zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

recenzja: David Gilmour "David Gilmour"

6.02.2000  autor: Przemysław Semik
okładka płyty
Nazwa zespołu: David Gilmour
Tytuł płyty: "David Gilmour"
Utwory: Mihalis; There's No Way Out Of Here; Cry From The Street; So Far Away; Short And Sweet; Raise My Rent; No Way; It's Deafinitely; I Can't Braethe Anymore
Wydawcy: EMI Records
Premiera: 1978
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Po wydaniu w 1977 roku albumu "Animals" nastroje muzyków Pink Floyd nie były zbyt optymistyczne, co było wynikiem coraz bardziej egoistycznego podejścia Watersa do pracy w zespole. Zarówno Wright jak i Gilmour mieli głowy pełne ciekawych pomysłów, które jednak nie trafiały w perfekcyjne aż do bólu gusta Watersa. Dlatego obaj muzycy postanowili niezależnie nagrać albumy solowe. David Gilmour postanowił cofnąć się do czasu, kiedy był nieznanym muzykiem nie obciążonym presją oczekiwań słuchaczy. Postanowił nagrać album kontrastowy do ostatniego dokonania Pink Floyd - świeży i spontaniczny. Ukazał się 19 maja 1978 roku.

Płytę otwiera nagranie instrumentalne "Mihalis". Tytuł Gilmour wziął od nazwy swej łodzi żaglowej, na której nieraz startował w greckich regatach. Kompozycja ograniczona raczej do zagrania efektownej linii gitary, oprawiona średnio bogatym tłem. "There's No Way Out Of Here" to utwór chyba najbardziej przypominający dokonania Floydów. Chórki kojarzą się zdecydowanie z "The Dark Side Of The Moon". Może to dziwić, ale to jedyna kompozycja na płycie, która nie wyszła spod pióra Gilmoura, powstała za sprawą lidera grupy Unicorn - Kena Bakera. Mamy tu bardzo ciekawe brzmienie gitary, przypominające nieco harmonijkę ustną. "Cry From The Street" - w stylu trochę skręcającym ku muzyce funky, jest kompozycją, w której Gilmour delikatnie starał się oddalić od klimatów floydowskich. Ciężko było, bo jak sam stwierdził: "Gdy przez 10 lat pracuje się w tej samej grupie, jak to jest w moim przypadku, to wszystko, co chciałbym stworzyć sam, zawsze będzie się w jakimś stopniu kojarzyć z tym, co wcześniej zrobiliśmy we czwórkę." "So Far Away" - kompozycja pełna wdzięku, ale jednak wydaje się być zagraną troszkę stereotypowo. Jest poprawnie, ale czegoś tu brakuje. "Short And Sweet" - otwiera drugą stronę albumu (oczywiście tylko w przypadku krążka winylowego). Tutaj w komponowaniu wspomógł Gilmoura Roy Harper - pan, który śpiewał na "Wish You Were Here" utwór "Have A Cigar". Kolejne nagranie instrumentalne - "Raise My Rent" - jest jednym z najpiękniejszych na albumie. W zasadzie jest to długie gitarowe solo, które kojarzyć się może troszkę z "Mudmen" z płyty "Obscured By Clouds", ale czy nie tego właśnie oczekujemy od dobrego gitarzysty? "No Way" to kolejna floydowska klimatem piosenka, choć brak jej może nieco werwy. "It's Deafinitely - trzeci i ostatni instrumentalny utwór. Zagrany ochoczo i z sercem, zabarwiony nieco psychodelią. Zamykający płytę "I Can't Breathe Anymore" wydaje się już samym tytułem nawiązywać do "The Dark Side Of The Moon" i jest jakby odpowiedzią na "Breathe". Tekst traktuje o zagubieniu w życiu, chęci odetchnięcia od zobowiązujących dokonań.

Solowa płyta Davida Gilmoura robi bardzo przyjemne wrażenie. To zbiór ładnych piosenek i kompozycji instrumentalnych, urzekających floydowską atmosferą. Dziewięć bardzo zgrabnie zaaranżowanych równych utworów, bez typowych potknięć. Muzyka bardzo przekonująca, utrzymana w wyciszonym, ale pogodnym nastroju. Polecam wszystkim, którym podoba się to, co Gilmour zrobił i robi w Pink Floyd. Warto dodać, że najlepszy utwór jaki wtedy Gilmour skomponował, postanowił zostawić dla zespołu. Roger Waters zgodzi się za rok umieścić go na "The Wall" jako "Comfortably Numb".

Komentarze
Dodaj komentarz »