zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 3 grudnia 2025

relacja: Noco, Banda Debili, Wrocław "Łącznik" 28.11.2025

3.12.2025  autor: Krasnal Adamu
wystąpili: Banda Debili; Noco
miejsce, data: Wrocław, Łącznik, 28.11.2025

Minął niewiele ponad miesiąc, odkąd pierwszy raz - najpierw w internecie, a wkrótce potem na żywo - zetknąłem się z muzyką pewnego kretyńskiego tercetu. Doświadczenie było głupie, a ponieważ mój wewnętrzny idiota musi czasami obcować z równymi sobie, uparłem się, by znowu pójść na koncert Bandy Debili. Tym razem grupa miała grać w ramach cyklu "Włącz się na nowe", razem z podobno mądrzejszym Noco. Nie byłem przekonany do atrakcyjności tego zderzenia poziomów intelektualnych, ale mogłem je przeboleć.

Banda Debili, Wrocław 28.11.2025, fot. Krasnal Adamu
Banda Debili, Wrocław 28.11.2025, fot. Krasnal Adamu

Po wejściu na scenę Banda Debili przetestowała mikrofony. Gitarzysta Maciej, w spódnicy i w krótkiej, niezakrywającej pępka koszulce, zrobił to głosem umiarkowanie namiętnym, a odpowiadający za elektronikę, odziany w kożuch Kacper - delikatnym. Zaraz potem pierwszy z nich dostał z widowni bukiet kwiatów, po czym spytał, czy możemy poczekać jeszcze dwadzieścia minut - a opóźnienie wynosiło już pół godziny - bo na sali nie ma jego kolegi, który bardzo lubi "Małpy uciekły z zoo (Kto je tutaj wpuścił?)", czyli utwór otwierający set. W ramach niewinnej gadki szmatki Kacper wspomniał o swoim odnowionym zainteresowaniu Michaelem Jacksonem i razem z Maciejem rozpoczął dyskusję o tym, czy słynny muzyk dotykał chłopców. Zespół nie ciągnął jednak dialogów zbyt długo i ruszył ze swoim komediowym dance rockiem. Na początek poleciały wspomniany utwór o małpach i "Dodol". Po nich przyszła pora na pierwszą z wielu reorganizacji na scenie. Basista Piotr w truskawkopodobnej czapce zamienił się z Maciejem instrumentami i miejscami, a także przejął główny wokal. Zanim zaczął "Palse", poinformował, że Banda Debili gra dla hajsu, a firmy, których logotypy widać było z boku wizualizacji w tle, przedstawił jako sponsorów. Po utworze Kacper wrócił na chwilę do tematu Michaela Jacksona, uzupełniając swoją wcześniejszą wypowiedź, po czym zamienił się miejscami z Piotrem. Dotychczas w centrum tercetu, śpiewając "Mefedroniarę", tanecznie kołysał się z boku.

"Baba Jaga" była jedynym w secie utworem bez gitar. Przed jej wykonaniem Maciej poprosił publiczność, żeby do tego kawałka nie tańczyła. Sam pląsał najmocniej. W pewnym momencie, w środku utworu, Kacper dał Maciejowi znak, żeby przez chwilę nie śpiewał. Gdy kolega milczał, zaimprowizował do muzyki monolog o tym, że uważa, że w sprawie Michaela Jacksona składano fałszywe zeznania. Podczas zapowiedzi "Samotnego kowboja" stało się już jasne, że temat amerykańskiego muzyka będzie podczas występu motywem przewodnim, przeważającym nawet nad skatologicznymi zapędami gitarzysty. Jako następne usłyszeliśmy "Joje" i jakby niedopracowane lub tym razem zbyt mało nastrojowo wykonane solo Macieja. W "Konradzie" Kacper wokalnie spóźnił się z wejściem, ale potem wykazał się inwencją. Po wielokrotnie już powtórzonym wersie "Wiemy, co zrobiłeś, Konrad!" dodał w końcu, że nie wie za to, co zrobił Michael Jackson. Tutaj jego monolog wpasował się lepiej niż w "Babie Jadze". Przed kolejnym utworem Kacper zaczął wskazywać członków publiczności, żeby się wypowiadali, czy uważają, że zmarła gwiazda popu jest winna. Do zabawy dołączył Maciej, który nawet zszedł z mikrofonem na widownię. Po dłuższej wypowiedzi jednego ze zgromadzonych gitarzysta w nawiązaniu do niej polecił nam słaby album dawnego aktora dziecięcego, Coreya Feldmana. Niestety nie jestem pewien, o który chodziło - chyba o ostatni.

