zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: My Dying Bride "34.788%... complete"

31.10.1998  autor: Gollum
okładka płyty
Nazwa zespołu: My Dying Bride
Tytuł płyty: "34.788%... complete"
Utwory: The Cook, The Whore and The Mother; The Stance of Evander Sinque; Der Ueberlebende; Heroin Chic; Apocalypse Woman; Base Level Erotica; Under Your Wings and Into Your Arms
Wykonawcy: Aaron "Aaron" Stainthorpe - wokal; Calvin "Calvin" Robertshaw - gitara; Adrian "Ade" Jackson - gitara basowa; Bill "Bill" Law - instrumenty perkusyjne; Andrew Craighan - gitara
Wydawcy: Peaceville Records
Premiera: 1998
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

...I stało się to, czego obawiali się najwytrwalsi w pławieniu się w romantycznych krajobrazach, kreowanych przez najinteligentniejszą kapelę metalową tego upadającego stulecia. My Dying Bride nagrali płytę z użyciem sampli i sekwencerów...

Rozwój muzyki tej wyjątkowej grupy jest już od ostatnich dwóch płyt lekkim szokiem dla fana, zakorzenionego w "Turn Loose The Swans". Teraz ma on jeszcze bardziej ciężkostrawny, lecz jakże dojrzaly owoc, do delektowania się. Sam tytuł i okładka (znów dzieła Aarona), pozwalają wkraść się podejrzeniu o "zmodernizowanie się" i istotnie, nieodzowne wydawałoby się skrzypce, zastąpiono po odejściu Martina wspaniałymi klawiszami, wplecionymi w nieco inne brzmienie. Nie znaczy to, że plyta ta nie ma "kopa", w końcu wyprodukował ją Mags wraz z Calvinem, jednak szukający na "34.788%..." death metalu bedą zawiedzeni.

Po parokrotnym wysłuchaniu i ten zanurzony w swym łabędzim jeziorze słuchacz odkryje, że pomimo iż niekiedy odbieramy obrazy tworzone muzyką grupy jako fotografie, a nie doskonałe malowidła starych mistrzów, to jednak ta prawie godzina muzyki może być tylko dziełem wcale nie tak ponurych Anglików. Nadworny poeta wszystkich w mroku zwątpienia zatopionych odrzucił swe rzemiosło, by stworzyć liryki tak pełne intensywnej realności, że znow opuszczamy ten kruchy świat w majaki ("Heroin Chic") lub dziwne asocjacje ("Base Level Erotica"). "Stary" styl poezji dla martwych oczu posiada jeszcze otwierająca suita "The Whore...", czy "Der Ueberlebende" (pomimo tytułu nie wykorzystano tej specyficznej "brutalności" języka niemieckiego).

Celem twórczości kapeli nie wydaje się już być tylko bycie wielkimi, tragicznymi i romantycznymi, wydaje się, że grupa ten cel już osiągnęła w swoim stylu, który potrafi uwolnić się od owego patosu, by utonąć jednak w objęciach mojej umierającej narzeczonej...

Nie wiadomo ile czasu nam jeszcze zostało, by też się o tym przekonać, wszak nieco ponad 34% już minęło...

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
pik (gość, IP: 95.49.171.*), 2014-01-28 18:12:01 | odpowiedz | zgłoś
''Base Level Erotica'' - oh.. ah... ooooooh
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2014-01-27 17:17:32 | odpowiedz | zgłoś
się wylało komentów: pozdro dla wszystkich fanów MDB - a wicie za co m.in. ja ich kocham? Za te historyjki jakie Aaron opowiada w każdym z kawałków, rewelacja!!!! Poe metalu, ot co.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
Nopasaran
Nopasaran (wyślij pw), 2014-01-27 03:52:08 | odpowiedz | zgłoś
Z mojej strony krótka (albo i dłuższa) piłka... Rok 1992, jako 15-letni ortodoks (taaa...) z włosami sięgającymi "aż uszów" kupuję nowego Thrash'em All'a (świeć Panie...)z recenzją EP-ki "Symphoniare..." MDB, autorstwa bodajże waćpana Kmiołka. Podobno jakieś skrzypce, potężny wokal, ciężkie gitary i klimat. Cóż, w tym czasie wybór był dość ograniczony, a mianowicie: kaseta pirackiego "Taktu" (btw. mam ją do dzisiaj, split z Autopsy). Miejsce zakupu: Olsztyn, Dworzec Autobusowy (ktoś z war-maz pamięta ten sklepik? :) ). Następnie powrót do domu, kaseta w magnetofon i... to by było na tyle. Nigdy nie poleciałem dalej. Minęły niemalże 22 lata, włosy do "aż uszów" w znacznej części wypadły, pojawiła się amfetamina, TVN, Ryanair, zniknęła Dobranocka, a ja wciąż - słuchając kolejnych dokonań MDB - czuję się jak ten szczawik z posępną miną prawdziwego "defmetalowca". Znaczy się kurewsko wspaniale. Cóż więc ja na owe "%" szanowny panie Megakruk? Tylko jedno: Forever People! ;
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2014-01-26 22:01:38 | odpowiedz | zgłoś
we chooy prześwietna płyta, wybija się z ich dyski, chyba najbardziej przystępna, ale wciąż zajebista pozycja. MDB foreva, chyba nie ma rzeczy od nich, której bym nie kochał na swój sposób. Wspaniały zespół, muzyka pełna emocji, koncerty pełne ekspresji!!!!!!!! Kutera, wacek a wy co na 34.788?!!!!
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-01-26 23:09:00 | odpowiedz | zgłoś
Piękne aranże, ale moim nr I MDB to: Turn Loose The Swans. Tam lubiłem ten wokal mantrowy, nostalgiczny a zarazem wściekły i mroczny (growl).

