zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 5 maja 2024

recenzja: .Wavs "Heavy Pop"

25.04.2024  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: .Wavs
Tytuł płyty: "Heavy Pop"
Utwory: Przełamując fale; Od zagłady; Dziś już nie zasnę, zatańczę; Diament; Okrutnie; Ciary; Najsmutniejsze rzeczy; ONS; Pytania; Ptaki; Jestem psem; Bez ciebie; Kiedyś wszystko było okej; Wspomnienie
Wykonawcy: Maciej Kowalski; Grzegorz Szot; Karol Masternak; Jacek Dębski
Premiera: 17.04.2024
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Do premiery swojego drugiego albumu .Wavs przygotowywał świat przez rok. Najpierw ukazała się trzyutworowa "Sól", potem opublikowano jeszcze parę singli, aż w końcu przyszła pora, by te kilka kawałków wraz z garścią dotychczas nieudostępnionych wydać jako "Heavy Pop". Fani krakowskiej kapeli zapewne zdążyli zauważyć, że w tekstach przerzuciła się ona z języka angielskiego na polski. Czy zmieniło się jeszcze coś istotnego i jakie jest aktualnie pełne oblicze zespołu?

Z bólem przyznaję, że po pierwszym przesłuchaniu albumu daleki byłem od zachwytów. Nie śledziłem uważnie zapowiadających go publikacji muzycznych, trafiałem za to na notki promocyjne wciąż wymieniające grunge i rock alternatywny z lat 90. jako fundamenty twórczości grupy. Drugi z tych gatunków rzeczywiście jest na "Heavy Pop" obecny, chociaż ze względu na ilość elektroniki wskazałbym najwcześniej końcówkę wspomnianej dekady, a chętniej od razu następną. A gdzie ten pierwszy? Gdyby ktoś powiedział, że słyszy na albumie rock industrialny, nu metal, shoegaze lub inspiracje muzyką zespołów Placebo, Radiohead, Nine Inch Nails, Lao Che, Korn albo The Prodigy, zgodziłbym się z nim prędzej, niż z informacją o nawiązywaniu do grunge'u. O zawodzącym wokaliście pomyślałem, że przypomina mi Thoma Yorke'a, ale pozbawiony jest jego kunsztu. Manierą może drażnić i irytować, zwłaszcza wtedy, gdy stara się śpiewać ładnie. Kiedy w utworze "Diament" powtarza tytułowy wyraz, zdaje się robić to na siłę - jakby dla potwierdzenia tego odczucia, następnie z głośników wydobywa się wers "pomysłu brak". Podobne wrażenie odniosłem przy słowie "dystans" w "Ciarach", chociaż w tym przypadku dostrzegam akurat celowość zastosowania takiego środka artystycznego. Niemniej kilka fragmentów albumu od razu mi się spodobało, przede wszystkim "Jestem psem", więc moja ocena nie była jednoznacznie negatywna.

Dopiero przy drugim przesłuchaniu, już pozbawiony mylnych wyobrażeń, poczułem, jak dobry materiał wypełnił "Heavy Pop". Na prawie pięćdziesiąt minut muzyki złożyło się czternaście pozycji na liście utworów, z których dwie można potraktować jako intra - lekko elektroniczne "Przełamując fale" jest wstępem do całości, a "Dziś już nie zasnę, zatańczę" to właściwie część "Diamentu". Pierwsza pełnoprawna piosenka, "Od zagłady", dobrze reprezentuje zawartość albumu. Nie jest banalna, słychać w niej gitarę, ale od odbiorcy wiele nie wymaga. To dość żywy, chwytliwy, przyjazny radiu rock. Podobnie można opisać prawie pół albumu, przede wszystkim "ONS", "Pytania" i "Ptaki". Poza tymi przykładami przebojowego grania, do najprzystępniejszych kawałków należy zaliczyć dwa spokojniutkie, dość klimatyczne i chyba celowo umieszczone obok siebie: "Ciary" z udziałem Jakuba Żyteckiego i nomen omen najdalsze od wesołości "Najsmutniejsze rzeczy".

Słuchaczom, którzy nie szukają muzyki nastawionej na sukces komercyjny - nawet jeśli w połączeniu z artystycznym - polecić warto szczególnie trzy utwory. W stosunkowo szybkim i motorycznym "Okrutnie" na upartego można odnaleźć echa grunge'u, ale inspiracje zostały mocno przetworzone. Powstał nowocześnie brzmiący, częściowo elektroniczny kawałek, w którym wokalista pokazuje względnie dużo umiejętności, w tym sięga po krzyki, czyli coś, co wychodzi mu akurat świetnie. "Jestem psem" to za to najbardziej zróżnicowana kompozycja na albumie, przy tym najciekawsza, a dla części odbiorców potencjalnie najlepsza. Poszczególne segmenty można kategoryzować m.in. jako numetalowe i ambientowo-rockowe. W nagraniu występują agresja i spokój, słychać gitarę, syrenę, śpiew i melodeklamację. Jeśli znalazł się tu słaby element, to tylko ostatni z wymienionych - w mówionych, prawie rapowanych partiach wokalista .Wavs nie sprawdza się idealnie. Trzeci wyróżniający się utwór jest z jeszcze innej bajki. "Kiedyś wszystko było okej" to bardziej opowieść. Zaczyna się od łagodnej melodeklamacji, wspomnień beztroskiego dzieciństwa. Następnie przychodzi rozczarowanie realiami późniejszego życia, tłumione emocje narastają, aż wybuchają w hałaśliwym zakończeniu. Po nim słuchacza czeka już tylko uspokojenie w siedmiominutowym finiszu materiału w postaci "Wspomnienia".

Pomimo tytułu, różowo-złotej gwiazdy na żartobliwej okładce i takich elementów garderoby muzyków na zdjęciach w książeczce jak futro i okulary o czerwonych szkłach, nie nazwałbym zawartości albumu popem ani nawet "heavy popem". Do głowy dla tego niegłupiego grania przychodzą mi przede wszystkim określenia rock alternatywny i rock radiowy, a dodatkowo - nu metal. W kategorii polskiego rocka album ma moim zdaniem nawet szanse na nominacje do paru nagród muzycznych i wręcz zasługuje na jakieś oficjalne wyróżnienie. Niemniej miłośnikom grunge'u go nie polecam.

Komentarze
Dodaj komentarz »