zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

relacja: W.A.S.P., Kraków "Studio" 9.11.2009

29.11.2009  autor: Verghityax
wystąpili: W.A.S.P.
miejsce, data: Kraków, Studio, 9.11.2009

Nazwisko Blackiego Lawlessa zna każdy szanujący się fan glamu. Jest to również jeden z bardziej rozpoznawalnych i kontrowersyjnych muzyków metalowych (norweskich blackowców nie liczę, gdyż sam fakt ich istnienia jest już kontrowersyjny). Powiedzmy sobie szczerze, jak można nie zapamiętać gościa, który nosi mini-tartaki na rękach i który raptem dwanaście lat temu ćwiartował świński łeb podczas koncertu? Co by jednak nie powiedzieć o jego image'u scenicznym, muzykę robi świetną i pomimo upływu lat wciąż potrafi nagrywać dobre płyty, czego doskonałym przykładem jest choćby najnowszy "Babylon". W tym miejscu należy się olbrzymia pochwała firmie Knock Out Productions, której udało się ściągnąć W.A.S.P. do Polski w ramach światowej trasy "Beast of Babylon". Termin 9 listopada 2009 r. zaznaczyłem sobie w kalendarzu jako zarezerwowany na wypad do Krakowa, gdy tylko wieści o planowanym gigu trafiły do wiadomości publicznej.

W.A.S.P., Kraków 9.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
W.A.S.P., Kraków 9.11.2009, fot. Grzegorz Chorus

Do końca nie było wiadomo, czy zagra jakikolwiek support. Jak się okazało, nie zagrał. Czy to dobrze, czy źle, jest kwestią dyskusyjną. Mnie akurat taka sytuacja odpowiadała, gdyż nie miałem ochoty czekać na Blackiego i spółkę dłużej niż to konieczne. Poprzednim razem W.A.S.P. gościł w Polsce w listopadzie 2004 roku w stołecznej "Stodole", promując podwójny album "The Neon God". Od tamtego czasu Lawlessowi przybyło parę kilo, a i skład kapeli nieco się zmienił. Nie licząc, rzecz jasna, wokalisty, został tylko Mike Duda na basie. Darrella Robertsa na wiośle zastąpił Doug Blair, który już wcześniej udzielał się w zespole po definitywnym odejściu zeń Chrisa Holmesa. Z kolei za garami zamiast Frankiego Banali zasiadł człowiek o śmiesznie brzmiącym dla Polaków nazwisku - Mike Dupke.

Planowo koncert w krakowskim klubie "Studio" miał się rozpocząć o 19:00, jednak ostatecznie przyszło nam poczekać o godzinę dłużej. Z rzeczy, które już na wstępie rzucały się w oczy, to zaskakująca, nienajlepsza frekwencja - nie było źle, ale mogło być lepiej. Jak na jedyny koncert w Polsce, spodziewałem się większych tłumów. Zdziwiło mnie również, że na oficjalnych koszulkach z trasy zabrakło polskiej daty - przypadek czy celowe pominięcie? Ciężko powiedzieć.

W.A.S.P., Kraków 9.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
W.A.S.P., Kraków 9.11.2009, fot. Grzegorz Chorus

Kiedy o godzinie 20:00 na scenie zaczęli się pojawiać muzycy, niemal wszystkie wątpliwości prysły niczym mydlana bańka. Piszę "niemal wszystkie", ponieważ jak na dłoni widać było, że Blackiemu humor nie dopisuje. Jak się dowiedziałem, było to po części spowodowane jego kiepskim stanem zdrowia - wieść niesie, iż chodziło o jakąś infekcję gardła. Publiczność przywitała glamowców owacyjnie, po czym po sali poniosły się dźwięki otwierającego kawałka - "On Your Knees" z debiutanckiego albumu formacji. Tłum oszalał, a i był ku temu powód, bowiem nastroje nastrojami, ale W.A.S.P. to W.A.S.P. i chłopaki dali czadu, jak należy. Przez cały czas trwania występu rzutnik wyświetlał na ścianie za plecami muzyków różne nagrania - archiwalne zapisy z gigów, czy, jak w trakcie wykonywania paru numerów z "The Crimson Idol", kadry z filmu ilustrującego historię Jonathana Steela.

