zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

wywiad: Therion

20.02.2018  autor: Verghityax

Wykonawca:  Christofer Johnsson - Therion (gitara)

strona: 1 z 2

Therion, Kraków 29.01.2016, fot. Verghityax
Therion, Kraków 29.01.2016, fot. Verghityax

Twórczość Therion i jej nieustanna ewolucja od lat dzieli fanów muzyki metalowej. Można nienawidzić obranej przez Christofera Johnssona ścieżki, można ją kochać, trudno jednak pozostać wobec niej obojętnym. Najnowsze wydawnictwo zespołu, pt. "Beloved Antichrist", to trwająca nieco ponad trzy godziny rockowa opera albo - jak woli to określać sam autor - rockowy musical z operowymi wokalami. Okazało się, że lider szwedzkiej "Bestii" ma skłonność nie tylko do tworzenia muzycznych eposów, ale również do bardzo obszernego odpowiadania na pytania. W zaskakująco szczerej rozmowie gitarzysta poruszył temat swojego ostatniego dzieła, opowiedział także o upadku młodzieńczych idoli oraz najbardziej burzliwym etapie w karierze Therion.

rockmetal.pl: Cześć, Chris. Niedawno światło dzienne ujrzał szesnasty album studyjny Therion, pt. "Beloved Antichrist", który tak naprawdę jest operą rockową rozpisaną na ponad trzy godziny materiału. W internecie przeczytałem, że główne źródło inspiracji stanowiła "Krótka opowieść o Antychryście" z 1899 roku autorstwa rosyjskiego myśliciela prawosławnego Władimira Sołowjowa. W jaki sposób dotarłeś do tego tekstu?

Christofer Johnsson, Therion: Pomysł zrodził się jeszcze w 2003 roku, kiedy próbowałem napisać klasyczną operę w oparciu o "Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa. Ostatecznie zarzuciłem ten pomysł na rzecz czegoś prostszego, a że zaczytywałem się wtedy w rosyjskiej literaturze, wybór padł na "Krótką opowieść o Antychryście". I gwoli ścisłości - to nie jest rockowa opera, raczej rockowy musical z operowymi wokalami.

Therion, Warszawa 29.11.2010, fot. Wojtek Dobrogojski
Therion, Warszawa 29.11.2010, fot. Wojtek Dobrogojski

W trakcie pracy nad "Beloved Antichrist" uświadomiłem sobie, że przełożenie fabuły książki na język muzyki wcale nie jest takie proste. W rezultacie jedynie kilka scen wiernie podąża za literackim pierwowzorem. Otwierający akt "Krótkiej opowieści o Antychryście" nie ma żadnego znaczenia dla dalszego rozwoju wydarzeń, wobec czego zrezygnowałem z niego zupełnie. To mogłoby zadziałać w filmie, ale już niekoniecznie w teatrze. Z kolei zakończenie historii nie przypadło mi do gustu, było bardzo dziwne i nagłe, jakby autorowi zabrakło miejsca na papierze. Pozwoliłem sobie przerobić je, nadając odpowiedniego rozmachu. Dodałem też postacie kobiece, które w oryginale nie występują w ogóle. We wkładce do albumu zamieściliśmy opisy poszczególnych scen, aby uczynić jego odbiór bardziej przystępnym. Niektóre fragmenty, gdyby posłuchać ich w oderwaniu od całości, mogłyby wydawać się pozbawione sensu.

Komponując "Beloved Antichrist" musiałem całkowicie zmienić podejście do swojej pracy. To już nie była wyłącznie muzyka - jej ton i charakter musiały iść w parze z rozgrywającymi się wydarzeniami. Scena miłosna nie mogła mieć epickiego tła, na tej samej zasadzie do zilustrowania sceny walki należało sięgnąć po coś dramatycznego. Gdy proces twórczy dobiegł końca, dysponowałem materiałem na cztery godziny, uznałem jednak, że to za dużo. Skróciłem go trzech i pół godziny, i tyle właśnie zarejestrowaliśmy.

W głowie kiełkuje mi pomysł wystawienia "Beloved Antichrist" na deskach teatru. Niestety obecnie brakuje mi odpowiedniej wiedzy i środków. Aby pozostać w zgodzie ze swoją wizją, potrzebowałbym rozbudowanej scenografii, a produkcja tego formatu wymaga olbrzymiego nakładu pracy. Już samo składanie, przewożenie i rozkładanie jej pochłaniałoby mnóstwo czasu, toteż regularna trasa nie wchodzi w tym wypadku w grę.

