zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 5 maja 2024

recenzja: Vipassi "Sunyata"

28.12.2023  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Vipassi
Tytuł płyty: "Sunyata"
Utwory: Gaia; Benzaiten; Jove; Sum; Elpis; Paradise; Samsara
Wykonawcy: Ben Boyle - gitara; Benjamin Baret - gitara; Brendan Brown - gitara basowa; Dan Presland - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Season of Mist
Premiera: 8.02.2016
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Ne Obliviscaris okrojony o wokalistów i skrzypka - tak by można w uproszczeniu opisać skład australijskiego Vipassi. Nie należy jednak odczytywać tego spostrzeżenia od razu jako zarzutu zubożenia. Może to raczej poszukiwanie innej drogi, którego pierwszym dokumentem jest minialbum "Sunyata".

Zespół wykonuje muzykę instrumentalną, więc oczywiste jest, że w książeczce w digipaku nie ma tekstów. Zamiast nich prawie całą jej zawartość stanowią mroczne ilustracje. Litery znalazły się tylko na ostatniej stronie - ze składem, podziękowaniami, danymi o produkcji, miksach itp. Wewnątrz okładki umieszczono ponadto motto - cytat z powieści "Ostatni i pierwsi ludzie" Olafa Stapledona porównujący człowieka do muzyki.

Stylistycznie Vipassi nie daje się zbyt łatwo zaszufladkować. W ostrzejszych fragmentach słychać progresywny death metal. Wiele jest też jednak momentów, zwłaszcza w utworze "Sum", kiedy grupa zbliża się do post-rocka i tylko partie perkusji Dana Preslanda przypominają o zakorzenieniu w ekstremie. Bardziej, niż na wściekłe ataki, zespół stawia na nastrój przywodzący na myśl pogodne pejzaże. Zapewnia to melodiami, zmianami gitarowych motywów i wyrazistymi, często pierwszoplanowymi ścieżkami basu Brendana Browna. Odnośnie kolejnego istotnego elementu kompozycji należy się wyjaśnienie - wypada uściślić, że materiał na minialbumie właściwie nie jest instrumentalny, a jedynie bez słów. Sporo tu bowiem wokaliz, zwłaszcza delikatnych, żeńskich, w wykonaniu udzielającej się gościnnie Chantelle Clancy, które przy nieuważnym słuchaniu można pomylić z klawiszami. Jest też wyraźniejsza, męska, rytualnie brzmiąca, w "Elpis", prosto z dróg oddechowych gitarzysty Bena Boyle'a, jedynego członka Vipassi spoza Ne Obliviscaris. Równocześnie to najbardziej się wyróżniający i najłatwiej zapadający w pamięć moment półgodzinnego minialbumu. Niestety to już można uznać za zarzut. Chociaż instrumentaliści są świetni technicznie i dalecy od prezentowania niskiego poziomu, ich dzieło zlewa się w ciąg dźwięków z niedoborem dramaturgii i zróżnicowania. Ich kompozycje są złożone, kwartet nie gra w kółko tego samego, ale przez prawie cały czas podobnie. Wyjątkiem jest "Paradise" - przerywnik stanowiący krótki odpoczynek od stylistyki metalowej i pokrewnej. Można też uznać spowolnienie w końcowym "Samsara" za punkt kulminacyjny całości. To niestety za mało, by zachwycić każdego wymagającego słuchacza - odbiór minialbumu będzie lepszy wśród tych fascynujących się samą techniką wykonania.

"Sunyata" nie jest złym materiałem. Vipassi pokazał się na minialbumie jako obiecujący zespół, czyli zgodnie z podstawowymi oczekiwaniami. Że spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje, trudniej jest stwierdzić, ale przynajmniej je podtrzymał. Taki debiut wypada docenić i czekać, jak kapela się rozwinie.

Komentarze
Dodaj komentarz »