zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

wywiad: Strapping Young Lad

19.01.2004  autor: Paweł Piotrowicz

Wykonawca:  Devin Townsend - Strapping Young Lad

O nowych płytach, inspiracji, współpracy ze Stevem Vaiem, heavy metalu i kukiełkowym show rozmawiamy z Devinem Townsendem. Choć wywiad przeprowadzony był w kwietniu 2003 r., nie stracił wiele na aktualności.

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: W krótkim odstępie czasu wydałeś dwa nowe albumy. Solowy ["Accelerated Evolution"] i ze Strapping Young Lad ["SYL"]. Oba nagrywałeś jednocześnie - jeden w dzień, a drugi w nocy. Spałeś w ogóle?

Devin Townsend: Krótko, ale zawsze (śmiech). Wstawałem koło południa, jednym zajmowałem się do dwudziestej, następnie godzinna przerwa i znowu do studia, gdzieś tak do drugiej, trzeciej nad ranem. A potem do wyra. I tak w kółko. Jestem bardzo zadowolony z efektu - włożyłem w nie wiele serca.

Przy Accelerated Evolution współpracowałeś z kilkoma nieznanymi muzykami z Vancouver. Skąd ten pomysł?

Chciałem, by tym razem żaden z nich nie miał większego doświadczenia czy dorobku płytowego. Nadawali się idealnie - wszyscy grają w młodych zespołach. Dzięki temu płyta jest świeższa.

Skąd tytuł "Accelerated Evolution"? [przyśpieszona ewolucja]

Dobry, prawda? (śmiech). Chodzi o progresję. Wszystko w moim życiu potoczyło się bardzo szybko - zespół, kontrakt, rodzina. Mam nadzieję, że stale robię postępy, idę do przodu.

Strapping Young Lad brzmi o wiele ciężej niż The Devin Townsend Band, wręcz deathmetalowo. Czy to jedyna różnica?

Niekoniecznie. Wiązałbym to raczej z emocjami. Strapping to od dawna część mnie. Jestem do tej nazwy przyzwyczajony, choć zdaję sobie sprawę, że formuła zespołu powoli się wyczerpuje. Wiesz, kiedyś potrzebowałem środka, przez który mógłbym dać upust wściekłości. Stąd też Strapping gra muzykę tak agresywną i ciężką. Tyle że ja już nie jestem taki wściekły. Płyty solowe lepiej oddają dzisiejszy stan mojego umysłu. Są spokojniejsze, bardziej przewidywalne, ale wciąż pełne napięcia i emocji.

Skąd czerpiesz inspirację?

Z życia. To ono jest najbardziej interesujące. Często zmusza nas do tego, byśmy zajmowali się sprawami, na które nie mamy ochoty. Widać wtedy jak na dłoni, kto ma siłę, a kto jest słaby. Poprzez muzykę pokazuję obie te cechy drzemiące w każdym z nas.

A polityka?

Sama w sobie mnie nie interesuje, choć na pewno dotyczy nas wszystkich. To bagno, podobnie jak telewizja. Przestałem już ufać newsom. Nie wiem, czy to, co pokazują, ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. W kółko tylko bzdury w stylu "ten jest zły", "tamci są źli", "tylko ja mam rację". A przecież wszyscy jesteśmy podobni, niezależnie od tego, gdzie mieszkamy i jaki jest nas status. Od lat spotykam takich samych ludzi, czy to w Europie czy w Ameryce. Oczywiście zawsze znajdzie się jakiś pieprzony dupek.

W "Away" można wyczuć klimat zbliżony do płyt Steve'a Vaia. Dziesięć lat temu zaśpiewałeś na jego albumie "Sex & Religion". Jak doszło do tej współpracy?

Łatwiej niż można by przypuszczać. Miałem 20 lat i wysłałem demo do jego wytwórni. Oddzwonili, pytając, czy byłbym zainteresowany. I to wszystko. Zabawna historia - ta taśma była pierwszą, jaką w życiu zrobiłem. Naprawdę dziwne...

