zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 18 kwietnia 2024

recenzja: Roger Waters "Amused To Death"

20.01.1999  autor: Przemysław Semik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Roger Waters
Tytuł płyty: "Amused To Death"
Utwory: The Ballad Of Bill Hubbard; What God Wants - Part I; Perfect Sense - Part I; Perfect Sense - Part II; The Bravery Of Being Out Of Range; Late Home Tonight - Part I; Late Home Tonight - Part II; Too much rope; What God Wants - Part II; What God Wants - Part III; Watching TV; Three wishes; It's A Miracle; Amused To Death
Wydawcy: Columbia Records, EMI
Premiera: 1992
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 5

Album "Amused To Death" jest jak na razie najnowszą pozycją w indywidualnym dorobku Rogera Watersa - byłego basisty Pink Floyd. Materiał na tę płytę Waters zaczął zbierać już w roku 1987, ale ukazała się dopiero we wrześniu 1992 roku. Waters pracował nad przez kilka lat w 11 studiach na 2 kontynentach. Najważniejszym powodem takiego postępowania było obsesyjne dążenie do doskonałości. Ciągle coś poprawiał, wzbogacał nagrania o nowe elementy. Powstało dzieło niezwykłe, dzieło które mogłoby być podsumowaniem całej twórczości Watersa, przepełnione jest jednak nienawiścią i goryczą.

Główny temat na płycie to wg słów autora: "Telewizja jako lek, który może ocalić nam życie, ale może też zabić. W rzeczywistości robi jedno i drugie. Ma wpływ dobroczynny, bo nas jednoczy, a zarazem w każdym z osobna zabija indywidualną kulturę." Większość pełnych patosu utworów, rozsadziły (jak zwykle u Watersa) potoki słów. Waters nie prezentuje wysokich umiejętności wokalnych, mimo to na płycie "The Wall" potrafił poprawnie śpiewać. Tutaj prawie wcale nie śpiewa - większość tekstów deklamuje i niestety nie robi to najlepszego wrażenia. W dodatku przepiękne teksty na płycie psują poutykane tu i ówdzie złośliwości.

Muzycznie jednak trudno jej cokolwiek zarzucić. Fragmentami "Amused To Death" nawiązuje do kilku wcześniejszych dokonań Watersa i Pink Floyd, co należy zapisać jej na plus. Moim zdaniem najpiękniejszymi utworami są "The Ballad Of Bill Hubbard" i "It's A Miracle". Polecam płytę szczególnie tym fanom Pink Floyd, którzy mogą sobie wyobrazić i akceptują muzykę tego zespołu bez pomysłów i gitary Davida Gilmoura. Osobiście mam spore trudności.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Jestem za
Pyra (gość, IP: 213.241.62.*), 2010-06-03 14:46:08 | odpowiedz | zgłoś
Prawdopodobnie jak większość fanów PINK FLOYD nie mogę się pogodzić z tym, że zespołu nie ma i już nie będzie. Jednak na całe szczęście nie poprzestali tworzyć swojej muzyki. Zarówno "Amused ...." jak i wcześniejsza "K.A.O.S" okazały się w moim odczuciu albumami bardzo dobrymi. Szczególnie taka ocena należy się tej pierwszej. Mam ten album już chyba z 15 lat, słuchałem dziesiątki razy, a jednak za każdym razem mam "gęsią skórkę" gdy go słucham i za każdym razem znajduję w niej coś innego, fascynującego. Ciekawe jak długo to potrwa.
P.S. Z innej beczki, suita "When the wid blows" jest równie niesamowita.
Pozdrawiam
Z perspektywy czasu
Marek K. (gość, IP: 77.253.67.*), 2010-04-23 17:00:04 | odpowiedz | zgłoś
Witam,

Jest rok 2010 i mam nadzieję, że wszyscy fani Watersa, którzy nie doczekali się kolejnej płyty coraz bardziej doceniają Amused... Kiedy pierwszy raz usłyszałem Amused To Death to pomyślałem, że Waters się wypalił i to już koniec. Dopiero po paru latach płyta wróciła do mnie jak grom z jasnego nieba. W tej chwili jest dla mnie narkotykiem i w pewnym sensie jestem od niej pozytywnie uzależniony. Nie chcę w tym miejscu nikogo namawiać do zasłuchiwania się w niej. Dobrze, że Waters nagrał taki monument, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, perfekcyjnie zgrany - ideał dla wtajemniczonych. Osobiście wracam do tej płyty co jakiś czas i odnajduję ją na nowo - najlepiej słucha się tej płyty przez słuchawki - wtedy jesteś tylko Ty i ..... sam sprawdź co mam na myśli :) Pozdrawiam wszystkich fanów Watersa !
re: Z perspektywy czasu
stonebooks (gość, IP: 83.10.233.*), 2010-05-04 21:22:44 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam się z tobą, po raz pierwszy słuchałem płyty przez radio i zrobiła na mnie ogromne wrażenie, teraz wracam do niej bardzo często. Też jestem uzależniony i rozumiem co masz na myśli.
...
Mackintosh (gość, IP: 85.198.249.*), 2009-01-24 14:09:22 | odpowiedz | zgłoś
Perełką są dwa ostatnie utwory 13 i 14.

Szczególnie końcówka utworu tytułowego. To pikanie na gitarze Jeffa Beck'a to jest mistrzostwo świata, dla tej końcóweczki słucham tego albumu od początku w całości. Pozdrawiam fanów tego cudownego dzieła.
To dobra płyta
Janusz Sz. (gość, IP: 83.31.117.*), 2008-09-29 23:42:00 | odpowiedz | zgłoś
Perełką muzyczną jest jej przedostatni 13 utwór ,The miracle,
bardzo dobra płyta
słuchacz muzyki (gość, IP: 85.14.120.*), 2008-05-10 12:41:00 | odpowiedz | zgłoś
zdecydowanie najlepsza jest the pros and cons of hitch hiking. amused wg mnie jest na drugiej pozycji. ale za słabuitko oceniliscie tą płyte