zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

wywiad: Opeth

3.05.2000  autorzy: Adam "kalisz" Kaliszewski, m00n

Wykonawca:  Mikael Akerfeldt - Opeth

Przed warszawskim koncertem Opeth i Katatonii udało nam się porozmawiać z liderami obu zespołów. W tle próbowała jeszcze Katatonia, Mikael Akerfeldt męczył się zaś z otwarciem buteleczki "Żywca". Oto zapis naszej rozmowy:

strona: 1 z 1

rockmetal.pl: Już nie pierwszy raz gościcie w Polsce?

Mikael: Nie, to już drugi raz. Pierwszy raz graliśmy jakieś cztery lata temu z Cradle Of Filth. To chyba najlepszy koncert tamtej trasy. Może nie z naszej strony, bo nie byliśmy jeszcze rewelacyjni, jeśli chodzi o granie na żywo, ale ta publiczność... Byli tak szaleni. Nie martwiliśmy się kiepskim brzmieniem, było po prostu świetnie. Myślę, że polska publiczność jest jedną z najlepszych na świecie. Na pewno w Europie, bo nie graliśmy jeszcze poza nią.

Co myślisz o naszym kraju w ogóle? O ludziach, panującej tu atmosferze... Czy przez kilka lat od waszego poprzedniego koncertu wiele się zmieniło?

Wiesz, wtedy praktycznie cały czas siedzieliśmy w autobusie i nie zdążyliśmy nic zobaczyć. Teraz przejechaliśmy pół Polski pociągiem, przypłynęliśmy do Gdańska i stamtąd już jechaliśmy. Szczerze mówiąc, nie przypuszczałem, że to tak piękny kraj. Wprawdzie mijaliśmy kilka paskudnych budynków, jednak większość bardzo nam się podobała. A ludzie? Wiele nie mogę powiedzieć. Na pewno fani są niesamowici, natomiast wy jesteście w sumie pierwszymi Polakami, których poznałem. Poza nią (śmiejąc się pokazuje przez szybę organizatorkę koncertu)... Ale chyba jesteście w porządku (śmiech).

Ta trasa promuje nowy album - "Still Life", jednak już na sierpień zarezerwowaliście studio, żeby zarejestrować kolejny materiał. Współproducentem ma być Steven Wilson z Porcupine Tree. Dlaczego akurat on?

To było zawsze moje marzenie. Jestem wielkim fanem Stevena Wilsona i Porcupine Tree. Pewnego razu dostałem od niego maila, jakiś francuski dziennikarz dał mu naszą płytę i najwyraźniej mu się spodobała, bo napisał do mnie z propozycją współpracy. To rodzaj internetowej przyjaźni. Rozmawialiśmy o jakieś formie współpracy i zgodził się, ku mojemu zaskoczeniu zresztą, bo przecież jest on znany ze współpracy z wielkimi wykonawcami, jak chociażby Marillion czy Fish. To nie nasza stylistyka, jednak bardzo podoba mi się jego sposób produkcji. Mamy spotkać się w Anglii za jakieś dwa tygodnie i wszystko omówić...

Słyszałem, że jesteś wielkim fanem progresywnego rocka, mówiłeś chociażby o swojej fascynacji muzyką zespołu Camel...

Tak, Camel, uwielbiam ten zespół. Nie jestem fanem nowego art-rocka, jak na przykład Arena, jednak uwielbiam stare rzeczy, kolekcjonuję winyle i mam w swoich zbiorach wiele wspaniałych nagrań zespołów, o których nikt nigdy nie słyszał (śmiech). Wracając jeszcze do Porcupine Tree, szukam ich kasety, która została wydana tylko w Polsce. Więc musi tu być duże zainteresowanie muzyką progresywną.

Tak, mamy dość mocną scenę. Ok, wróćmy do Opeth. Wasza płyta "My Arms, Your Hearse" to rodzaj concept albumu. Jak jest ze "Still Life"?

To też jest concept album, ostatni jaki napisałem. Nie chcę już tworzyć opowieści na całe płyty, raczej krótsze historie o nienawiści, miłości... Zawsze piszę o tym samym gównie (śmiech). Nie będą to na pewno krótkie piosenki, utwory będą długie, jednak niekoniecznie powiązane ze sobą.

Gracie muzykę mocno depresyjną, mroczną. Używasz zarówno normalnych wokali, jak i growlingu. Czy zamierzacie wykorzystywać w muzyce Opeth kobiece wokale, skrzypce i tego rodzaju dodatki?

Uwielbiam to pytanie, jednak zawsze odpowiadam tak samo. Nie, ponieważ byłoby tego wszystkiego za dużo. Po prostu nie pasuje to do naszego grania. Zawsze był to taki standardowy skład - dwie gitary i tak dalej... Chyba tak już pozostanie.

W waszych kompozycjach często pojawiają się motywy, mogące kojarzyć się z muzyką klasyczną. Czy któryś z członków zespołu skończył szkołę muzyczną?

Nie, nikt nie kończył szkoły muzycznej. Ja wziąłem jedną lekcję gitary (śmiech). Nauczyciel robił coś w rodzaju (tu Mikael zaczyna wymachiwać palcami w dość szybkim tempie i wydawać z siebie odgłos mający przypominać grę na gitarze - red.), oczywiście sam, ja przez całą lekcję nie zagrałem ani dźwięku. To była pierwsza i ostatnia lekcja gitary. Myślę, że nasz perkusista trochę uczył się gry, natomiast nie była to również żadna szkoła muzyczna...

Ale lubicie muzykę poważną?

Ja bardzo lubię, chociaż preferuję rocka. Ale owszem, lubię Szostakowicza, Orffa, wszystkie te mroczne rzeczy. Uwielbiam też Mozarta, skomponował wiele pięknych utworów, jednak wolę te ponure klimaty. Słucham też muzyki filmowej.