Co dziś sądzisz o "Sex & Religion"?

Nie nadaje się do słuchania (śmiech), choć sentyment pozostał. Steve to profesjonalista w każdym calu i wspaniały człowiek. Był i jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Tamta płyta jednak nam nie wyszła.

Macie zamiar coś jeszcze wspólnie zrobić?

Właśnie niedawno o tym rozmawialiśmy. Pojawię się gościnnie na jego nowym albumie, a Steve zagra solo no kolejnej produkcji The Devin Townsend Band! Fajnie, nie?

Zawsze podkreślasz, że jesteś nie tylko muzykiem, ale także fanem. Jak postrzegasz dzisiejszy metal?

Wielu nadal uważa go za rzecz dla półgłówków. Nie zdają sobie sprawy, że w ramach tego gatunku możesz robić prawdziwą muzykę. Na pewno jest jednak lepiej niż kilka lat temu. Ukazuje się sporo dobrych płyt, wrócił thrash, nieźle trzyma się death. Mogło być gorzej.

A nu-metal?

Niektóre zespoły są w porządku, inne nie. Jak wszędzie.

Czego więc najczęściej słuchasz?

O rany, ile masz miejsca na ten wywiad? (śmiech). Nie wyobrażam sobie, bym mógł ograniczyć się do jednego stylu. Oczywiście metal; także rock, pop, jazz, gospel, klasyka, musicale, soundtracki, zwłaszcza John Williams, nawet trochę rapu. Dziś rano na przykład włączyłem rewelacyjną płytę Missy Elliott "Under Construction".

Teraz rozumiem, dlaczego chcesz nagrać coś wspólnie z Christiną Agillerą...

O tak! Uwielbiam ją. Musi tylko najpierw do mnie zadzwonić, bo ja nie znam jej numeru (śmiech).

Podobno o mały włos nie zostałeś wokalistą Judas Priest...

Zaprosili mnie na przesłuchanie, ale odmówiłem. Lubię ich starsze płyty, nagrałem kilka coverów ["Sinner" i "The Exciter"], ale nie wyobrażam sobie siebie w tej roli. To by brzmiało okropnie...

Oglądasz "The Osbournes"?

Proszę o następne pytanie (śmiech).

Jesteś nie tylko muzykiem, ale i wziętym producentem. Do tego pracujesz nad książką ["Tetrimential"] i masz zamiar wystawić własny show w stylu "The Muppets" Jima Hensona. Samo granie nie wystarcza?

Mam po prostu milion pomysłów na godzinę i realizuję się w różnych dziedzinach.

A o czym będzie ten show?

Na razie wymyśliłem tytuł - "Use Your Delusion". Będą tam kukiełki i dużo heavy metalu. Tyle wiem na pewno (śmiech).

Nigdy nie występowałeś w Polsce. Masz jakieś skojarzenia z naszym krajem?

Gene [Hoglan, perkusista Strapping Young Lad] zawsze powtarza, że macie genialną publikę. Podobnie mówią wszyscy moi przyjaciele, którzy u was grali. Mam nadzieję, że wkrótce do was przyjadę. Znam też płyty Vadera. Świetny zespół, jeden z lepszych.

Wielokrotnie spotykałem się z opinią, że jesteś geniuszem. Co ty na to?

Nie zgadzam się. Jestem zwykłym facetem, który akurat gra w zespole. Staram się to robić dobrze. Gdy ktoś ciebie tak nazywa, poprzeczka się podnosi, ponieważ od geniusza oczekuje się więcej niż od innych. Nie znoszę takiej presji.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
Devin jest geniuszem
DisQuieT (gość, IP: 79.189.239.*), 2010-08-17 11:46:04 | odpowiedz | zgłoś
Byłem na Brutal Assault 2010, widxiałem i to już wiem.

Materiały dotyczące zespołu

Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?