Jak wyszedł ten wyżej zrecenzowany album muszę przyznać, że nie goniłem za ich newsami (MDB) i tylko zobaczyłem reklamę wydawniczą w jakimś czasopiśmie. Płytę przelotnie (czyt. wyrywkowo) przesłuchałem jakoś później w Empiku - w 2000 r. Pamiętam, że zwróciły moją uwagę te takie jakby post rockowe i jednocześnie progresywne kolaże gitarowe z zabarwieniami rocka gotyckiego lat 80 okraszone oczywiście też tymi typowymi doom'owymi zagrywkami na "elektrycznych, sfuzowanych sześciostrunach".

Teraz właśnie słucham, uświadamiam sobie jak dobry jest warsztat muzyków na tej płycie i ciekawa kreatywność artystyczna.

No cóz frontmen nigdy nie ukrywał, że lubił zespół Swans, więc inspiracje skąś sie musiały wziąć. Ja nie ukrywam, iż na tamte czasy bałem się zespołów, które zbytnio uciekały od swojej pierwotnej, macierzystej stylistyki i zaczeły diametralnie odbiegać od już utartego stylu w poszukiwaniu drogi twórczej a niekiedy kierując się mainstream'em czy modą. Dlatego takie zespoły jak MDB, Paradise Lost, The Gathering, czy nawet Therion w późniejszym czasie (owszem lubie ich te klimaty symfoniczno, klasyczne ale dopiero z czasem to doceniłem, ale nie wszystko), które przecież nagrały sporo ciekawych albumów, bywało że wzbudzały i mogły wzbudzać u mnie wątpliwości, czy aby napewno jest to muzyka dla mnie.
Stąd może powód nie docenienia tego albumu.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
RadomirW (gość, IP: 193.219.114.*), 2014-01-27 12:42:47 | odpowiedz | zgłoś
Konserwatyzm większości fanów muzyki metalowej jest zjawiskiem znanym od dawna. Ja nie miałem problemów z łykaniem ewolucji tych kapel choć przyznaję, że początkowo niektóre płyty wchodziły mi z trudem, po czasie zawsze je doceniałem. Płyta z procentami zamyka najlepszy, złoty okres w historii MDB i jest dla mnie jedną z 3 najlepszych płyt tej kapeli (obok TLTS i TANTDR). Bardzo mi brakuje dzisiaj zarówno u MDB jak i u PL takiego eksperymentatorskiego i ryzykanckiego drygu jaki cechował te kapele w latach 90-ych czy na początku XXI wieku. Niestety teraz grają tak skrajnie zachowawczo, że aż trudno uwierzyć że to Ci sami ludzie tworzą tę muzykę.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-01-27 13:11:48 | odpowiedz | zgłoś
ja akurat nie należę do "zakutych metali" (heavy metal szeroko rozumiany to tylko dosyć ważny wycinek moich zainteresowań muzycznych), a jedynie lubię konsekwencję w stylu, zespołów metalowych a jeśli już rozszezrzenie stylu to tylko dzięi powolnej ewolucji i płynności w przejściach pomiędzy estetykami, czy w rozbudowie stylu danej grupy.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
RadomirW (gość, IP: 193.219.114.*), 2014-01-27 14:19:38 | odpowiedz | zgłoś
Akurat MDB zmieniało się właśnie w taki płynny i ewolucyjny sposób, bez takich drastycznych skoków stylistyki jak np u PL, Anathemy czy Theriona. Nawet na tej plycie procentowej jest kawałek triphopowy, są eksperymenty w niektórych utworach, ale to wszystko zmieszane z tradycyjnymi doomowymi riffami i tempami dość bliskimi Turn loose the swans czy Like gods of the sun.
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-01-27 15:48:23 | odpowiedz | zgłoś
no tu muszę się nieco z Tobą zgodzić z tym MDB
re: My Dying Bride "34.788%... complete"
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2014-01-27 19:45:23 | odpowiedz | zgłoś
Biorąc pod uwagę, że następna była genialna "The Light at the End of the World", stwierdzenie, że "Procenty" zamykają złoty okres MDB graniczy z bluźnierstwem:) Ale później rzeczywiście było już różnie. Natomiast same "Procenty" to świetny materiał, tylko do "Heroin Chic" jakoś nigdy się nie przekonałem. Album jak na tamte czasy wydawał mi się bardzo odważny i wręcz awangardowy, z czego dzisiaj, słuchając wielu naprawdę dziwnych rzeczy, mogę się tylko śmiać, bo mimo wszystko nie stanowił jakiejś wielkiej rewolucji i tak, jak gdzieś dalej napisałeś, wyraźnie nawiązywał do poprzedników, więc słowo ewolucja jest bardziej na miejscu. Rzeczywiście trochę szkoda, że potem już tak nie kombinowali.

Natomiast z Paradajsami, doceniając np. świetny "Symbol of Life", mam odwrotnie i cieszę się bardzo z powrotu do (prawie) korzeni, bo po prostu robią znowu to, w czym są najlepsi.
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (284 głosy):

 
 
70%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?