zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 16 października 2024

wywiad: Skyclad

8.10.2000  autor: rick

Wykonawcy:  Martin Walkyier - Skyclad (wokal), Graeme English - Skyclad (gitara basowa)

O możliwości przeprowadzenia wywiadu z muzykami Skyclad, mojego ulubionego zespołu lat dziewięćdziesiątych, dowiedzieliśmy się niemalże przez przypadek. Nie mogłem nie skorzystać z okazji i nie zadać kilku pytań twórcom albumów, które tak często goszczą w moim odtwarzaczu. Wszystkim, którzy jeszcze nie znają Anglików, gorąco polecam zapoznanie się ich muzyką, można zacząć od najświeższej w dyskografii, doskonałej płyty "Folkemon".

strona: 1 z 1

Graeme English: Cześć, tu Graeme ze Skyclad.

rockmetal.pl: Witaj! Mówi Rysiek z www.rockmetal.pl, jestem waszym fanem...

Graeme: Dzieki.

...i uważam, że Skyclad to najlepszy, grający obecnie, zespół na świecie.

Graeme: (śmiech) Dobry komplement otworzy ci każde drzwi (śmiech).

Mam waszą najnowszą płytę "Folkemon" od dwóch dni. Jej tytuł, słowo "Folkemon", brzmi zupełnie jak "Filemon", imię miłego kotka z popularnej polskiej kreskówki dla dzieci. Kot, którego można podziwiać na okładce przypomina raczej Behemota z "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, kota Diabła. Co sądzisz o tym podobieństwie?

Graeme: O, nasz kot nie jest miły. Wygląda, że jest pijakiem, palaczem, nie stroni też pewnie od narkotyków, ani seksu z kotkami, a może nawet kotami, kto wie? Nie wiem, jakie są jego preferencje (śmiech). Tytuł płyty nawiązuje do gry "Pokemon" i szaleństwa z nią związanego - zabawek, maskotek, do prania dziecięcych mózgów z nimi związanego.

Ta gra nie jest specjalnie popularna w Polsce.

Graeme: W Angli sprawia wrażenie zarazy, myślę że podobnie wygląda to w Stanach i Japonii. "Pokemon" zawładnął umysłami dzieci, pierze ich mózgi. Żartem z tego wszystkiego było nazwanie płyty "Folkemon".

Teraz kilka pytań o samą płytę. Kto wymyślił sam początek albumu, początek "The Great Brain Robbery"?

Graeme: To taki żarcik, słyszysz "raz, dwa, trzy, cztery" wybijane przez perkusistę i... cisze. Dziwny początek, spodziewać się można wejścia muzyki, a tu cisza (śmiech).

Płyta zawiera "przebój" "Polkageist", opowiedz o pani, która gościnnie tu śpiewa.

Graeme: Zamiast Tirza Abb wystąpiła wokalistka sesyjna. Pytaliśmy ludzi przewijających się przez studio nagrań, w którym pracowaliśmy, czy nie znają kogoś odpowiedniego. Właściwa osoba usłyszała o nas od przyjaciela przyjaciela przyjaciela. Ma bardzo ciekawy głos, bardzo ciekawą barwę.

W "The Disenchanted Forest" główny riff, grany przez skrzypce, do złudzenia przypomina polskie melodie ludowe z naszego pogórza.

Graeme: Myślę, że ludowe motywy są podobne we wszystkich krajach, ten być może najbardziej popularny jest w Europie Wschodniej. Niektóre angielskie melodie są podobne. Ta muzyka płynie z ludzkich serc.

Na "Folkemon" można usłyszeć kolejny cover, tym razem "Swords of A Thousand Men" zespołu Tenpole Tudor. Jakie są kryteria, decydujące o wyborze takich, a nie innych utworów i wykonaniu ich przez Skyclad?

