdym razem stają w pierwszym rzędzie. Ich obecność bardzo podnosi mnie na duchu.

Tata trochę kojarzy mi się z Clintem Eastwoodem, zawsze ogolony i elegancki, urodzony perfekcjonista. Mama z kolei kocha meksykańską muzykę i folklor.

Nervosa (od lewej do prawej: Mia Wallace, Eleni Nota, Diva Satanica i Prika Amaral), materiały prasowe
Nervosa (od lewej do prawej: Mia Wallace, Eleni Nota, Diva Satanica i Prika Amaral), materiały prasowe

Podobno na co dzień pracujesz jako pielęgniarka w szpitalu psychiatrycznym. To chyba dość nietypowa ścieżka kariery?

Pozory mogą mylić. Julien (Truchan - przyp. red.) z Benighted również pracuje w tym zawodzie. Psychiatria to specyficzny dział medycyny, bowiem zajmuje się chorobami, których objawy nie są widoczne gołym okiem. Nawet badania naukowe na tym polu zazwyczaj sprowadzają się do studiowania opinii innych lekarzy. Odnoszę wrażenie, że osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne nierzadko spotykają się ze stygmatyzacją, jakby ich dolegliwości nie były prawdziwe. Moim zdaniem ludzie ze środowiska metalowego są w tej kwestii bardziej otwarci, sami też niejednokrotnie zmagają się z tego typu problemami i wyrażają to właśnie za sprawą muzyki. Agresywna muzyka pozwala wyrzucić z siebie negatywne emocje. To trochę jak terapia.

Zgaduję, że praca w takiej placówce wymaga niemałej odporności psychicznej?

Owszem. Pamiętam, kiedy jeden z pacjentów popełnił samobójstwo w szpitalu. Byłam wtedy nieco młodsza i po raz pierwszy zetknęłam się z człowiekiem, który odebrał sobie życie. Wstrząsnęło to mną do głębi. Tak jak ja, był wielkim fanem metalu. Po tym zdarzeniu zaczęłam unikać filmów poruszających podobną tematykę, bo od razu się rozklejałam. To straszne i frustrujące zarazem - obserwować cierpienie bliźniego i nie być w stanie mu pomóc. Wielu chorych to wspaniali ludzie obdarzeni niesamowitym talentem, lecz z powodu choroby nie potrafią go wykorzystać. To najtrudniejszy aspekt mojej pracy. Nie znaczy to jednak, że każdy dzień jest taki depresyjny. Zdarzają się naprawdę zabawne chwile.

Nervosa (od lewej do prawej: Prika Amaral, Mia Wallace, Diva Satanica i Eleni Nota), materiały prasowe
Nervosa (od lewej do prawej: Prika Amaral, Mia Wallace, Diva Satanica i Eleni Nota), materiały prasowe

A teraz coś z zupełnie innej beczki. Czy dałaś się porwać hiszpańskiemu fenomenowi, jakim okazał się serial "Dom z papieru"?

Widząc modę, jaka zapanowała na ten serial, początkowo nie chciałam go oglądać. Gdy ogłoszono lockdown, postanowiłam go w końcu zobaczyć. Niepotrzebnie byłam uprzedzona, bo jest rewelacyjny. Mamy w Hiszpanii sporo świetnych produkcji, na przykład "Uwięzione" i "Bałagan, jaki zostawisz".

I na koniec: gdybyś miała znaleźć się w ekipie Profesora z "Domu z papieru", jak brzmiałby twój kryptonim operacyjny?

Pewnie Hawaje albo Alaska (śmiech).

Dziękuję ci za poświęcony czas. Już dłużej cię nie zatrzymuję.

Dziękuje, dobrze się bawiłam. Do zobaczenia na jakimś koncercie!

2
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów