zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Judas Priest "Screaming for Vengeance"

17.08.2001  autor: Tyberiusz Słodkiewicz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Judas Priest
Tytuł płyty: "Screaming for Vengeance"
Utwory: The Hellion; Electric Eye; Riding on the Wind; Bloodstone; Take These Chains; Pain and Pleasure; Screaming for Vengeance; You've Got Another Thing Comin'; Fever; Devil's Child; Prisoner of Your Eyes (bonus); Devil's Child - live (bonus)
Wykonawcy: Rob Halford - wokal; Glenn Tipton - gitara; KK Downing - gitara; Ian Hill - gitara basowa; Dave Holland - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Sony Music
Premiera: 1982
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Był rok 1982 kiedy Judas Priest, dokładnie dwa lata po wydaniu fenomenalnego "British Steel", po raz kolejny wstrząsnęli światem metalu. Rok wcześniej kiedy na półkach pojawił się "Point of Entry", wielu twierdziło, że sukces artystyczny brytyjskiej stali jest nie do przeskoczenia, bardzo się mylili...

Zespół po niezwykle udanym tournee, promującym "Point of Entry", przygotowywał nową produkcję z niezwykłą starannością, miał do dyspozycji jedno z najnowocześniejszych studiów nagraniowych na świecie... Dodatkowo materiał przed wydaniem został jeszcze dopracowany na Florydzie, by wreszcie w 1982 roku ujrzeć światło dzienne. Efekt był porażający, "Screaming for Vengeance" praktycznie z miejsca stał się złotą, a później platynową płytą, ale co najważniejsze - Judasi potwierdzili, że miano Bogów Metalu nie jest ani troszeczkę przesadzone.

Album otwiera instrumentalny, potężny "The Hellion", utwór który jest naładowany taką dawką energii, że mógłby nią obdzielić ze dwadzieścia płyt Piaska, a i tak pewnie starczyłoby jeszcze dla Kasi Kowalskiej... Ale to nie jest ważne, bo za chwilę rozpoczyna się riff utworu, który stał się największym judasowskim klasykiem wszystkich czasów.. To "Electric Eye". Riffy są ultraciężkie, perkusja wbija w glebę, Halford śpiewa pięcioma różnymi barwami głosu. Drugi refren i solo Tiptona - naładowane energią, magiczne. Gitara gada... masakra... Dotrwałem do końca, jeszcze raz? Nieee, bo już kanonada bębnów i "Riding on the Wind", Halford zmienił głos, jest bardziej dynamicznie. W środku dialog gitarzystów, jak zwykle wspaniały, pamiętam że kiedyś ten song "siedział" na liście przebojów "trójki". Co to były za czasy... Chyba też Peter z Vader wspominał, że gdy po raz pierwszy usłyszał "Riding on the Wind", to usiadł z wrażenia. Dobrze, że właśnie siedzę... "Bloodstone" z gitarowym intrem Tiptona. Kiedyś wspominał, że ilekroć je gra, ma ciarki na plecach. Spróbowałem, faktycznie... ale jak słucham, wcale nie jest ich mniej. Piosnka się rozwija, jest bardzo ciężko, kapitalnie śpiewa Halford, w środku świetna solówka Downinga, na końcu trochę wah-wah. "Take these Chains" trochę zmienia styl, wciąż jest jak w piekle, ale jakby trochę bardziej melodyjnie, jak dla mnie ta piosenka przechodzi bez echa, choć trzyma poziom. "Pain and Pleasure" powoduje, że znów mocniej bije mi serce, znów jest powoli, ale strasznie energetycznie, Holland gra fenomenalnie, riffy wprost wbijają w ziemię, niesamowity power. Wreszcie nadchodzi utwór tytułowy, jak na tamte czasy jest gorzej niż w piekle, riffy niezwykle nowoczesne i ekstremalnie ciężkie, Halford wykrzykuje kolejne zwrotki tekstu, a w refrenach daje popis możliwości wokalnych. Totalna produkcja, brzmienie zabija, a gitarzyści niszczą wszystko po drodze. Trwa to chyba ponad pięć minut, pięć minut najwspanialszego metalu na świecie, metalu przy którym można szaleć do upadłego. Nie ma chwili wytchnienia - "You've Got Another Thing Comin'" to absolutny hit! Do dziś w Stanach wiele stacji radiowych gra tę piosenkę, więc nie muszę wam mówić, co się działo po premierze... Mechaniczne riffy i sekcja, do tego Halford śpiewający o tym, że nie ma zamiaru przespać swego życia. Oj, chce się przy żyć. Dalej jest "Fever", początek balladowy, ale to tylko maska, dalej jest już wspaniały, ciężki metal ze świetną solówką, po której Rob wypruwa swoje gardło. Chwila przerwy i zaczyna się "Devil's Child". Porywające riffy i fenomenalnie grający Dave Holland. Tak, tak, nigdy nie był to może perkusista, który lubił szpanować swoją techniką, ale pomysły miał genialne, a umiejętności też. Po solówce Halford powtarza patent z "Fever" i śpiewa, jakby połknął żyletki.

