Bez wątpienia będzie pamiętany jako najlepszy perkusista na świecie, grający w najlepszym zespole w całym wszechświecie. Potężne bicia nadawały tego charakterystycznego brzmienia utworom Królów Metalu. "Góra z górą się nie zejdzie" - nic bardziej mylnego, w Manowar zgromadziły się cztery i więcej gór. Obok potężnego wokalu Erica, innowacyjnym i równie potężnym technikom grana na basie DeMayo, wirtuozji jazdy po gitarowym gryfie Rossa i Karla, wybitne uderzenia Scotta, wśród braci metalu, będą zawsze rozpoznawalne z daleka. Niczym wielkie kotły obwieszczały bitwę, tak jego uderzenia zwiastowały nadejście Królów, wśród których był i zawsze będzie on..

No to piwo za Scota raz...

każda wieść o śmierci tak wybitnej osobistości- bez względu na to czy się dany zespół lubi czy nie- jest wieścią niezwykle tragiczną...R.I.P

Nigdy nie lubiłem Maanowar, ale każada tego typu wiadomość jest smutna... Szkoda że tak wielu odchodzi tak szybko...

Przykre jest, że już nigdy ManowaR nie będzie grał w składzie "jak kiedyś"...

Teraz pewnie wybija wojenne rytmy w zastępach Odyna w Valhalli.