strona: 3 z 3

Slayer, materiały prasowe

A są jacyś perkusiści, twoi idole z dzieciństwa, których bardzo chciałbyś poznać?

Wszyscy już nie żyją. Na przykład John Bonham. Mitch Mitchell też już zmarł. Ale... o! Ginger Baker jeszcze żyje. Fajnie by było gościa poznać i może nawet coś razem pograć...

To może teraz o twoich upodobaniach muzycznych. Często mówisz w wywiadach, że sięgasz po bardzo różnorodną muzykę. Ciekawi nas, jakie płyty ostatnio wpadły ci w ręce.

Faktycznie słucham bardzo różnej muzyki, codziennie mam ochotę na coś innego. Na przykład jednego dnia wkręca mi się klimat jazzowy i słucham Chucho Valdeza. To kubański pianista jazzowy, jest naprawdę świetny. Innego dnia włączę sobie rumuńską kapelę cygańską Taraf De Haidouks, jeszcze innego Gogol Bordello, The Melvins albo High On Fire, a potem na przykład wrzucę do odtwarzacza The Prodigy, Chemical Brothers, Kasabian, Arctic Monkeys... Dotrę wszędzie! (śmiech)

A jesteś równie otwarty na grę na innych instrumentach?

Oczywiście. Uwielbiam pianino! Co prawda nie gram na nim zbyt dobrze, nigdy zresztą nie brałem porządnych lekcji gry, ale kocham ten instrument.

To na zakończenie poprosimy cię o dokończenie zdania: "To, co najbardziej kocham w graniu muzyki, to..."

Energia, którą dostaję od fanów, kiedy gram na żywo. To jest cała magia występów i zdecydowanie najlepsze, co można czerpać z grania muzyki.