Kończy się płyta, zaczynają się bonusy. "Prisoner of Your Eyes" to utwór nagrany gdzieś koło "Turbo" (1986), czemu nie trafił na tamtą płytą, pozostanie tajemnicą muzyków i producenta, bo to utwór o niebo lepszy niż np. "Private Property". To taka metalowa balladka o miłości z ekspresyjnym śpiewem Roba i solówkami o jakich większość gitarzystów może tylko śnić. Na deser jeszcze raz "Devil's Child" - z koncertu w Memphis z 1982 roku, notabene ta sama, która pojawiła się na kasecie VHS "Live in Memphis" (nazwa bootlegu "Metal Gods Live in Memphis 1982")... i pozamiatane...

"Screaming for Vengeance" utorował drogę Judas Priest do oszałamiającej kariery w Stanach, tournee promujące tę płytę odniosło niesamowity sukces, chłopaki koncertowali praktycznie dzień w dzień na arenach wypełnionych przez dwadzieścia, trzydzieści i więcej tysięcy fanów. Jak wielki był wówczas Judas Priest niech świadczy fakt, że zostali zaproszeni na US Festival (California Hills), gdzie dali koncert dla ponad 300 000 osób. Ale pamiętajmy, że sukces nie przyszedł sam, był poparty ciężką pracą muzyków, której efektem był album uważany przez wielu za jedno ze szczytowych osiągnięć Judas Priest i heavy metalu. Dla mnie ta płyta jest równie wielka dziś, jak była kilkanaście lat temu, gdy mogłem ją po raz pierwszy usłyszeć. I uważam, że wstyd tego albumu po prostu nie mieć, bo to jest ewangelia heavy metalu.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2015-12-23 16:05:02 | odpowiedz | zgłoś
Metallica i Megadeth to thrash. Niby każdy metal określa się ogólnie mianem heavy, ale thrash to nie heavy sensu stricto. Klasyczne heavy sensu stricto to Priest, Maiden, Saxon, Diamon Head itp.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2015-12-23 16:08:38 | odpowiedz | zgłoś
11 w UK i 17 w US to chyba nie aż taka duża różnica. Pamiętajmy ile wtedy było dobrej muzy.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
zomerberger (gość, IP: 178.235.42.*), 2017-07-01 13:43:15 | odpowiedz | zgłoś
I dlatego wyszlo Turbo....
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Paul Bunyan (gość, IP: 89.74.215.*), 2013-09-25 00:33:11 | odpowiedz | zgłoś
Genialny album, zgadzam się z opinią, że to jedno z najwybitniejszych dzieł klasycznego metalu jak również jedna z najlepszych pozycji w dyskografii tak genialnego zespołu jakim jest Judas Priest. Minimalnie wyżej stawiam tylko The Defenders Of The Faith, jednak o Judas Priest banałem byłoby mówić jako o zwykłym zespole. To jest genialny zespół a jego muzycy to wizjonerzy, z młodych prostych szarpidrutów marzących o wielkiej karierze, wyrośli na wybitnych muzyków. Już ich dzieła z lat 70tych dają dużo do myślenia,wówczas w ich muzyce było słychać, że próbowali wyprzedzić swoją epokę. Lata 80te to był zdecydowanie ich najlepszy okres, wówczas świat poznał się na Ich geniuszu. Wykorzystali wówczas wszystkie swe najwspanialsze pomysły. Już British Steel jedno z klasycznych dzieł JP pokazuje, że kapela zaczynająca w I połowie lat 70-tych ma pomysł na siebie i w nurcie NWOBHM, będzie jednym z czołowych przedstawicieli nurtu. Następny Point No Entry to dobry album jednak stylistycznie widać różnicę, po Brytyjskiej Stali można było czuć niedosyt. Jednak w 1982 roku, światło dzienne ujrzał genialny Screaming For Vengeance, któy był wówczas najnowocześniejszym dziełem w kategorii klasycznego metalu. Na tej podstawie o Judas Priest należy mówić jako o jednych z tych co kształtowali scenę, tworzyli swego rodzaju kulturę i stali się megainspiracją dla wielu młodych miłośników gatunku dla których ważniejsze niż kasa jest sama muzyka która mimo upływu czasu jest wielka bo na zawsze pozostanie w ich sercach.