Graeme: Na pomysł zagrania tego właśnie utworu wpadł kilka miesięcy temu Kevin (Ridley - red.), nasz gitarzysta. Pomyśleliśmy, że to może być dobra piosenka Skyclad. Całkowicie niezależnie wpadł na ten sam pomysł Jay (Graham - red.), nasz perkusista. Na jednej z prób okazało się, że potrzebujemy dodatkowego utworu (bonus track). Wtedy obaj zaproponowali Tenpole Tudor. Kiedy wszyscy mieliśmy po kilkanaście lat, to był wielki przebój w Anglii. Każdy z nas ma osobiste wspomnienia z nim związane, lokalne dyskoteki, pierwsze upicie się - ta piosenka była prawdopodnie w szafie grającej. Nie sądzę, żeby ten utwór był popularny poza Anglią.

W Polsce nie był.

Graeme: Ludzie w Niemczech, którzy interesowali się punkiem tamtych czasów, znają zespół, ale nie utwór. Z tego powodu to prawdopodobnie dziwny wybór na cover. Po prostu czuliśmy, że powinniśmy go zagrać, brzmiał jak piosenka Skyclad.

Graliście utwory różnych zespołów - między innym New Model Army - dlaczego oni? Czy lubicie ich w jakiś szczególny sposób?

Graeme: Wszyscy w zespole jesteśmy wielkimi fanami New Model Army. Nie powiedziałbym, że ma to na nas bezpośredni wpływ, ale definitywnie te dwa zespoły mają ze sobą wiele wspólnego. Jako muzycy, mamy dla nich duży respekt.

Teraz pytanie prawdopodbnie do Martina (Walkyiera - red.), ale...

Graeme: ...chwila, być może sam będzie mógł na nie odpowiedzieć... nadchodzi...

Martin Walkyier: Jestem.

Witaj! Chcę Cię spytać o teksty na "Folkemon".

Martin: Nie ma problemu, mam nadzieję, że będę mógł odpowiedzięć.

Niestety nie miałem jeszcze okazji bliżej się z nimi zapoznać, powiedz czy tym razem mamy do czynienia z koncept-albumem?

Martin: To zwykła mieszanka problemów bliskich sercom nas wszystkich w Skyclad. Piosenki o ochronie środowiska, o politykach, szukające sensu życia, odpowiedzi na pytanie dlaczego tu jesteśmy, o co w tym wszystkim chodzi - na co niestety nie mam zbyt wielu odpowiedzi. Zawsze szukam odpowiedzi.

Jakieś sukcesy? (śmiech)

Martin: (śmiech) Nie, im więcej szukasz, tym bardziej jesteś zagubiony, boli cię tylko od tego głowa. Reszta zespołu starała się stworzyć najlepszą muzykę, zebrać do kupy najlepsze co przez lata jako Skyclad robiliśmy, myślę że ja zrobiłem podobnie z tekstami. Spędziłem bardzo wiele czasu pisząc je, próbując uczynić je tak poetyckimi, jak tylko mogłem.

W jednym z wywiadów czytałem, że postać narysowana na okładce "Vintage Whine" (poprzednia płyta zespołu - red.) została wymyślona przez Duncana Storra, autora wszystkich waszych okładek, w innym miejscu zaś, że przedstawia twoją byłą towarzyszkę życia, jak jest naprawdę?

Martin: To nie jest dokładnie ona, troszkę tylko ją przypomina. To była bardzo osobista płyta, teksty opowiadały o bardzo złych rzeczach, które spotkały mnie przez ostatnie dwa lata przed jej nagraniem. Nie powstały z myślą o wykorzystaniu ich na albumie Skyclad, były moją osobistą terapią. W końcu jednak okazało się, że pasują do muzyki tak dobrze, że musiały zostać użyte. W przypadku nowej płyty próbowałem zrobić coś zupelnie innego. Wtedy chciałem wyrzucić z siebie całą agresję i frustrację, nie miałem wiele szczęścia (śmiech).

Czy teraz już wszystko w porządku?

