zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

relacja: Hunter, Project X, Olsztyn "Come In" 20.03.2003

24.07.2003  autor: Kajcik
wystąpili: Hunter
miejsce, data: Olsztyn, Come In, 20.03.2003

20 marca w klubie "Come In" odbył się koncert rozpoczynający długo oczekiwaną trasę zespołu Hunter. Przyszłam tuż po 18 i zobaczyłam sporą grupę ludzi czekającą na wejście do środka. "Come In" miał wpuszczać od 18:00, niestety trzeba było poczekać trochę dłużej. Jednak można było już wyczuć atmosferę koncertu, niecierpliwości i ciekawości co też Hunter przygotował na trasę.

Jako support zagrał Project X. Całkiem ciekawa muzyka. Mocniejsze brzmienie pobudziło ludzi do zabawy, która tak naprawdę miała się dopiero zacząć. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki "Fantasmagorii" wciąż nie mogłam uwierzyć, że znalazłam sie na tym koncercie... Publiczność znająca słowa zaczęła śpiewać razem z Pawłem "Drakulą" Grzegorczykiem , a to był dopiero początek. Drugim utworem był "Big Bang" Bad Religion, znany z płyty "Live", przy którym ludzie zaczęli dosłownie szaleć. Przed trzecim numerem ("Mirror Of War") Drak w imieniu gitarzysty Piotrka "Pita" Kędzierzawskiego i całego zespołu oznajmił, że trasa ta ma swoje przesłanie - przeciwko wojnie z Irakiem. Nie ukrywam, że podczas tej piosenki nie wiedziałam co się dzieje na sali. Ludzie wpadli w swego rodzaju trans. Później swoje pięć minut (no może trochę mniej ;-)) miał skrzypek Michał Jelonek. I zaczęły wybrzmiewać dźwięki z dobrze mi już znanej nowej płyty "Medeis". Po kolei "Why?", "Greed" i utwór o zawodowym mordercy, czyli "So...". W jednym z moich ulubionych numerów ("Nikt") debiut wokalny zaliczył "Picik", co wprawiło mnie w niemałe zdziwienie. Co prawda prawie zawsze robił za chórek, ale wykonanie solo było czymś nowym i miłym dla ucha. W następnym (genialnym według mnie) kawałku "Siedem" słychać było prawdziwy strzał. Nie przypuszczałam, że na koncercie będzie wersja z owym wystrzałem. Przedostatnim utworem z nowej płyty był "Grabaszszsz...". Jednak kiedy Hunter zaczynał grać "Freedom", publiczność od razu rozpoczęła śpiew. Trochę się pośpieszyli i ten sam fragment usłyszałam dwa razy. W tym utowrze Paweł prawie wogóle nie musiał śpiewać. Fani robili to za niego. Kolejny był "Blindman" (już nie wiedziałam gdzie mam swoje nogi i szyję :)))). Po tym utworze za mikrofonem stanął perkusista, czyli Grzesiek "Brooz" Sławiński. Zaśpiewał cover AC/DC "Highway to hell". Następnie pojawiły się "Screamin' Whispers" oraz "Misery", w którym to utworze nastąpiła mała wpadka (dzielnie z tego wybrnęli, ale Drak i tak śmiał się z kolegów... oj nieładnie, Pawełku, nieładnie... hihi). Jako ostatni w podstawowej części koncertu zabrzmiał "Fallen" z podziękowaniem dla wszystkich spoza Olsztyna, którzy przyjechali. Ale nie mogło przecież zabraknąć najlepszych utworów z poprzednich dwóch płyt, czyli "Żniwiarzy umysłów" oraz "Kiedy umieram" (przy tym utworze straciłam głos, na szczęście na krótko). To było niezwykłe usłyszeć swój ukochany utwór w wersji live.

Oczywiście nie mogło się skończyć na dwóch bisach i Hunterek zagrał jeszcze jeden cover tym razem Metalliki - "Enter Sandman" oraz tytułowy utwór z pierwszej płyty "Requiem". Niestety jak dla mnie zabrakło jednego kawałka z "Medeis", a mianowicie "Loży Szyderców". To niesamowite zobaczyć ile energii wkładają w koncert "Łowcy". Dla takich chwil warto żyć. W pewnym momencie zapomniałam jak się chodzi, a ból w karku czułam aż do niedzieli (warto było za te dwie godziny wspaniałej zabawy cierpieć przez kolejne trzy dni :))) ). Ludzie też nie zawiedli i bawili się świetnie. Może tylko publiczność była trochę zbyt mało liczna. Jednak biorąc pod uwagę fakt słabej promocji koncertu przez klub i tak było dużo ludzi. Ale jak mówi Paweł: "Nie liczy się ilość, a jakość". Aczkolwiek na pewno muzycy byliby szczęśliwsi gdyby pojawiło się więcej ludzi. Klub zawalił sprawę. Plakaty pojawiły się we wtorek rano, a bilety w poniedziałek. Część plakatów rozwieszali fani zespołu na własną rekę już w sobotę. Uważam, że "Come In" nie stanął na wysokości zadania. W jednym utworze (już nie pamiętam w którym) Drakowi pękła struna. Oddał gitarę i dopóki nie dostał drugiej grał 'w powietrzu'. To był niezwykły widok. Koncert zostanie na długo w mojej pamęci. Nie tylko ze względu na muzykę, ale również dlatego, że tuż po nim członkowie zespołu z miłą chęcią rozmawiali z fanami, dawali autografy, robili z nimi zdjęcia. To naprawdę niezwykłe i ciepłe podejście do fanów jest niewątpliwie dużą zaletą Huntera. Oby mieli ich jak najwięcej...

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Hunter

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!