Drugi na liście był kolejny klasyk, czyli "L.O.V.E. Machine", a zaraz po nim dwa utwory z najnowszego wydawnictwa: "Crazy" i przebojowy "Babylon's Burning". Potem Amerykanie zagrali coś, czego oczekiwałem raczej w charakterze bisu, a konkretnie ich nieśmiertelny hicior z drugiego studyjnego krążka - "Wild Child". Szóstą pozycję w repertuarze tego wieczoru okupował przeplataniec składający się, o ile się nie mylę, z "Hellion", "I Don't Need No Doctor" i "Scream (Until You Like It)". Jednak dla mnie najlepsze miało dopiero nadejść. Blackie sprawił mi niekłamaną przyjemność, albowiem zaserwował aż trzy kawałki z koncept-albumu "The Crimson Idol", mojego zdecydowanego faworyta spośród dokonań W.A.S.P. Były to: "Arena of Pleasure", "Chainsaw Charlie (Murders in the New Morgue)" i "The Idol". Kiedy w klubie dominował Spalinowy Charlie, na scenę wbił się jakiś imbecyl, chamsko wcisnął się Lawlessowi przed mikrofon, wykrzyczał coś krótkiego i niezrozumiałego, czym raczej nie zaskarbił sobie niczyjej aprobaty, i wreszcie zrobił stagedive'a. W efekcie ochrona zebrała srogi opieprz od zespołu za dopuszczenie do tego incydentu, a humor Blackiego stał się jeszcze bardziej minorowy. Sytuacja żenująca. W innych krajach na tej trasie W.A.S.P. grał na koncertach gdzieś po szesnaście piosenek - u nas summa summarum było ich czternaście. Nie wiem, czy ta akcja spowodowała skrócenie setlisty, ale jeśli tak, to należałoby delikwenta ukamienować żwirem. Następne trzy kawałki ("The Headless Children", "Take Me Up" i "I Wanna Be Somebody") Blackie wykonał już robiąc dobrą minę do złej gry. Gdy kapela zeszła ze sceny, tłum jął ich przywoływać z powrotem, wykrzykując na przemian "W.A.S.P." i "Blackie". Na szczęście glamowcy nie strzelili focha i uraczyli nas dwoma bisami: refleksyjnym, traktującym o wojnie secesyjnej "Heaven's Hung in Black", oraz obowiązkowym "Blind in Texas". A już po występie, kiedy Blackiemu minęła chandra, rozdał autografy najbardziej wytrwałym fanom.

W.A.S.P., Kraków 9.11.2009, fot. Grzegorz Chorus
W.A.S.P., Kraków 9.11.2009, fot. Grzegorz Chorus

Pod względem muzycznym występ wypadł naprawdę fantastycznie, a zabawa była przednia. Zespołowi dziękuję za dużego kopa pozytywnej energii, a na ręce organizatora składam prośbę: może teraz Motley Crue?

Komentarze
Dodaj komentarz »
wasp
siegheil (gość, IP: 79.191.54.*), 2009-12-01 22:41:44 | odpowiedz | zgłoś
No chyba że słuchasz grindu- wtedy sie zgodzę. Ale od kiedy to WASP jest lżejszy niż np.Burzum , który brzęczy jak motorower komar? Zresztą glam to grzeczny, dobrze ułozony. Glam to Bon Jovi. Blackie nigdny nie był miłym chłopcem , w porównaniu z "pozujacym" na prawo i lewo Glennem Bentonem albo chłopaczkiami z The True Mayhem.
re: wasp
Verghityax (wyślij pw), 2009-12-02 09:35:01 | odpowiedz | zgłoś
Heh, Bentona nie słucham, a black metalu nie trawię. Natomiast pozostaje faktem, że wielu ludzi uznaje WASP za glam. Ale nie ma się co kłócić o nazwę, skoro obaj jesteśmy fanami Blackiego :)
re: wasp
siegheil (gość, IP: 194.156.44.*), 2009-12-02 12:17:22 | odpowiedz | zgłoś
No oczywiscie!
re: wasp
makowiec (wyślij pw), 2009-12-02 10:41:34 | odpowiedz | zgłoś
''Glam to Bon Jovi'' ? szufladkowanie nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.Przyjęło się, że zespoły reprezentujące tzw glam rock to klasyczne kapelki z lat 70tych - Sweet, Slade czy Gary Glitter. Tu nie chodzi o ciuchy, tylko o muzykę, Wasp to po prostu zwykła rockowa czy tam hard rockowa kapelka, a wszelkie próby szufladkowania są moim zdaniem niepotrzebne.
Glamowcy
siegheil (gość, IP: 194.156.44.*), 2009-11-30 13:22:21 | odpowiedz | zgłoś
A od kiedy WASP to glamowcy?
i skad wiadomo ze na calej trasie grali wiecej niz 14 kawalkow? bo ja obserwuje takie rzeczy i nie zauwazylem zbyt wielkich roznic w setach.
re: Glamowcy
Verghityax (wyślij pw), 2009-11-30 16:40:11 | odpowiedz | zgłoś
Jak dla mnie WASP to glam metal. A w innych krajach grali po 2-3 wałki więcej. Przejrzyj sobie setlisty.

Materiały dotyczące zespołu

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?