Co możesz powiedzieć o Katatonii, z którą gracie trasę?

Uwielbiam ich. To moi najlepsi przyjaciele i w zasadzie to chyba wszystko tłumaczy. Są naprawdę świetnym zespołem. To nie ten sam rodzaj muzyki, ale to nie jest dla mnie problem, chociaż jestem muzykiem death metalowym. Słucham przecież również progresywnego rocka. Chociaż Porcupine Tree też wcale nie jest już takim progresywnym zespołem, oni są po prostu grupą rockową...

Co sądzisz o zmianie stylityki Katatonii, dwie ostatnie płyty mocno różnią się przecież od tego, co robili wcześniej?

Tamte albumy były całkiem fajne, "Dance of the December Souls" bardzo mi się podobało, ale chyba jednak teraz są lepszym zespołem, bardziej mi się podobają. Takie jest moje zdanie... (pokazując na koszulkę Theriona, dumnie noszoną przez M00nf0ga - red.) Fajna koszulka...

Tak, mam ją już kilka lat.

Niezła jest, Therion też bardzo lubię (śmiech).

My też (śmiech). Wracając do naszej rozmowy. Wiesz coś o festiwalu, na którym pojutrze zagracie?

Nie, w zasadzie nic nie wiem... Wiem tylko, że to jakiś duży festiwal.

No tak, teraz będzie już piętnasta edycja...

Słyszałem o nim wcześniej, gdzieś czytałem... Nie wiem jednak nic o tej edycji, nie wiem nawet z jakimi zespołami zagramy...

Będzie kilka zespołów polskich i kilka zagranicznych. Tiamat, My Dying Bride, Theatre Of Tragedy... z polskich na przykład Lux Occulta...

O! Naprawdę? (tym razem Mikael interesuje się koszulką Kalisza, jak nietrudno zgadnąć, firmowaną właśnie przez Lux Occulta - red.) Oni zagrają?

Tak, znasz ich?

Znam, uwielbiam ich. Kiedyś ich wokalista przysłał mi płytę. Bardzo mi się spodobała! Wygląda na to, że koncert będzie naprawdę niezły, zwłaszcza, że nie graliśmy na żywo od 1997 roku, więc te koncerty są dla nas bardzo ważne.

Właśnie, koncerty. Czy poza tymi trzema występami w Polsce jedziecie jeszcze w jakąś dłuższą trasę?

Nie, raczej nie będziemy już grali koncertów promujących ten album, zagramy na pewno na kilku letnich festiwalach, mamy też zagrać w Lipsku na Wave Gothic Treffen... To taka impreza dla miłośników black metalu (śmiech), wszyscy tam zagrają. Może uda nam się też zagrać na Metal Fest w Milwaukee...

Macie też zagrać na festiwalu Prog Rock Power?

Tak, to jest impreza w Holandii. Prawdopodobnie tam zagramy. Nie jest to jeszcze potwierdzone, ale mamy tam zagrać w listopadzie, więc pewnie uda nam się już zagrać parę nowych kawałków.

Czy masz już jakieś pomysły na nowy album?

Cały czas piszę. Pracujemy nad pięcioma nowymi kawałkami, jednak nie są jeszcze gotowe.

Będą nadal takie długie?

Tak, zdecydowanie będą długie. Chociaż nie ma to aż takiego znaczenia. Mogę napisać piosenkę, która ma poniżej pięciu minut i też będzie w porządku. Tak mi się wydaje.

A co sądzisz o zespołach, które łączą metalowe brzmienie z elektroniką, jak na przykład The Kovenant albo The Project Hate?

Nie słyszałem ich... Chociaż... Hate? Czy to nie jest projekt Petera z Hypocrisy? A nie, to się nazywało Pain...

Hmm, a ostatnie dokonania Samaela?

To akurat jest fajne. Będziemy grali z nimi w Niemczech. Taka muzyka mi się podoba, jednak nie sądzę, żeby była to jakaś przyszłość metalu. Na pewno znajdzie się paru gości, którzy będą tak grali, jednak nie uważam, żeby było to coś więcej niż kolejny trend, moda. Metal będzie wciąż się rozwijał, choć na pewno wciąż będzie oparty na ciężkim brzmieniu...

Co w takim razie powiesz o zespołach, które kiedyś grały o wiele ciężej, jednak z czasem zmieniły stylistykę...

Jak Katatonia (śmiech)

(śmiech) Nie, chodziło mi raczej o takie, które się skomercjalizowały, zaczęły grać o wiele lżej i od razu pojawiły się na listach przebojów...

Wiesz, my gramy od wielu lat i wciąż nie jesteśmy wielkim zespołem, wielu ludzi się na nas nie poznało... Rozumiem grupy, które nie mają cierpliwości, żeby latami czekać na swoje pięć minut. Niektóre z tych "komercyjnych" kapel są całkiem niezłe, można ich posłuchać, jednak często ich muzyka po prostu nie jest szczera.

Korzystasz z sieci?

Tak, uważam, że to fajna rzecz. Nawet dla takiego faceta jak ja, który nie jest specjalnie zainteresowany komputerami. Ale owszem, używam Internetu głównie do pisania e-maili, często też sobie surfuję, wiesz oglądam te wszystkie strony porno (śmiech). Ale tak poważnie, na pewno jest to przydatne, o wiele wygodniejsze chociażby od faksu, tańsze, szybsze. Na pewno w przyszłości, kiedy sieć bardziej się rozrośnie, może to stanowić jakieś zagrożenie, jednak na razie jest w porządku.

I to już było ostatnie pytanie. Dzięki za wywiad.

Dzięki również...

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Opeth