Po "Człowieku-Szczurze" Maciej poprosił widzów, żeby się ścieśnili, bo chce rzucić im dwa egzemplarze "Miłości matki" - wydanego pod koniec października debiutanckiego albumu zespołu. Publiczność posłuchała, podkreślając swoje zainteresowanie występem. Na koniec 50-minutowego setu Banda Debili wykonała "Konfusjonał". Następnie Kacper i Maciej zapowiedzieli, że zaraz zagra Kwiat Jabłoni. Mimo to gitarzysta spytał jeszcze widzów, czy chcą bis, a odpowiedź była twierdząca. Decyzja, co ma zostać wykonane, okazała się trudniejsza. Ze strony publiczności i zespołu padały różne tytuły. W końcu Maciej wspomniał, że następnego dnia na próbie tercet ma ćwiczyć nowy utwór, a jeśli zagra go teraz, to zabrzmi jak gówno. To ułatwiło wybór. Po krótkim namyśle publiczność się zgodziła, że Banda Debili ma zagrać gówno. Efekt nie był zły, chociaż poćwiczyć tercet rzeczywiście powinien, skoro Piotr musiał przypominać Maciejowi, żeby założył gitarę, bo będzie nie tylko śpiewał. Jak zostanie ten kawałek zatytułowany, nie wiem, ale wystąpiło w nim unikalne słowo "zjebil" oznaczające połączenie zjeba i debila. Na pożegnanie Maciej za dobrą zabawę uroczyście wręczył wybranemu widzowi płytę i zespół już prawidłowo zapowiedział występ Noco.

Na pierwszą część setu drugiej kapeli złożyły się "Tęsknota", "W ciszy i w chaosie", "Spoko luz", "Wiedźma" i "Budda" - w tej kolejności, jeśli dobrze zapamiętałem. Utwór otwierający wykonany został w dymie, przy przygaszonych światłach. Wypadł mrocznie. Potem Noco podtrzymywał melancholijny nastrój, ale już przy mocniejszym oświetleniu. Pierwszą linię tworzyły dwie wokalistki prowadzące, w tym jedna będąca też gitarzystką, oraz gitarzysta chętnie przechadzający się po scenie, najchętniej do koleżanki na przeciwnym skrzydle. W linii drugiej znaleźli się basista i perkusista. Dwa ostatnie z początkowych pięciu kawałków wykonane zostały z gośćmi. W czwartym utworze perkusistę zastąpił Kamil Jeziorski. W "Buddzie", który z całego występu spodobał mi się najbardziej, wokalnie udzielił się Jakub "Winetu" Wędzina.

Światła ponownie przygasły. Przerywnik - niech będzie, że autoironiczny, choć chyba bardziej samochwalczy - z wypowiedziami na temat zespołu otworzył drugą część setu, w ramach której odegrany został cały, wydany na początku października album "Banał". Coraz wyraźniejsze stawało się oblicze kwintetu jako kapeli wykonującej pogodny rock z delikatnymi wokalami, a do muzyki dołączyły proste wizualizacje - napisy takie jak "noco", "że co" i "jajco". Nie tylko inaczej, ale też ciekawiej, zrobiło się za to pod względem aranżacji. "Plany" zespół zagrał ze skrzypaczką Agą. W "Schemacie" gitarzysta obsługiwał też bębenek, a wokalistka wzięła od perkusisty dwie zapasowe pałeczki i, gdy nie śpiewała, rytmicznie uderzała jedną o drugą. Na czas "Mojego miejsca" zmieniły się wizualizacje - w tle wyświetlony został teledysk do utworu. Najpierw coś poszło jednak nie tak i projekcję przerwano jeszcze w trakcie intra "Droga do mojego miejsca". Przed drugim podejściem gitarzystka zaproponowała publiczności zabawę polegającą w skrócie na tym, że ona mówiła "no", a widzowie odpowiadali "co".

Udało się wykonać "Moje miejsce" z obrazem w tle. Następnie zespół zagrał, zgodnie z kolejnością na "Banale", utwory "Słowo na P", "Woda" i "Euforia". Ciekawiej od nich wypadł "Sen". Wokalistki usiadły jak najbliżej widowni, wróciła skrzypaczka Aga, a jedynym oświetlonym muzykiem był siedzący z boku sceny gitarzysta, tym razem z klawiszami. Dwuczęściowy, trwający trochę ponad godzinę set podstawowy zakończyły "Kochanie" i psychodeliczna "Ważka". Publiczność wywołała jeszcze zespół na bis, na który usłyszeliśmy po raz drugi "Słowo na P" i po raz pierwszy "Historię sąsiadki". Do wspólnego ukłonu na pożegnanie kwintet zaprosił na scenę ponownie Kamila Jeziorskiego i Winetu.

Koncert zrobił na mnie wrażenie w przybliżeniu takie, jak się spodziewałem. Jestem dumny, że pochodzę z miasta Bandy Debili, zespołu tak znakomicie zorientowanego w dziejach ikon popkultury. Noco też miał na widowni zadowolonych fanów, ale dla mnie miejsce dla większości jego muzyki jest w radiu, którego nie słucham. Innymi słowy: obie kapele dobrze sobie radzą na scenie, ale damsko-męski kwintet może liczyć na większy sukces komercyjny, a szalony tercet - na maniakalne oddanie wielbicieli. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!