Martin: Tak, jest o wiele lepiej. Ale życie ciągle nie jest proste. Jestem muzykiem, wiele podróżuję z zespołem - trudno utrzymywać trwałe związki z ludźmi. Czasem jest się bardzo samotnym.

To dobre dla muzyki...

Martin: Tak, złamane serce zawsze pomaga napisać dobre teksty, najlepsze teksty każdego zespołu, to te smutne. Kiedy jesteś smutny, jest ci źle, piszesz najlepiej. Kiedy czuję się paskudnie, słucham muzyki innych, to często pomaga. Wiesz, że ludzie na całym świecie mają podobne problemy, mają podobne cele. Śpiewanie na "Vintage Whine" było dziwnym doświadczeniem, teksty były naprawdę bardzo osobiste, jakbym zapisał swoje serce na papierze. W przypadku nowej płyty jest nieco inaczej, spędziłem przy pisaniu tekstów bardzo wiele czasu, są tak bliskie perfekcji, jakimi tylko mogłem je uczynić. Takimi, jakie czuję je w swym sercu.

Pewnie dlatego tak lubię Skyclad.

Martin: Dziękuję. Ludzie często słuchają tylko muzyki, chodzą na koncerty i szaleją tam, to też jest dobre.

W przypadku Skyclad to jedna całość, muzyka i słowa, dlatego ludzie uwielbiają waszą twórczość.

Martin: Wszyscy w zespole naprawdę wierzymy w to, co robimy. Żeby przetrwać dziesięć lat, czasem bez pieniędzy, musieliśmy być czasem trochę szaleni. Przeszliśmy wiele trudnych chwil, a teraz staraliśmy się, żeby nowy album, wydany przez Nuclear Blast był tak dobry, jak to tylko możliwe.

Następne pytanie miało dotyczyć właśnie Nuclear Blast.

Martin: Zmiana wytwórni daje nowego ducha zespołowi, kiedy wydawca, jak Nuclear Blast, wierzy w zespół. Kiedy podpisaliśmy kontrakt z Massacre wszystko było w porządku, nie mogę o nich powiedzieć złego słowa. Później coś tam się zmieniło, firma którą opuściliśmy, nie była firmą z którą rozpoczęliśmy współpracę. Zmieniło się całkowicie ich podejście, organizacja, wszystko.

Czy, jak do tej pory, jesteście zadowoleni ze współpracy z Nuclear Blast?

Martin: Bardzo. Ludzie, z którymi pracujemy, są bardzo przyjacielscy, pomagają jak mogą. Organizują konferencje prasowe. Wydawca powinien wierzyć w twój sukces. Jednoczeście Nuclear Blast jest o wiele większą firmą, współpracuje ze znacznie większą ilością zespołów. Pomieszczenie, w którym teraz siedzimy udzielając wywiadów, w Nuclear Blast, pokój telefoniczny, jest większy niż całe biuro Massacre. Graeme powiedział mi, że tutaj właśnie dodzwaniają się ludzię, dzwoniąc na seks-party. Mam taką nadzieję (śmiech). Mam nadzieję (śmiech).

Jeśli nie masz więcej czasu, mogę wrócić do rozmowy z Graemem...

Martin: Nie, nie, miałem udzielać wywiadu z, jak to się nazywało, radio... nie pamiętam, dostaliśmy niewłaściwy numer telefonu, mogę dłużej z tobą porozmawiać. Jeśli wolisz rozmawiać z Graemem albo z nami oboma, nie ma sprawy.

Chciałym pogadać z wami wszystkimi (śmiech), jestem fanem całego Skyclad.

Martin: Jeśli wiesz, gdzie moglibyśmy zagrać w Polsce koncert, byłoby świetnie. Wiele zespołów do was przyjeżdża, też chcemy dla was wystąpić. Graeme jest naszym menedżerem, poda ci szczegóły. Boże dopomóż nam (bo Graeme pełni funkcję menedżera - red.) (śmiech).

Dobrze, następne pytanie. Dlaczego wybraliście nazwę "Skyclad"?