Therion, Kraków 29.01.2016, fot. Verghityax
Therion, Kraków 29.01.2016, fot. Verghityax

W Therion zawsze kroczyłeś własną ścieżką, nie oglądając się na innych. Nie boisz się tych ciągłych eksperymentów i że któregoś dnia możesz zrazić swoich fanów?

Postawmy sprawę jasno, nie robię żadnych planów na przyszłość. Nie mam pojęcia, jaki będzie charakter moich następnych albumów i nie chcę tego wiedzieć. Skupiam się na tu i teraz, a co ma być, to będzie. Inspiracji mi nie brakuje, gdyż słucham bardzo zróżnicowanej muzyki. Pod szyldem Therion ukazało się już piętnaście albumów studyjnych, a nasza twórczość wciąż wzbudza silne emocje. Ludzie mogą nienawidzić ostatniej płyty, ale nie przejdą obok niej obojętnie.

Dla odmiany spójrz na Saxon. To jeden z moich ulubionych zespołów, lecz ani ja, ani nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że ekscytuje się którymś z ostatnich dziesięciu albumów. Wszyscy dyskutują tylko o tym, co Saxon nagrał trzydzieści lat temu, a jego repertuar koncertowy nie zmienił się od dwóch dekad. Nowa płyta jest wyłącznie pretekstem, by znów ruszyć w trasę i grać "747", "Wheels of Steel" i "Princess of the Night". Podobnie rzecz miała się z Motorhead i AC/DC, choć na pewno radzili sobie z tym lepiej niż ja bym to zrobił na ich miejscu. Regularne wypuszczanie solidnych albumów o sprecyzowanym brzmieniu i skierowanych do określonego grona odbiorców nie jest łatwe, szanuję ich za tę umiejętność.

Pod tym względem Therion udało się zająć wyjątkową pozycję. Na trasach często docierały do mnie skargi fanów, że wykonujemy za mało nowych kompozycji. Czy sądzisz, że ktoś wyraziłby oburzenie występem Iron Maiden, zarzucając grupie brak świeżego materiału w setliście? Albo słyszałeś, by ktoś kiedyś powiedział: "Kurwa, ten koncert Saxon był do dupy, zagrali tylko trzy numery z ostatniej płyty"? Nie, bo takie słowa nigdy nie padły.

Therion, Warszawa 29.11.2010, fot. Wojtek Dobrogojski
Therion, Warszawa 29.11.2010, fot. Wojtek Dobrogojski

Prawdę mówiąc chętnie zobaczyłbym koncert Saxon z repertuarem złożonym wyłącznie z utworów, których nie grają na co dzień.

Obawiam się, że jesteś jedyną osobą na świecie mającą takie życzenie.

Serio, nie obraziłbym się nawet, gdyby to było coś z "Destiny".

Przecież to najbardziej gówniany album Saxon w dziejach. Zaledwie tydzień po premierze kupiłem go na wyprzedaży, bo zainteresowanie było tak nikłe. Tak się kończy, gdy słucha się kiepskich rad menedżera i nagrywa płytę z rockiem zorientowanym na rynek amerykański. "Solid Ball of Rock" był dużo lepszy, z kolei na "Forever Free" tylko kawałek tytułowy się broni, a na "Dogs of War" znajdziesz może trzy dobre utwory. Mimo to w porównaniu z czymkolwiek sprzed "Innocence Is No Excuse" i tak wypadają one blado. "Unleash the Beast" tak mnie zniesmaczyła, że nie miałem już ochoty kupować następnych płyt. Zawsze byłem wielkim fanem Saxon i starałem się ich wspierać, ale któregoś dnia dotarłem do punktu, kiedy miałem na półce tyle samo płyt świetnych, co beznadziejnych.

Identyczny kryzys przeżyłem z Udo. Kupowałem każdy longplay Accept, potem kilkanaście jego wydawnictw solowych, aż zorientowałem się, że w ogóle ich nie słucham. On nigdy nie przestanie. Ja zdążę przejść na emeryturę, a on dalej będzie nagrywał te nikomu niepotrzebne koszmarki. Zwykle stoję murem za muzykami, których cenię, ale wszystko ma swoje granice.

