zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

relacja: Therapy?, Ricky Warwick, Moja Adrenalina, Kraków "Loch Ness" 24.11.2009

19.12.2009  autor: Maciej Pletnia
wystąpili: Therapy?; Ricky Warwick; Moja Adrenalina
miejsce, data: Kraków, Loch Ness, 24.11.2009

Nie będę ukrywał, lubię Therapy?, ale mam świadomość, że to nigdy nie był wybitny zespół. Nigdy nie grali szczególnie nowatorsko, zawsze obracając się w ramach wypracowanego przez siebie stylu. Sukces komercyjny, który osiągnęli za sprawą płyty "Troublegum", był chwilowy. Nigdy później nie udało im się nawet zbliżyć do ówczesnej popularności. Z drugiej strony, zawsze nagrywali solidne płyty, raz gorsze, raz lepsze, ale nigdy nie schodzące poniżej pewnego poziomu. Gdy okazało się, że w ramach trasy promującą najnowszą płytę, "Crooked Timber" (jedną z tych lepszych), zawitają do Krakowa, a w dodatku bilety będą w przystępnej cenie, nie zastanawiałem się dwa razy.

Gdy zjawiłem się w klubie około godziny 19:00 sala świeciła pustkami. Im bliżej 20:00 tym bardziej się zapełniała, ale i tak frekwencja była marna. Dwa koncerty Therapy? w Polsce to zdecydowanie za dużo. Gdyby odbył się jeden, w dodatku w odrobinę mniejszym klubie, byłoby idealnie.

Na początek zagrała Moja Adrenalina. Tak sądzę w każdym bądź razie, bo zespół nie raczył się przedstawić. Żarty żartami, ale było to odrobinę dziwne zachowanie. No chyba, że członkowie zespołu uważają, że są już taką gwiazdą w Polsce, że przedstawiać się nie muszą. Szczególnie, że na stronach klubu nie było żadnych informacji o supporcie. Nie wiem jak na plakatach, gdyż nie widziałem na ulicach ani jednego. Jednie na last.fm na kilka dni przez koncertem pojawiła się informacja kto zagra przed Therapy?. Trzeba jednak przyznać, że muzycznie Moja Adrenalina zaprezentowała się bardzo dobrze. Ewidentnie słychać, że zespół inspiruje się między innymi Dillinger Escape Plan (bardziej), Today is the Day czy też Meshuggah (mniej), ale stara się zaprezentować coś swojego. Na pewno warto odwiedzić ich profil www.myspace.com/pierwowzors i samemu się przekonać.

Po występnie Mojej Adrenaliny ni stąd ni zowąd na scenie pojawił się Ricky Warwick, w towarzystwie gitary akustycznej. Być może organizator także nie wiedział, że Ricky wystąpi przed Therapy?, bo w swoich materiałach nie raczył o tym poinformować. Warwick, być może znany niektórym z The Almighty, zaprezentował mieszankę własnych kompozycji oraz roverów (m.in. "Ace of Spades"), wszystko utrzymane w klimacie późnego Johnny'ego Casha. Idealny występ pod piwo i tupanie nóżką. Ricky nawiązał świetny kontakt z publicznością, widać było, że granie sprawia mu masę radości.

A gwiazda wieczoru? Therapy? zagrało ok. półtorej godziny, licząc z bisami. Pomimo kiepskiej frekwencji zespół cały czas był uśmiechnięty, dziękował fanom za przybycie i za dobre przyjęcie. Utwory z najnowszej płyty przeplatały się z numerami z praktycznie wszystkich wcześniejszych albumów. Na początek Therapy? zagrało kilka utworów z najświeższej płyty. Jednak dopiero cover Joy Division ("Isolation") wywołał żywszą reakcję publiczności. I tak zostało praktycznie do samego końca. Widać było, że zgromadzeni fani najbardziej wyczekiwali utworów z kilku pierwszych płyt. Zespół zagrał między innymi "Stories", "Screamager", "Teethgrinder", "Opel Mantra". Pojawiły się także "Die Like a Motherfucker" z "Never Apologies, Never Explain" oraz "Sister" z niedocenianej "Suicide Pact - Your First".

Przez praktycznie cały koncert było bardzo głośno. Powiedziałbym nawet, że odrobinę zbyt głośno. Instrumenty zlewały się w jedną całość. Czasami ciężko wręcz było zorientować się, jaki utwór jest właśnie grany. Nie przeszkodziło to jednak fanom w dobrej zabawie. Zespół był w bardzo dobrej formie, grał energetycznie, co jakiś czas nawiązując kontakt z publicznością. Po zasadniczej części koncertu były oczywiście bisy: "Diane" z "Infernal Love" (w wersji zbliżonej do oryginału Husker Du) oraz "Nowhere" i "Die Laughing" z "Troublegum".

Warto było zobaczyć Therapy?. Ten koncert był solidną dawką bezpretensjonalnej zabawy. Wątpię aby ktokolwiek, kto zdecydował się wybrać do "Loch Ness", był zawiedziony. Mam tylko nadzieje, że marna frekwencja nie zniechęci zespołu ani organizatorów i że Therapy? ponownie odwiedzi Kraków.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Rewelacyjny gig
happy (gość, IP: 213.216.82.*), 2009-12-21 11:19:30 | odpowiedz | zgłoś
Jedyny zarzut (a to i tak naciągany) to za mało przekrojowa setlista, zabrakło sporo fajnych kawałków na rzecz nowosci z "Crooked Timber" (którego podejrzewam mało kto zdążył porządnie osłuchać). Poza tym - majstersztyk, rock'n'rollowa maszyna na pełnym gazie! Widać było, ze chłopaki granie mają we krwi i że sprawia im to autentyczną przyjemność. Brawa za niskie ceny biletów, ale mały opieprz za lokalny support - Moja Adrenalina pasowała tam jak świni siodło, nikt nie zrozumiał tej muzyki i wcale się nie dziwię - nie ich miejsce po prostu. Podoba mi się ich muzyka słuchana w domu, ale jako support Therapy? zupełnie się nie sprawdzili (a wpadanie wokalisty w tłum to już było zupełne przegięcie - jak się ludzie nie bawią, to nic na siłę damn it!).
Ale ogólnie - jeden z najlepszych koncertów w 2009, Therapy? pokazało klasę jak mało kto:)

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!