Martin: To bardzo stare brytyjskie słowo, znaczy "nagi". Wojownicy, idący do bitwy byli nadzy, tylko ich ciała były pomalowane. Nasza muzyka jest otwarta, mówimy to, co myślimy, nasze serca są otwarte i nagie, nie próbujemy niczego ukrywać. W dodatku to doskonałe słowo, dobra nazwa dla zespołu. Nie brzmi jak typowo nazwa metalowego zespołu, nie jesteśmy typowym metalowym zespołem. Grupa nazwana "Skyclad" może być grupą folkową, akustyczną, wokalną albo metalową. Nie chcieliśmy nazwy takiej jak "Rotting Angels Death" - nie byłaby dla nas właściwa (śmiech). "Skyclad" to bardzo stare słowo, gdybyśmy nie nazwali tak zespołu, być może zostałoby zapomniane. Nie jest używane na codzień. Kiedy czytam ciekawe, stare słowo, staram się wykorzystać je w moim tekstach, dać mu nowe życie, spowodować, żeby młodzi ludzie otworzyli słownik i poznali jego znaczenie. Lubię słowa, jestem fanem słów, moim hobby jest utrzymywanie przy życiu starych słów. Bawię się słowami, to bardzo ciekawe zajęcie. Reszta zespołu uwielbia robić szalone rzeczy z muzyką, ja lubię szaleć ze słowami. Próbuję malować nimi obraz, opowiadać historie.

Opowiedz o muzycznej ewolucji Skyclad. Zaczęliście od thrashu ze skrzypcami, później graliście folk, a teraz - co teraz?

Martin: Myślę, że po prostu gramy swoją muzykę, muzykę Skyclad. Myślę, że nasi fani rozumieją, że ciągle się zmieniamy. Jedna nasza płyta może być ciężka, jedna akustyczna. Myślę, że tak powinno być. Wielkie zespoły, takie jak Queen, mogły stworzyć prawdziwie heavymetalowe albumy z akustycznymi piosenkami albo albumy w pełni akustyczne. Nikt nie miał im tego za złe. Dziś wygląda na to, że tak nie powinno się robić. Jeśli jesteś muzykiem, który lubi grać różną muzykę - ciężką i rownież pozbawioną prądu - dobrze móc się zmieniać. Nasz zespół ciągle ewoluuje, nie mamy pojęcia, jaka będzie następna płyta. Teraz myślę, że będzie bardzo ciężka, ale kiedy wchodzimy do studia, próbujemy, piszemy piosenki, nie mamy konkretnych planów, tworzymy to, co w danym momencie czujemy.

Utwory Skyclad są cieżkie nawet bez prądu.

Martin: Tak, to dlatego, że cokolwiek robimy, niezależnie od tego, czy gramy na gitarach akustycznych, czy na elektrycznych, muzyka i teksty płyną prosto z serca. Wiele zespołów znajduje swoją formułę i przy niej pozostaje przez całą karierę. Dla niektórych to dobre, ale nie dla nas. Zawsze chcieliśmy zaskakiwać ludzi, czasem ich trochę zawodzimy, fani ostrego grania mówią, że nowa płyta jest zbyt akustyczna, inni narzekają, że jest zbyt ciężka. To co chcemy robić, to tworzenie naszej muzyki, dawanie ujścia naszej kreatywności. To bardzo ważne. Mieliśmy przez te wszystkie lata wiele szczęścia, nikt nigdy nie mówił nam co mamy robić, do niczego nie zmuszał. Jestem tym bardzo zaskoczony, wielu zespołom menedżerowie i wytwórnie mówią, co mają robić, jak wyglądać, jakie piosenki grać. Takie traktowanie byłoby końcem zespołu takiego jak Skyclad, nie moglibyśmy być kreatywni.

Również dzięki temu tak bardzo lubię waszą muzykę.

