zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Billy Corgan "TheFutureEmbrace"

13.07.2005  autor: RJF
okładka płyty
Nazwa zespołu: Billy Corgan
Tytuł płyty: "TheFutureEmbrace"
Utwory: All Things Change; Mina Loy (M.O.H.); The Cameraeye; ToLoveSomebody; A100; Dia; Now (And Then); I'm Ready; Walking Shade; Sorrows (In Blue); Pretty, Pretty Star; Strayz
Wydawcy: Reprise Records, Warner Music
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

"Wszystko się zmienia" śpiewa Billy Corgan w utworze otwierającym płytę. Zmiany nie ominęły także i jego. Lider jednego z najważniejszych gitarowych zespołów, jakim był Smashing Pumpkins, na swoim solowym krążku postanowił odłożyć gitarowy zgiełk na bok i zanurzyć się w elektronice.

"TheFutureEmbrace" to bardzo stonowana płyta. Gitary, nawet jeśli są, to tworzą tylko tło, nie odgrywając pierwszoplanowej roli w budowaniu aranżacji. Dominację przejmują trochę rozmyte, elektroniczne brzmienia, które wraz z automatem perkusyjnym stanowią rdzeń kompozycji. Tak jest od początku do niemal samego końca. Czasami pojawią się inspiracje trip-hopowe ("The Cameraeye"), czasami z kręgu new romantic ("Walking Shade"), gdzieniegdzie można wyłowić echa Smashing Pumpkins, ale raczej tego z płyty "Adore", niż powiedzmy z "Gish", czy "Siamese Dream". Odejściem od zimnych, skomputeryzowanych dźwięków jest delikatny, intymny "Strayz". Swego rodzaju ciekawostką jest przeróbka przeboju Bee Gees, "ToLoveSomebody", do wykonania której Billy zaprosił lidera The Cure - Roberta Smitha. Zresztą Smith nie jest jedynym gościem na płycie - w utworze "Dia" na perkusji zagrał stary kompan Corgana ze Smashing Pumpkins i Zwan, Jimmy Chamberlin.

Muzyka "TheFutureEmbrance" płynie. To dobre określenie. Płynie spokojnym nurtem. Melodie schowane są pod powierzchnią wyważonych dźwięków, zminimalizowany został dramatyzm i pierwiastek zaskoczenia. Słowem, w cień odeszło wiele firmowych elementów twórczości Billy'ego Corgana. To właśnie połączenie wpadających w ucho melodii, z gniewem i eksplozjami kipiącej energii w "Bullet with Butterfly Wings", albo rockowej siły z orkiestrowym rozmachem w "Tonight, Tonight" sprawiało, że słuchaczowi przechodziły ciarki po plecach. Stonowane brzmienie "TheFutureEmbrance" buduje zgoła inny nastrój, któremu nie towarzyszą tego typu emocje.

Coś jednak w tej muzyce drzemie. Szkoda tylko, że Corganowi nie udało się tego czegoś do końca rozbudzić. A może wolał to zachować na kolejną płytę swojego głównego zespołu, bez którego, jak niedawno wyjawił, żyć nie może...

Komentarze
Dodaj komentarz »