zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 28 marca 2024

relacja: John Wetton, Kraków "Hala Wisły" 13.05.1998

22.05.1998  autor: Paweł Świrek
wystąpili: John Wetton; Quidam
miejsce, data: Kraków, Hala Wisły, 13.05.1998

Długo przyszło czekać na koncerty Wettona w naszym kraju. Były one zapowiadane październik - listopad ubiegłego roku, ale nie doszły do skutku i zostały przesunięte o kilka miesięcy. Jednym z dwóch koncertów, które Wetton zagrał w Polsce, był koncert w Krakowskiej "Hali Wisły". Oczywiście tradycyjnie już koncert opóźnił się, a to z powodu spóźnienia się jednego z muzyków.

O godzinie 19:30 rozpoczął się koncert inowrocławskiej grupy Quidam. Był to krótki występ, poprzedzający właściwy koncert Wettona i trwał około 45 minut. Rozpoczął się od nowego utworu, który nie zrobił na mnie większego wrażenia. Następnie zespół zagrał "Głęboką rzekę", ale nie brzmiało to całkiem dobrze. Pod koniec nawet zaczęli fałszować. Do tego najbardziej niekorzystną rzeczą była zarówno kiepska akustyka sali (boisko koszykówki nie jest pomieszczeniem o dobrej akustyce) i fatalne nagłośnienie. Następnie przyszła pora na nowe utwory zespołu. Pierwszy z nich, zatytułowany "Wesoła", na początku brzmiał w miarę sensownie, ale pod koniec zupełnie się pozmieniał, a co gorzej całkowicie wymknął się spod kontroli. Zaś następny zatytułowany "Pod powieką" był najdłuższą kompozycją, która znajdzie się na nowej płycie zespołu i na początku nieco przypominał dokonania Pink Floyd (z "The Dark Side Of The Moon") i Genesis (początek "No Son Of Mine" i fragmenty "Fountain Of Salmacis"), a pod koniec nawet ostatnie dokonania Collage. Był to jeden z ciekawszych utworów zagranych na tym koncercie. Potem już nastał czas na kultowe "Sanktuarium" z wplecionym fragmentem "Firth Of Fifth" Genesis. Kiepskie nagłośnienie spowodowało, że flet brzmiał zdecydowanie za cicho, a poza tym odniosłem wrażenie, że grający na nim nowoprzyjęty muzyk nie do końca opanował swój instrument. Dużym brakiem był też fakt, że zespół zagrał ten kawałek nie od początku, bez charakterystycznego wstępu na instrumentach klawiszowych. Występ zakończył utwór z najnowszego singla "Moje anioły". Na płycie nie brzmiał najciekawiej, ale w wykonaniu na żywo nabrał mocy. Ogólnie rzecz biorąc występ Quidam był moim zdaniem zdecydowanie za krótki i zespół nie zdążył się jeszcze rozgrzać. Uświadomiłem sobie także, że obecnie Quidam gra o wiele gorzej, niż krakowski Kroner Cirkus, a jeśli wspólna trasa koncertowa tych dwóch zespołów dojdzie do skutku, to może się zdarzyć, że na koncercie Quidamu ludzie zaczną wychodzić z sali.

Po tym występie nastąpiła chwila przerwy i ludzie z ekipy technicznej zwinęli sprzęt zespołu Quidam. Po przerwie na scenie pojawił się John Wetton wraz z trójką towarzyszących mu muzyków, wśród których znalazł się znakomity klawiszowiec Martin Orford (znany z Jadis i IQ). Na początek Wetton wraz z zespołem zaprezentował materiał z solowych płyt. Wkrótce potem nastąpił mały popis gry na instrumentach klawiszowych. Nieco później Wetton przesiadł się z gitaro - basu na gitarę akustyczną i w taki sposób zagrał m.in. "Book Of Saturday" i "The Night Watch" z repertuaru King Crimson. Ten drugi wypadł raczej marnie, choć zapowiadał się dobrze. "Book Of Saturday" bardzo przypominał wersję z ostatnich koncertowych albumów artysty. Wśród tych akustycznych kawałków znalazł się także popis gry na gitarze, zaprezentowany przez gitarzystę towarzyszącego Wettonowi. Kiedy Martin Orford zagrał na flecie, było doskonale słychać ten instrument, w przeciwieństwie do Quidam, gdzie flet stanowił tło. Potem przyszła kolej na wspaniałe "Hold Me Now". Muszę przyznać, że bardzo mi się spodobało jego wykonanie. Do końca głównej części koncertu Wetton zaprezentował kilka naprawdę niezłych pereł ze swojego repertuaru, a także m.in. "Easy Money" z repertuaru King Crimson, ze wspaniałymi improwizacjami w części środkowej, a także dwa utwory zespołu UK, w tym "In The Dead Of The Night". A wśród solowych utworów znalazło się także miejsce dla "Only Time Will Tell" i chyba też, ale nie jestem do końca pewien, "The Circle of St. Giles". Koncert zakończyły dwa bisy. Najwspanialszy był oczywiście pierwszy - przepiękny "Starless" z repertuaru King Crimson. Tak, jak na poprzedniej trasie koncertowej, Wetton zagrał ten utwór w całości z improwizacjami w części środowej. Ale to, co po nim nastąpiło. już nie było takie dobre, gdyż na drugi bis Wett on zagrał "The Smile Has Left Your Eyes" i "Don't Cry". Według mnie bisy powinny być zagrane w odwrotnej kolejności. Może wiele osób ma inne zdanie odnośnie ostatnich utworów, ale takie wrażenie odniosłem po przepęknym "Starless", który swą potęgą i mocą znacznie przebił dwa ostatnie utwory, wykonane na tym jakże wspaniałym koncercie.

Po koncercie wyszli do publiczności muzycy towarzyszący Wettonowi, a w kilkanaście minut później i sam Wetton, lecz niestety pojawił się tylko za barierkami. Wtedy była okazja do wspólnych fotografii, a także do zdobycia autografów. Również fani zespołu Quidam mogli zdobyć autograf od Maćka i Zbyszka. Ogólnie mówiąc, był to jeden z najlepszych koncertów, jaki miał miejsce w "Hali Wisły". Był niestety słabszy niż np. występ King Crimson w Warszawie czy w Preaovie, ale Wetton solo to nie to samo, co King Crimson i to nawet w składzie bez niego.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?