zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

wywiad: Spirit

8.05.2019  autor: Verghityax

Wykonawcy:  Rutkoś - Spirit (wokal, gitara), Grabarz - Spirit (instrumenty perkusyjne)

strona: 1 z 2

Spirit, Kraków 5.12.2013, fot. Verghityax
Spirit, Kraków 5.12.2013, fot. Verghityax

rockmetal.pl: Rozpoczynając rozmowę o Spirit, nie sposób pominąć tematu Vagitarians, którego rozpad utorował drogę do powstania nowej formacji. Trzech z was postanowiło tworzyć dalej pod innym szyldem. Jak doszło do tych przemian?

Grabarz: W Vagitarians działo się coraz mniej, ludzie przestali się stawiać na próby, co przekładało się na rosnącą frustrację.

Rutkoś: Przede wszystkim zabrakło nam pomysłu na dalszy rozwój zespołu. Wypuściliśmy album ("Wood" - przyp. red.), który, pomimo dobrych ocen, nie przyjął się na rodzimej scenie doomowej. Nie utożsamialiśmy się z tamtymi kapelami, one nie utożsamiały się z nami, nie było z kim grać koncertów. Sytuacji nie polepszały nieprzemyślane eksperymenty, jak choćby płyta akustyczna. Nagraliśmy nawet drugiego longplaya, jednak rozwiązaliśmy się przed jego wydaniem. W obliczu braku zaangażowania ze strony poszczególnych członków oraz niewywiązywania się z powierzonych zadań, Vagitarians stracił rację bytu. Nasze drogi rozeszły się nie tylko na płaszczyźnie organizacyjnej - nie potrafiliśmy również dojść do porozumienia celem zachowania spójności wizji.

Grabarz: Wiedzieliśmy z Piotrkiem, że dalej chcemy coś robić, lecz nie były to plany sprecyzowane. Ze wszystkich muzyków Vagitarians, nasza dwójka zawsze przynosiła najwięcej materiału, część z niego zupełnie nie pasowała do stylistyki grupy. Będąc na etapie formowania Spirit, podówczas jeszcze bez nazwy, odgrzebaliśmy te niewykorzystane fragmenty i zaczęliśmy wokół nich budować coś konkretnego. Mając w ręku materiał na debiutancką EP-kę, dostrzegliśmy w tym na tyle duży potencjał, by ruszyć z nowym projektem.

Rutkoś: Na bas wzięliśmy Mariana Odsłucha z Vagitarians, którego dobrze już znaliśmy. Nie było sensu szukać innego basisty. Mając w pamięci doświadczenie z kwintetem, zdecydowaliśmy się ograniczyć skład do trio.

Spirit, Katowice 15.05.2015, fot. Verghityax
Spirit, Katowice 15.05.2015, fot. Verghityax

Wspomniany wcześniej "Wood" otwiera numer zatytułowany "Spirit Is Free". Czy to z niego zaczerpnęliście nazwę obecnej formacji?

Rutkoś: Nie. Zależało mi na czymś prostym, co nie będzie budzić określonych skojarzeń. Weź na przykład Down - brzmi solidnie i nie sugeruje, że mamy do czynienia z kolejnym klonem Black Sabbath. Spirit rzuciłem jako jedną z pierwszych propozycji. W ciągu miesiąca rozważyliśmy ich bodaj dwieście, w tym Monument i Monolith, ale żadna nas do końca nie przekonała. Ostatecznie uparłem się, że ma być Spirit i już.

Doomową aurę, jaka panowała w Vagitarians, porzuciliście na rzecz dokonań bliższych duchem Gojirze. Trudno się było odnaleźć w innym gatunku?

Rutkoś: Kiedyś obsesyjnie uwielbiałem stoner i doom metal, lecz z czasem mi się przejadło. Zatęskniłem do bardziej progresywnych dźwięków, których słuchałem w wieku nastoletnim.

Grabarz: Nic dziwnego. Ileż można wałkować kapele, które grają dokładnie to samo i tak wolno, że człowiek zwyczajnie przysypia?

Spirit, Chorzów 14.02.2015, fot. Verghityax
Spirit, Chorzów 14.02.2015, fot. Verghityax

Jednak lata temu, gdy nikt w Polsce nie organizował jeszcze festiwali poświęconych muzyce stonerowej i sludge'owej, zrobiłeś kilka edycji "Days of the Ceremony". Jak wyglądała droga od powzięcia zamysłu do jego realizacji?