Martin: Na swój sposób mieliśmy wiele szczęścia, zaskakujące było, że w Noise Records nigdy nie narzucali nam swojego zdania, mimo że często to robili w stosunku do innych zespołów. Robiliśmy zawsze dokładnie to, co chcieliśmy robić, nigdy wydawca nie mówił nam, że musimy zremiksować płytę, zmienić to albo tamto. Może ceną za tworzenie własnej muzyki i posiadanie własnego stylu jest to, że nigdy nie stajesz się sławny. Bardzo łatwo skakać z trendu na trend, z mody na modę, kopiować to, co obecnie popularne w muzyce. Niektóre zespoły to robią, ale nie my.

Jak znajdujecie pomysły na kolejne utwory, na kolejne płyty po nagraniu dziesięciu albumów, po dziesięciu latach tworzenia?

Martin: Myślę, że udaje nam się nam dzięki temu, że wszyscy w Skyclad jesteśmy bardzo kreatywni. Nie jesteśmy zespołem, w którym jedna osoba ma pomysły, bardzo by nas to ograniczało. W niektórych grupach liderzy piszą całą muzykę i kontroluje wszystko. My współpracujemy ze sobą, każdy ma talent, każdy jest w czymś dobry i oczywiście w czymś nie jest. Trzeba wiedzieć, jakie zdolności ludzie mają i wykorzystać je. Teraz w nowym składzie pracuje się nam lepiej niż kiedykolwiek. Pracuje się wspaniale. Często praca w studio jest bardzo stresująca, nie ma wiele czasu, budżet jest ograniczony, wtedy twórczy duch jest bardzo ważny. Gdybyśmy próbowali tworzyć albumy, które podążają za trendami, nie brzmiałyby prawdziwie. To co robimy, wypływa z naszych uczuć, nie myślimy o tym co robimy, jesteśmy zbyt głupi, żeby myśleć o tym, co robimy (śmiech). Po prostu to robimy (śmiech). Pijemy, bawimy się, żyjemy, potem po prostu zbieramy się razem i piszemy piosenki. Jakie będą? Nie wiemy do czasu ich nagrania. Czasem, kiedy śpiewam w studio, nie wiem, jak mam to robić, po prostu robię to, co płynie z serca. Staram się być tak dobry, jak to tylko możliwe.

Czy naprawdę ciągle lubisz śpiewać, dawać koncerty po dziesięciu latach ciągłej pracy?

Martin: Kocham to. Niedługo znowu będziemy w trasie, to doskonała zabawa. Spotykasz ludzi, poznajesz ich, zaprzyjaźniasz się, to tak naprawdę jest przyczyna, dla której tak bardzo lubię muzykę. Lubię rozmawiać z ludźmi, pić piwo. Niektórzy muzycy tego unikają, nie lubią dawać wywiadów, myślę że powinni zmienić pracę. Powodować uśmiech na twarzach ludzi, powodować że myślą, pozytywnie na nich wpływać - to najlepsze, co możemy robić, najlepsze co może robić muzyk.

Co inspiruje cię, jak twórcę tekstów?

Martin: Życie, po prostu życie.

Jak w tej chwili wygląda scena metalowa w Anglii?

Martin: Jest coraz lepiej, ludzie mają dość sztucznych trendów, obserwuję zmartwychwstanie zainteresowania metalem. Myślę, że wszystko zatacza kręgi, mody przychodzą i odchodzą. Ludzie mają naprawdę dość nowego metalu, bo to tak naprawdę nie jest metal. To znaczy niektóre zespoły są dobre, ich twórczość jest ciekawa, ale to były jedyne grupy, o których można było się dowiedzieć z mediów w Anglii. Myślę, że w muzyce istotna jest różnorodność. Jeśli jeden rodzaj muzyki staje się bardzo popularny, jeśli spycha inne rodzaje do podziemia, nie jest dobrze. Wszystkie rodzaje muzyki powinny mieć możliwość istnienia razem. Marilyn Manson nie wykonuje mojego ulubionego rodzaju muzyki, ale jeśli ludzie chcą go słuchać - świetnie. Kiedy jednak zespoły takie jak Skyclad nie mogą pojawić się w magazynach muzycznych, kiedy fani nie mogą czytać o zespołach takich jak Skyclad, bo na 50 stronach pisze się o Marilyn Manson - na pewno nie jest to dobre dla muzyki. Dla młodych zespołów w Wielkiej Brytanii, które próbują grać metal, próbują się promować, to koszmar. Jeśli my nie możemy dostać się do prasy, a gramy od dziesięciu lat, to co mają zrobić młode zespoły? Strasznym zajęciem musi być teraz zakładanie zespołu.

