zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 18 kwietnia 2024

recenzja: Bobaflex "Apologize for Nothing"

2.11.2005  autor: RJF
okładka płyty
Nazwa zespołu: Bobaflex
Tytuł płyty: "Apologize for Nothing"
Utwory: Six Feet Underground; Better than Me; Bright Red Violent Sex; Bullseye; Guns Ablazin'; Got You Trapped; Turn the Heat Up; Family; Guardian; Medicine; Don't Lie Down with Dogs; Rescue You
Wykonawcy: Shaun McCoy - gitara, wokal; Marty McCoy - gitara, wokal; Jerod Mankin - gitara basowa, wokal; Tommy Johnson - instrumenty perkusyjne, wokal; Mike Steele - gitara, wokal
Wydawcy: TVT Records, Mystic Production
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Komiksowa oprawa książeczki sugeruje, że zespół Bobaflex nie do końca poważnie traktuje swoją twórczość. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że jest to kolejny jajcarski ansambl pokroju The Bloodhound Gang. Chociaż humorystyczne elementy pojawiają się w samej muzyce, to początek płyty atakuje nas porządnym hardcorem na kilka głosów (ponoć wszyscy członkowie zespołu udzielają się wokalnie). Masywne gitary i czadowe wrzaski nie przeszkadzają jednak w urozmaiceniu utworów delikatniejszymi momentami, jak ma to miejsce choćby w "Better than Me". Im dłużej słucha się płyty, tym bardziej inspiracje Bobaflex stają się jaśniejsze i zaczynają prowadzić w kierunku pewnego ormiańskiego kwartetu z Los Angeles. Nawiązania do System of a Down pojawiają się już w "Bright Red Violent Sex", we wstępie do "Guns Ablazin'", a także w melodyce "Medicine". Jednak to dopiero ostatni utwór na krążku - "Rescue You" - odsłania wszystkie karty: od akustyczno-hardcore'owych łamańców, w których lubują się twórcy "Toxicity", aż po harmonie wokalne, będące niemal idealną kopią stylu Serja Tankiana i Darona Malakiana, kwintet Bobaflex macha nam chorągiewką, na której widnieją literki S, O, A i D.

Jednak nie tylko System of a Down Bobaflex żyje. Mieszankę tłustego czadu z "imprezowym" funkiem i rapem niosą "Don't Lie Down with Dogs" i "Turn the Heat Up". Do twórczości Danziga nawiązuje balladowy "Family", którego tekst jest dobrym przykładem specyficznego poczucia humoru zespołu. Dość powiedzieć, że matka podmiotu lirycznego ma smocze skrzydła i lubi pożerać ludzi, brat nie ma fizycznej formy i istnieje tylko pod postacią myśli, w przeciwieństwie do ojca, który może przyjmować dowolne kształty, co też chętnie wykorzystuje jako dobry sposób na robienie kawałów swoim dzieciom. Tego w "Klanie" nie zobaczycie.

Jakkolwiek sympatycznie nie słuchałoby się "Apologize for Nothing", to nie można oprzeć się wrażeniu, że wszystko to już zostało ograne do białości przez setki innych wykonawców i wykonanie Bobaflex, choć momentami smakowite, zdecydowanie nie jest pierwszej świeżości.

Komentarze
Dodaj komentarz »