Rutkoś: Wszystko zaczęło się od serwisu Myspace. W gronie znajomych Ufomammuta natknąłem się na grupę Incoming Cerebral Overdrive. Sprawdziłem ich twórczość, zajarałem się i zostawiłem jakiś generyczny komentarz, typu "wpadajcie do Polski". Odpisali, że może uda im się w grudniu, i wtedy mnie olśniło. Przecież ja mogłem załatwić im występ. Miało to miejsce w roku 2008 albo 2009. Już po koncercie uświadomiłem sobie, że to wcale nie jest takie skomplikowane, więc sięgałem coraz dalej.

Które zespoły wywarły na tobie największe wrażenie?

Grabarz: Mogę powiedzieć? Moim zdaniem, najlepszym strzałem była pierwsza wizyta Eyehategod w "Fonobarze".

Rutkoś: Tak, to było genialne. Najpierw porządnie się wkurzyli, bo knajpa obskurna, ciemno, żarcie nie takie, do tego trzeba taszczyć sprzęt po schodach, ale gdy wyszli na scenę i doświadczyli przyjęcia, jakie zgotowała im polska publiczność, zachwytom nie było końca.

Dobrze wspominam też Crowbar i Orange Goblin. Uczęszczając do liceum, zastanawiałem się, czy kiedykolwiek będzie mi dane zobaczyć ich na żywo, nie mówiąc już o tym, by poznać ich osobiście czy grać przed nimi. To było warte wtopienia kilkudziesięciu tysięcy złotych (śmiech).

Chciałbyś do tego wrócić?

Rutkoś: Zobaczymy, choć nie bardzo widzę sens takiego posunięcia. Od paru lat scena stonerowa i sludge'owa w Polsce przeżywa rozkwit, pojawiły się świetne inicjatywy, jak "Soulstone Gathering" i "Red Smoke Festival". My mieliśmy zaszczyt położyć podwaliny - to bardzo przyjemna świadomość.

Spirit, Bielsko-Biała 23.05.2015, fot. Verghityax
Spirit, Bielsko-Biała 23.05.2015, fot. Verghityax

Współpraca waszej dwójki trwa już około dziewięciu lat. Jak się poznaliście?

Rutkoś: W kapeli. Grabarz dołączył do Vagitarians w 2010 roku.

Grabarz: Vagitarians miał wtedy zagrać w warszawskim klubie "No Mercy" w ramach "Stoner Ceremony". Napisałem do Mariana, że chętnie bym wskoczył na scenę w charakterze gościa, może trochę powydzierał się do mikrofonu. Na trzy dni przed występem oddzwonił i zapytał, czy nie wykonałbym z nimi całego repertuaru, ale na bębnach, bo ich perkusista zwinął manatki.

Rutkoś: Wcześniej w formacji udzielał się gość o ksywie Majkel. Nakłonienie go do zagrania sztuki graniczyło z cudem. Jednocześnie zarzucał nam, że nie rozwijamy się jako zespół.

Jaki jest obecny status Vagitarians? Choć zakończyliście działalność, zdarzało wam się później grać pojedyncze koncerty.

Rutkoś: Zrobiliśmy to trzykrotnie. Raz otrzymaliśmy zaproszenie do Torunia, pozostałe dwa występy odbyły się w klubie "Beerokracja", gdzie przez chwilę pracowałem. Odpowiadałem za dobór artystów, dlatego chciałem zorganizować coś, co przyciągnie ludzi. Uprzedzając twoje pytanie, nie planujemy stałej reaktywacji. Już samo namówienie pełnego składu Vagitarians na jeden koncert jest nie lada wyzwaniem. Pojawiają się propozycje, rzucamy je na prywatnym forum, a jeśli komuś nie pasuje termin, po prostu odpuszczamy, bo tak naprawdę nikt z nas nie ma parcia. W Spirit obraliśmy zupełnie inny kierunek muzyczny, a Piotrek (Pstrzoch - przyp. red.) i Kuba (Saganowski - przyp. red.) spełniają się zawodowo w swojej branży.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- Spirit

Czy Twój komputer jest szybki?