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Chrisu (gość, IP: 83.25.151.*), 2013-03-28 09:22:19 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobra płyta. Ale ma 2-3 kiszki, tj. Fever, Chains i Pain&Pleasure. Szczególnie te dwa ostatnie, są "zapełniaczami". Wydaje się, że większość z nas fiksuje się na ten album ze względu na to, że pozostałe numery są absolutnie genialne i niejako pomijamy pozostałe, oceniając całość. Też tak robię w pierwszym odruchu, ale później zawsze gdzieś z tyłu głowy pojawiają się w/w kiszki. Dlatego daję 9. Znacząco bardziej równy i świetny jest British, ale brakuje mu mocy. To kwestia produkcji, o dwa lata wcześniejszej. Ale wystarczy posłuchać tego albumu z okazji 25-lecia, i wszystko jasne. Zdecydowanie najlepszy ich album. A propos informacji na temat promocji Screaming. Tourne po USA, o którym wspomina autor, miało 41 koncertów, 4 Kanada i 5 Europa. Zaczęli 25 września 82 i skończyli 21 lutego 83 !! + ostatni koncert, wspomniany festiwal 29 maj 83. Daje to średnio 1 koncert na 3 dni, a nie dzień po dniu. Rozumiem, licencja poetica, ale bez przesady. Maiden zagrali w całym 82 roku - 172 koncerty (Number), a w 83 137 koncertów (PofM). To daje też obraz.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
ja to wiem (gość, IP: 83.10.164.*), 2013-05-12 23:03:42 | odpowiedz | zgłoś
Akurat te "wypełniacze" są mocnymi punktami tej płyty, jak dla mnie biją chociażby "You've got another thing comin" na głowę
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2015-12-23 16:11:07 | odpowiedz | zgłoś
De gustibus coś tam.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
szymikon1980 (gość, IP: 178.43.54.*), 2017-06-30 18:01:35 | odpowiedz | zgłoś
Chains i Pain&Pleasure trzymają równy poziom z resztą i podobają mi się jeszcze bardziej niż te najlepsze. Wielu ludzi lubi piosenkę Take These Chains. Jak można mieć tak spaprany gust żeby nazywać ją kiszką i zapełniaczem. Nie profanuj tego albumu. Jedynymi kiszkami są 3 ostatnie utwory, typowe zapełniacze: You've Got Another Thing Comin', Fever i Devil's Child. Albumowi daję 8/10 ze względu na te 3 nudne utwory na końcu.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
papax (gość, IP: 83.10.117.*), 2013-03-27 22:35:06 | odpowiedz | zgłoś
Świetna płyta, jak dla mnie druga najlepsza w historii Judas Priest po Defenders...
Mój ranking:
1. Defenders of the faith
2. Screaming for vengeance
3. Painkiller
4. Angel of retribution
5. Ram it down
to se ne vrati
boleń (gość, IP: 77.237.16.*), 2012-03-25 20:33:44 | odpowiedz | zgłoś
plyta doskonala pod kazdym wzgledem, moja ulubiona judasow razem z sad wings; latka plyna a ta muza nic nie stracila ze swojej swiezosci, ile razy bym nie sluchal wrazenia rownie mocne jak za pierwszym przesluchaniem(kiedy to bylo...);i zebym ja umial wyroznic najlepszy numer.. ale ok, bloodstone ma taki glowny riff ze rozklada mnie na lopatki(i swietnie sie go gra)i fever... w top3 metalowych ballad wszechczasow jak dla mnie, tylko judas tak potrafi, i tei ich unisona!