zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Behemoth "Zos Kia Cultus"

12.12.2002  autor: Shagrath
okładka płyty
Nazwa zespołu: Behemoth
Tytuł płyty: "Zos Kia Cultus"
Utwory: Horns ov Baphomet; Modern Iconoclasts; Here and Beyond; Blackest of the Black; Hekau 718; The Harlot ov the Saints; No Symphaty for Fools; , Zos Kia Zos Kia Cultus ; Fornicatus Benefictus; Typhonian Soul Zodiack; Heru Ra Ha
Wykonawcy: Nergal - gitara prowadząca, gitara rytmiczna, gitara akustyczna, wokal; Inferno - instrumenty perkusyjne; Havoc - gitara rytmiczna, gitara prowadząca; Marcin "Novy" Nowak - gitara basowa
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 2002
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Na kolana!! I przez 45 minut macie pozostać w takiej pozycji! Od dzisiaj we wszelkiego rodzaju słownikach i encyklopediach pod hasłem "geniusz" powinny się znajdować tylko trzy słowa: "Zos Kia Cultus". Inaczej tego, co wypluł z siebie ostatnio Nergal i spółka, określić się nie da. Naprawdę mało jest teraz albumów, które potrafią mnie od razu, po pierwszym przesłuchaniu po prostu wgnieść w ziemię i sprawić, bym błagał rogatego o jeszcze większą dawkę ekstremy!

Przyznać muszę (o ja niewierny!), że kiedy jakiś czas temu przeczytałem, iż na najnowszym dziele Behemotha mają pojawić się siedmiostrunowe gitary, trochę zwątpiłem. Na myśl o takich wiosłach do głowy przychodzi mi od razu jakże nowatorski i interesujący nu tone i zespoły pokroju Papa Roach i inne tego typu g... Teraz jednak za każdym razem, kiedy w odtwarzaczu gości "Zos Kia Cultus", z zażenowaniem biję się w pierś i zastanawiam się, jak w ogóle takie skojarzenie mogło zagościć w mojej nie do końca chyba normalnej głowie... O każdym z utworów mogę powiedzieć to samo: rzeź i ekstrema najwyższej klasy. Talent kompozytorski Nergala jest niesamowity. Nie ma na tej płycie tzw. "zapychaczy"; począwszy od ultraszybkich utworów takich jak "Heru Ra Ha" czy "The Harlot ov the Saints", poprzez eksperymenty typu "Hekau 718", a skończywszy na bardzo interesującej i "połamanej" kompozycji "Typhonian Soul Zodiack", jest to album wręcz fenomenalny i porażający swoją energią. Inferno okłada perkusję z takim zapałem, że głowa mała, Nergal i Havoc gwałcą gitary, Novy natomiast (gościnnie obsłużył bas, na co dzień bluźni w Devilyn) doskonale wpasował się ze swoim instrumentem w stylistykę tego albumu.

Warto także wspomnieć o oprawie graficznej tej płyty. Tutaj również nie będę oryginalny i powiem, ze jest cudowna - z okładki spogląda na nas "sympatyczny" koziołek. Nie spodziewajcie się też typowego, plastikowego opakowania. Okładka do "Zos Kia Cutlus" wykonana jest wyłącznie z tektury, która po rozłożeniu daje odwrócony krzyż. W środku znajdziecie także książeczkę z tekstami, do każdego zaś Nergal dołożył swój komentarz. Album został wydany w formie digipacku i, jak to najczęściej bywa na tego typu wydawnictwach, dostaliśmy mały prezent od zespołu. Jest to klip do kawałka "As Above So Below", bardzo ciekawie zrealizowany i naprawdę wart obejrzenia, tym bardziej, że w kraju, w którym istnieją takie "instytucje" jak ojciec Rydzyk czy LPR, a na listach przebojów rządzą Tatu czy Ich Troje, nie ujrzycie raczej tego wideo w TV.

