zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 12 grudnia 2024

recenzja: Therion "Lepaca Kliffoth"

29.10.2000  autor: szalony KaPelusznik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Therion
Tytuł płyty: "Lepaca Kliffoth"
Wydawcy: Nuclear Blast Records, Morbid Noizz, Mystic Production
Premiera: 1994
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Dla mnie "Lepaca Kliffoth" jest płytą lepszą od "Theli". "Lepaca Kliffoth" jest mniej wyszlifowana w studiu i cięższa. Przeważające wokale to deathmetalowy śpiew Chrisa Johnssona (którego to sposobu śpiewania on sam zresztą nienawidzi). Do tego dochodzą szkolone głosy operowe - męski i żeński (solowe). Gitary są gdzieś między death metalem, a rock'n'rollem. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale ta płyta zawsze kojarzyła mi się właśnie z rock'n'rollem. W połączeniu ze stylistyką dalekiego wschodu i okultystycznymi tekstami daje to naprawdę wyjątkową mieszankę.

Kilka słów o składzie - Christopher Johnsson obsługuje gitarę, wokale i klawisze oraz kompozycją większości utworów; Piotr Wawrzeniuk gra na perkusji, a Fredrik Isaksson na basie. Teksty napisał T. Karlsson i Chris.

Znajdziemy tu utwory takie, jak znane "The Beauty in Black" (z pięknymi operowymi wokalami), czy "The Veil of Golden Spheres" (typowy nie-operowy utworek z singla "The Beauty in Black"). Znany jest też "The Wings of the Hydra", czy "Riders of Theli". Jest też cover Celtic Frost - "Sorrows of the Moon", z gatunku tych, które z oryginałem mają mało wspólnego :).

"Lepaca Kliffoth" współgra z poprzednimi płytami Theriona, słychać, że zespół chwilę temu grał niemal zwykłego czerstwego deatha. Ale teraz Therion to: dużo części, czy wręcz całych utworów, instrumentalnych oraz naprawdę wysoki poziom kompozycyjny.

Jak pisałem w recenzji "Theli" - dziwaczne akordy połączone z (jeszcze cięższymi niż na "Theli") gitarami, dziwnymi klawiszami i bogatymi wokalami są kwintesencją Theriona. Choć "Lepaca Kliffoth" jest cięższa i o wiele bardziej "wydarta" (chodzi mi o wokale), to jednak razem z brudnym i prawdziwym (a nie wypracowanym w studiu) brzmieniem jest milsza dla mojego ucha. Jeżeli jednak ktoś woli produkcje czystsze - polecałbym "Theli". Choć trzeba usłyszeć takie utwory jak "The Beauty in Black", czy tytułowe "Lepaca Kliffoth".

Komentarze
Dodaj komentarz »