Co spowodowało, że coś zaczęło się zmieniać?

Martin: Myślę, że ludzi powoli nudzi słuchanie tego samego gówna, czytanie tych samych bzdur. Nie brakuje w Anglii fanów metalu, powoli zauważa się ich. Mam nadzieję, że dziś jest nieco lepiej niż było rok temu. Kilka miesięcy temu angielski Metal Hammer poprosił mnie o wywiad, odezwali się do mnie po raz pierwszy od pięciu albo sześciu lat.

Kiedyś był wywiad ze Skyclad w polskim Metal Hammerze...

Martin: Chcielibyśmy zagrać w Polsce, pokazać naszą muzykę szerszej publiczności. Wiele zespołów u was koncertuje - Anathema, My Dying Bride...

...New Model Army...

Martin: Właśnie. Dlatego źle, że Skyclad nie może do was przyjechać. Nawet gdybyśmy byli w stanie zagrać dla 200-300 osób, byłoby świetnie. Szkoda by było, gdybyśmy nie zagrali w miejscu, gdzie być może ludzie chcą nas oglądać. Byłem na wakacjach w Brazylii, rozmawiałem z ludźmi, być może zagramy tam, mamy tam wielu fanów. Wracając do Polski - moja rodzina pochodzi z Polski. Ostatni przodek, o którym wiem, urodził się w Warszawie w 1814. Chciałbym przyjechać do Warszawy i sprawdzić, czy nie znajdę czegoś o Walkyierach. Nawet nie wiem, jak było wymawiane to nazwisko. Może uda się coś znaleźć w archiwach.

Jaki jest twój udział w tworzeniu waszej strony WWW (www.skyclad.co.uk), co sądzisz o internecie?

Martin: Myślę, że internet jest bardzo dobrą rzeczą, jeśli jest używany we właściwy sposób. Wielu idiotów korzysta z sieci, nazistów, osób sprzedających dziecięcą pornografię. Obowiązkiem "miłych" ludzi jest tworzenie z internetu rzeczy dobrej, próbujemy to robić również za pomocą strony Skyclad. Strona bardzo pomaga zespołowi, możemy się dzięki niej kontaktować z fanami, po dziesięciu latach istnienia. Nie jesteśmy bardzo "technologicznym" zespołem. Wszystko co robimy, znajduje się dwadzieścia lat za resztą świata (śmiech), nasza muzyka, nasze podejście do życia, podążamy własną ścieżką. Dopiero ostatnio odkryłem internet, dopiero w tym roku. Niedługo kupię komputer, świat stanie przede mną otworem, całymi dniami będę pisał emaile do wszystkich (śmiech).

Znasz stronę Arnauta (rotzorg.org/arnaut/skyclad/)? Dlaczego nie stała się oficjalną? Uważam, że ciągle jest lepsza od waszej.

Martin: Tak myślisz? Lepiej nie będę tego mówił Vince(?), byłby bardzo niepocieszony.

Nie jest tak źle, strona oficjalna jest coraz lepsza. Arnaut tworzy swoją od 1995.