Wiem, że za wcześnie jeszcze o tym mówić, ale ponownie mam obawy dotyczące następnego krążka Behemoth - tym razem są to jednak obawy zupełnie innego typu. Boje się, że następnego spotkania z ekstremą serwowaną przez Nergala po prostu nie wytrzymam. "Satanica" była genialna, "Thelema.6" jeszcze lepsza, a "Zos Kia Cultus" bije na głowę wszystkie polskie albumy wydane w tym roku. Nie boje się przyznać, że dla mnie jest to w tym roku numer jeden na polskiej scenie. Żałuję tylko, ze nie dane będzie mi usłyszeć utworów z tego krążka na żywo - na trasie koncertowej promującej płytę niestety nie ma Torunia, a ze względu na brak wolnego czasu nie sądzę, abym udał się na koncert do innego miasta. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Co się tyczy samej płyty, wad nie stwierdziłem i dlatego ocena jest taka, jaka jest. Co więcej - jest jak najbardziej zasłużona. Behemoth to już nie jest zespół wyróżniający się tylko na naszym podwórku. To jest teraz klasa światowa.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Behemoth "Zos Kia Cultus"
Pene
Pene (wyślij pw), 2014-06-15 15:49:31 | odpowiedz | zgłoś
Behemoth na tym albumie jest genialny od początku do końca."Horns ov Baphomet" słucham codziennie od ponad miesiąca i jeszcze mi się nie znudził. Rytm jaki wybija Inferno po intro po prostu miażdży \m/ jest w nim coś z piekła rodem :). Wszystko jest zagrane z wielkim smakiem i wyczuciem a riffy zostały w mojej pamięci już po pierwszym przesłuchaniu. Jak dla mnie najlepszy Behemoth.
re: Behemoth "Zos Kia Cultus"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-01-25 11:42:22 | odpowiedz | zgłoś
dziś ją odświeżyłem, Zos Kia Cultus i Demigod to dwie rewelacyjne płyty Behemotha - wielki ukłon za profesjonalizm, brzmienie i wirtuozerię. Nie wiem czy nawet Zos nie lepsza, choć to tak jakby porównywał Reign in Blood z South of Heaven - Slayer
Kot Behemoth
grzesznik69 (gość, IP: 83.31.199.*), 2011-08-26 12:05:21 | odpowiedz | zgłoś
Jak dla mnie wymiata cholernie dobrze zgrany i skomponowany No Sympathy For Fools.
Na pewno...
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2011-07-26 18:25:33 | odpowiedz | zgłoś
lepsza i ciekawsza niż jej poprzedniczka bez wyrazu. Blackest Ov Black - rulezzz. Za chuj nie rozumiem,czemu na hit tego krążka wybrano nijaki As Above So Below - nudny as fukk, niby solidny, prosty kawałek, ale żeby od razu klasyk. Bez przesady.
re: Na pewno...
wacuch (gość, IP: 109.243.149.*), 2011-09-26 11:24:09 | odpowiedz | zgłoś
a jak dla mnie to właśnie Thelema bije na łeb ZKK - gusta są i Gustawy :P
re: Na pewno...
Chemik
Chemik (wyślij pw), 2011-09-27 01:00:19 | odpowiedz | zgłoś
Pewnie dlatego, że główny motyw z tego kawałka jest cholernie chwytliwy.
re: Na pewno...
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-02-13 14:47:50 | odpowiedz | zgłoś
eee tam, obydwa kawałki rozpierd...ają łeb!!!!!!

fajne Morbidowe nawiązania
winyl
tymtym (gość, IP: 79.162.190.*), 2010-09-09 14:51:18 | odpowiedz | zgłoś
kupił może ktoś z was tą nową winylową edycję z Peaceville? Co prawda zajebiście zrobiona, ale sam winyl trzeszczy-szumi, słychać to szczególnie na wyciszeniach między utworami. Ktoś jeszcze ma ten problem, cała seria jest taka, czy tylko ja trafiłem na jakiś felerny egzemplarz?