zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Coal Chamber "Chamber Music"

10.01.2000  autor: zacier
okładka płyty
Nazwa zespołu: Coal Chamber
Tytuł płyty: "Chamber Music"
Utwory: Mist; Tragedy; Cu Cyu; Un True; Tyler's Song; What's In Your Mind?; Not Living; Shock The Monkey; Burgundy; Entwined; Feed My Dreams; No Mercy; No Home; Shari Vegas; Notion; Anything But You
Wydawcy: Metal Mind Productions
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Na początku ubiegłego roku frontman Coal Chamber, zapytany o album, który grupa zaczynała wówczas nagrywać, powiedział: "Chcemy po prostu, by ten album nie nasuwał żadnych skojarzeń z innymi zespołami" (MH 1/1999). Cała kapela zarzekała się, że "podczas nagrywania nie bedą słuchać płyt żadnych innych wykonawców, aby nie ulegać wpłwom muzycznym"; nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy telepatia, ale "Chamber Music" nasuwa mi skojarzenia z Kornem. Cała płyta jest stylizowana na dokonania tejże kapeli, choć zdarzyła się taka jedna perełka, oczywiście cover ;). Mam tu na myśli "Shock The Monkey" Petera Gabriela, wykonywany z absolutnym mistrzem Ozzym Osbournem. Po tym rodzynku "Chamber Music" osiąga szczyt "kornowatości" w kawałku "Burgundy" (to brzmienie). Z własnych kompozycji zespołu całkiem ciekawie wyszedł utwór "Tragedy", poprzedzony swoistym intrem ("Mist"). Reszta płyty jest całkiem smutna i monotonna, teksty też jakoś nie przypadły mi do gustu, ale być może komuś podobają się rymy w stylu: "I realize I'm dead / I'm fucked in the head" ("Not Living"), czy przypominający wywody Tytusa z komiksu Papcia Chmiela początek "No home". I tu znowu "Tragedy" plasuje się o oczko wyżej niż reszta (choć to wcale niedużo).

Z całej plyty na uwagę zasługują tylko "Tragedy" i "Shock the monkey", jeśli ktoś jest fanem Korna to może też powolne "Burgundy". Reszta naprawdę niczym sie nie wyróżnia. Od strony szaty graficznej również bez fajerwerków: dość ciekawe zdjęcia, szczególnie to przestawiające Ozzy'ego oraz głupawa czcionka. Drażnić może (chociaż nie wiem kogo) brak wypisanej długości utworów. Coal Chamber przepadłby wśród setek innych kapel gdyby nie Rayna Foss - basistka, która dzięki swej (hmmm) nietuzinkowej urodzie, a także całkiem głupawym wypowiedziom, przypomina czytelnikom prasy muzycznej o istnieniu zespołu.

Ocena... co by nie mówić, w muzyce czuć profesjonalizm, jednakże daje się odczuć monotonia (czyli tzw. styl zespołu) - dałbym im 4 punkty na 10 (0,5 za styl, 0,5 za image grupy, 1,5 za teksty, 0,5 za zdjęcia i 1 za Raynę :)), ale za "Shock The Monkey" dodam ze dwa. W sumie uzbierało się 6. Myślę, że to w sam raz, aby zachęcić fanów zespołu i odstraszyć niezdecydowanych.

Komentarze
Dodaj komentarz »