Therion, Warszawa 29.11.2010, fot. Wojtek Dobrogojski
Therion, Warszawa 29.11.2010, fot. Wojtek Dobrogojski

Czy jako fanowi Saxon udało ci się zagrać trasę ze swymi idolami?

Nie, ale graliśmy razem na tych samych festiwalach. Niestety pod względem personalnym na temat Saxon nie mam do powiedzenia nic dobrego. Nasz były perkusista Johan Kullberg miał kiedyś zespół o nazwie Lion's Share i dwukrotnie pojechał z Saxon w trasę, z czego tę drugą wspominają ze szczególnym zażenowaniem. W jednym z klubów Biff miał osobiście podejść do realizatora dźwięku i kazać mu sabotować występ Lion's Share, ponieważ zbyt dobrze radzili sobie na scenie.

Wszystko wskazuje na to, że Biff i spółka widzą w młodszych kapelach zagrożenie, co uważam za naprawdę żałosne. Odczuliśmy to na własnej skórze, gdy graliśmy tuż przed nimi na "Wacken Open Air" w Niemczech. Zanim weszliśmy na scenę, członek ich ekipy technicznej zablokował jedną z ramp oświetleniowych i nawet obsługa festiwalu nie potrafiła sobie z tym poradzić. Do teraz nie rozumiem motywów tak małostkowego postępowania. Wystarczy przecież, że zagrają "Wheels of Steel" i publikę mają w garści. Jeszcze tego wieczoru natknąłem się na Biffa na zapleczu. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i dostrzegłem na jego twarzy poczucie winy jak u dzieciaka, który zwędził cukierka. Tak się wkurwiłem na starego pierdziela, że przez dziesięć lat nie byłem w stanie włożyć albumu Saxon do odtwarzacza. Bardziej jednak było mi przykro, że mój bohater z dzieciństwa okazał się zwykłym dupkiem.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Therion
Verghityax (wyślij pw), 2018-02-20 23:25:19 | odpowiedz | zgłoś
Saxon muzycznie to potęga. Niestety, mogę potwierdzić słowa Krzycha, ze Biff to straszny buc, co nie umniejsza muzyce kapeli.
re: Therion
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2018-02-21 13:29:51 | odpowiedz | zgłoś
Potęga to Iron Maiden. Saxon to 2 liga.
re: Therion
Verghityax (wyślij pw), 2018-02-21 18:30:24 | odpowiedz | zgłoś
No widzisz, a dla mnie zawsze było na odwrót. Szanuję Ironów, ale nigdy nie byłem w stanie się nim tak zachwycić jak Saxon.
re: Therion
BorysBestia
BorysBestia (wyślij pw), 2018-02-21 16:38:27 | odpowiedz | zgłoś
Saxon pochodzi z Barnsley, gdzie do od dobrych paru lat moja skromna osoba urzęduje. Jedno Wam powiem o tamtejszej społeczności - takiej biedy intelektualnej to ja nigdzie jeszcze nie widziałem. Amerykanie - którzy ponoć rozumem nie grzeszą - to przy nich tytani intelektu.
re: Therion
Nopasaran
Nopasaran (wyślij pw), 2018-02-21 19:44:51 | odpowiedz | zgłoś
Z wszystkimi już gadałeś? ;)
re: Therion
BorysBestia
BorysBestia (wyślij pw), 2018-02-21 20:34:04 | odpowiedz | zgłoś
Jako osoba z biegłym angielskim, rozmawiałem z wystarczającą ilością Barnslejowców, by wyrobić sobie opinię :-) A mózg ludzki ma to do siebie, że nie potrzebuje rozmawiać z całym tysiącem osób, żeby wyrobić sobie opinie na temat tego tysiąca. No ale możliwe, że generalizuję - póki co, czekam na choć jedną osobę, która mnie utwierdzi w przekonaniu, że się mylę. No ale ja nigdy nie miałem przesadnej wiary w ludzi, więc możliwe, że wina leży po mojej stronie :-)
re: Therion
Nopasaran
Nopasaran (wyślij pw), 2018-02-21 23:27:29 | odpowiedz | zgłoś