Martin: Myślę, że przyczyną naszego wyboru było to, że Vince mieszka w Nottingham, kilka przecznic ode mnie. Dzięki temu pozostajemy w stałym kontakcie. Posiadanie strony w Belgii albo Francji nie byłoby zbyt praktyczne. Arnaut wykonuje kawał świetnej roboty, współpracujemy z nim. Prawdę powiedziawszy jesteś jedyną osobą, która uważa, że strona Skyclad nie jest zbyt dobra, wygrywała w konkursach. Dostajemy wiele emaili, mówiących, że to najlepsza strona zespołu, jaką widzieli, to pewnie sprawa gustu.

Tak, oczywiście.

Mertin: Mam nadzieję niedługo spotkać Arnauta i kupić mu masę piwa, żeby mu podziękować.

Co sądzisz o pomyśle stworzenia polskiej wersji strony Skyclad?

Martin: Chcielibyśmy, żeby niektóre informacje na oficjalnej stronie Skyclad były dostępne w wielu różnych językach. Gdybyś był zainteresowany tłumaczeniem, skontaktuj się z Vincem. Przyjaciel z Brazylii będzie opracowywał wieści po portugalsku, ludzie z Bombjour (members.aol.com/skyfanfr/index.htm) po francusku, będzie również wersja niemiecka. Dobrze by było, gdyby wiadomości były dostępne w wielu różnych językach.

Zrobię to.

Martin: Mogłoby nam to przysporzyć fanów w Polsce.

Wielkie dzięki za rozmowę.

Martin: Dziękuję za wsparcie, oddaję słuchawkę Graemowi.

Graeme: Witaj znowu.

(Tu miała miejsce rozmowa o warunkach, które muszą spełnić organizatorzy koncertów, którzy chcą zaprosić Skyclad. Zespół żąda około 3500DM oraz zapewnienia wiktu, dobrze by było, gdyby termin(y) umożliwiał(y) występy dzień wcześniej i później w sąsiednich krajach. Zainteresowani proszeni są o kontakt z naszą redakcją.)

Jaki był Twój udział w nagraniu "Folkemon"?

Graeme: Taki jak zawsze (śmiech). Grałem na gitarze, pisałem piosenki. Tym razem stworzyliśmy ze Stevem (Ramsey, gitarzysta - red.) mniej więcej po tyle samo materiału. Mieliśmy napisane 16-17 utworów, na płycie ograniczamy się do 11-12.

Co stało się z pozostałymi?

Graeme: Może pojawią się na następnym albumie. Nie wyszły poza stadium dema. Może je wykorzystamy, może nie.

Czy jesteś menedżerem Skyclad od początku istnienia zespołu?

Graeme: Nie, wcześniej współpracował z nami menedżer Venom Eric Cook, przez pierwsze pięć lat naszej kariery. Później ja przejąłem tę funkcję.

Dlaczego ty?

Graeme: (śmiech) Często zadaję sobie to pytanie. Była potrzebna osoba, która się tym zajmie, mogłem to być ja (śmiech). Siedzę w biznesie muzycznym już od dawna, wiem jak funkcjonuje. Dobrze mieć nad wszystkim kontrolę.

Powstaje muzyka, później dopiero tekst. Piszesz muzykę, nie myśląc o tekście? Dopiero Martin nadaje waszym piosenkom sens.

Graeme: Pracujemy razem tak długo, że rozumiemy się ze Stevem i Martinem automatycznie. Często, po napisaniu tekstu, muzyka zmienia się, zmienia się jej struktura, zmieniają się riffy.

To wszystko, wielkie dzięki za rozmowę.

Graeme: Dziękuję za wywiad, chyba znacznie przekroczyliśmy pół godziny (śmiech).

Proszę jeszcze o kilka słów do naszych czytelników.

Graeme: Dam ci Martina, on się tym zajmuje (śmiech). Ja jestem tylko muzykiem, cześć.

Martin: Witam! Kilka słów od sponsorów...

(śmiech)

Martin: Ogromne dzięki dla wszystkich fanów z Polski, mamy nadzieję, że któregoś dnia uda się dla was zagrać. Dzięki za wsparcie przez ostatnie dziesięć lat, dziękuję za wszystko.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu