zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

wywiad: Nomad

15.07.2011  autor: Katarzyna "KTM" Bujas

Wykonawca:  Seth - Nomad (gitara)

strona: 4 z 5

Nomad, Wrocław 13.05.2011, fot. K. Zatycki
Nomad, Wrocław 13.05.2011, fot. K. Zatycki

A czy dzięki temu, że koncertując z Behemoth miałeś okazję dzielić scenę z bardzo znanymi kapelami, poznałeś jakichś swoich idoli?

Od małego, jak zacząłem słuchać takiej muzyki, wyklejałem ściany w pokoju plakatami kapel. Do dziś już zdążyłem poznać wszystkich muzyków z tych plakatów.

Które spotkania wspominasz najlepiej?

Hmm... King Diamond, Slayer... Teraz graliśmy z Metallicą. No i kilka kapel z tego mocniejszego gatunku... Cannibal Corpse czy Deicide... O, albo Sepultura. Wiesz, to są fajne historie, jak na przykład Andy La Rocque, gitarzysta Kinga Diamonda, który wisiał u mnie na ścianie na plakacie, wchodzi mi do garderoby przed koncertem i pyta "No jak tam, o której dzisiaj gracie? Wszystko u was okay?". Zdarzyło mi się też wypić drinka z muzykami Slayera, zamienić ze dwa zdania, pobalować...

Dla wielu osób to ty jesteś taką znaną postacią. Zdarza się, że sława dopada cię na ulicy, w najmniej oczekiwanym momencie?

Tak, zdarza się i to dość często. Nawet kiedy jadę gdzieś prywatnie i nie gram koncertu. Spaceruję sobie po mieście, a tu nagle podchodzi jakiś fan, podaje mi rękę i mówi "szacunek!". Albo idę i słyszę za plecami "O, Seth z Behemoth! Patrzcie, Seth!". Są takie sytuacje, ale powiem ci, że wcale nie czuję się gwiazdą. To prawda, Behemoth ma dużo fanów i większość z nich na pewno chciałaby nas poznać, ale nie uważam, żebym był przez to kimś lepszym czy ważniejszym. Na tę "sławę" też sobie w dużym stopniu zapracowaliśmy. Ja gram w Behemoth już siedem lat i uwierz mi, nie przez cały ten czas było różowo. Zdarzały się też złe koncerty, straszne warunki, nie raz musieliśmy się gnieździć po ciasnych busach, wiecznie niewyspani, wiecznie zmęczeni... Wydaje mi się, że ludzie docenili nasz wysiłek. Wybraliśmy taki zawód i po prostu nam się udało. Nie wszyscy mają tyle szczęścia, żeby żyć z grania i jeździć po świecie.

Nie doszliście jeszcze do takiego punktu, w którym sława zaczyna przeszkadzać? Wiesz, ludzie robią się nachalni, próbują złapać jakiś kontakt przez internet, prześladują was mailami...?

Czasami mają miejsce takie sytuacje, na przykład kiedy gramy koncert dla publiczności rzędu dwóch tysięcy osób, a potem wychodzimy rozdać autografy... To jest fajne, że każdy podchodzi, chce porozmawiać i poznać się z zespołem, ale fizycznie nie ma opcji, żebyśmy dali radę poświęcić każdemu chociaż minutę. To by nam zajęło parę dni. A jeszcze bywają tacy fani, którzy zrobią sobie z tobą zdjęcie, odejdą na chwilę, zobaczą że stoisz tam dalej... i dalej chcą robić zdjęcia! I w ten sposób każdy podchodzi po dziesięć razy i robi sobie z nami po dziesięć zdjęć... Albo ktoś przychodzi z kartką do podpisu, dostaje autograf, a za moment wraca z kolejną "A jeszcze tu mi podpisz!". I tak stoisz, podpisujesz, czas leci... Niekiedy naprawdę ciężko to wszystko ogarnąć. No i nie zawsze możemy wyjść do ludzi. Na przykład na dużych festiwalach, na które przychodzi po parę tysięcy osób, nie ma takiej opcji. Po prostu fizycznie nie da rady. A najgorzej jest w Rosji i w Ameryce Południowej. Tam to jest dzicz... Rozszarpaliby cię na kawałki. Jak już cię dorwą, to mogą tak stać całą noc, robić zdjęcia, brać autografy, wydzierać jakieś osobiste pamiątki, kostki, cokolwiek...

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Nomad