Ja też jakoś sobie radzę z angielskim, a z racji wykonywanego zawodu oraz mozolnie uprawianego hobby miałem okazję poznać praktycznie pełen przekrój szkockiego społeczeństwa. Poczynając od skrajnej patologii, a kończąc na "najwyższej" szlachcie. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że tutejsze społeczeństwo, w swych zasobach intelektualnych, praktycznie nie różni się od tego z moich rodzinnych Mazur. Procentowo tyle samo debili, co ludzi światłych i rozumnych. Podejrzewam też, że podobnie to wygląda i w południowym Yorkshire. Zatem Twoje doświadczenia w tej materii mogą wynikać z (głównie) dwóch powodów: 1) masz wręcz niewytłumaczalnego pecha, że spotykasz tylko takich ludzi, względnie świadomie wśród nich przebywasz 2) jednak generalizujesz. No i ja osobiście stawiałbym na tę drugą opcję za właściwą. A generalizowanie - imo - jest niemalże tak samo naganne, jak moje bezsensowne przypierdalanie się do Ciebie :D
re: Therion
BorysBestia
BorysBestia (wyślij pw), 2018-02-22 16:25:48 | odpowiedz | zgłoś
Fakt, czepiasz się ale w szlachetnej sprawie, więc się nie napinam ;-) A racji oczywiście masz bardzo dużo. Wiadomo, tutaj też są banki, firmy, uczelnie, więc naturalnie są tu też ludzie mający coś na kształt mózgu. Ale ja już miałem tutaj tyle bezcennych epizodów z "lokalsami", że trudno mi się wyzbyć mojej mało pochlebnej opinii o ich inteligencji. Przykład: kiedyś poratowałem Anglika (z wyglądu studenta) zapałkami bo chciał szluga przypalić. Zapalił jedną zapałkę, zgasła mu i zamiast wziąć drugą, próbował rozpalić tę już spaloną. Na końcu spojrzał na mnie zażenowany, stwierdził, że z zapałek nigdy nie korzystał i żebym mu przypalił. Serio. Innym razem starszy pan w garniturze, z którym się wdałem w rozmowę w fast foodzie powiedział mi, że "on jest wykształcony i wie, że Polacy są najliczniejszym narodem po Chińczykach". A w robocie ostatnio mój "superwajzor" liczył na kalkulatorze ile to jest 472-6. A kierownik produkcji razu jednak napisał w papierach, że 6 podzielone przez 2 to 2,5. Ciężko się z takich wrażeń otrząsnąć i spojrzeć na pewne rzeczy obiektywnie i na trzeźwo ;-) A historii tego typu zebrał bym parę zeszytów. Naturalnie, zgadzam się z Tobą, generalizowanie jest złe ale to rzecz ludzka i niech pierwszy rzuci kamień ten, który nigdy nie miał chwili słabości i tego nie robił.
re: Therion
Nopasaran
Nopasaran (wyślij pw), 2018-02-22 23:25:43 | odpowiedz | zgłoś
A tego typu perełki też mi są dobrze znane. Chociażby trzech nastolatków, którzy łańcuch w takim zwykłym, w sensie bezprzerzutkowym bmx-ie zakładali w następujący sposób: rower do góry kołami, oni ustawieni w szeregu, łańcuch na dużej zębatce i na zmianę, z jak najszybszą prędkością, kręcili pedałami w nadziei, że w końcu łańcuch wskoczy i na tylną zębatkę. Trwało to dobre 15 minut, podczas których obśmiałem się jak norka, ale i w końcu pokazałem im jak można to zrobić we właściwy sposób. Oszołomienie - tak najprościej można oddać wyraz ich twarzy. Inna ciekawostka to wiekowa kobiecina, która tłumaczyła mi, że by uniknąć w domu pożaru kiepy zawija w (suchy oczywiście) papierowy ręcznik i takim oto stanie wrzuca do kosza. Można i tak. Mechanik z wieloletnim stażem pracy na lotnisku w Dundee, który jeździł do Halfordsa, by mu wymienili żarówkę w samochodzie. Sam nie potrafił... Tyle, że podobnych asów można i w Polsce znaleźć. Zwłaszcza wśród młodszej generacji. Ale faktycznie, generalizować zdarza się nam wszystkim. Ja tutaj też nie jestem wyjątkiem. Wtedy pokój i ciężka muzyka kolego :)
re: Therion
Paweł (gość, IP: 188.146.65.*), 2018-02-23 13:37:06 | odpowiedz | zgłoś
Mi trochę "syndromem Glacy" zalatuje: wszyscy dookoła są fe, sami alkoholicy i degeneraci lub muzycy, którzy nienawidzą grać muzyki, a on jeden jest fajny. I do tego niezrozumiany przez cały świat.

Materiały dotyczące zespołu