zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Dark "Revolution"

15.04.2000  autor: Margaret
okładka płyty
Nazwa zespołu: Dark
Tytuł płyty: "Revolution"
Utwory: Deadzone; Eyes Wide Open; Pride (In the Name of Love); Cradle of Darkness; Unreal; Marble Halls; Edge of Infinity; Spacedrift; May b!
Wydawcy: Gun Records, BMG Poland
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 4

Ta płyta wydaje się być klasycznym przykładem "samokomercjalizacji". Mało tego, czuje się, że ugrzecznianie muzyki ma przynieść pewne korzyści finansowe... Niemiecki Dark poszedł za ciosem. Znudzeni deathowo - doomowymi patentami, postanowili sprawdzić się w rozelektronizowanej odmianie cięższego rocka. Niestety, metamorfoza ta nie okazała się strzałem w dziesiątkę.

Może to nie tak, że "Revolution" należy do najkoszmarniejszych, najbardziej nieudanych płyt, jakie dane było mi kiedykolwiek usłyszeć. O dziwo dźwięki te są w stanie zaintrygować i urzec. Przyznam, że gdyby nie pewien - niestety dość istotny - szczegół(?), album ten otrzymałby nieco wyższą notę. Nie sposób jednak nie zwracać uwagi na tak silnie dającą się we znaki wadę. Muzycznie jest bez zarzutu. Dobra produkcja, ciekawe struktury rytmiczne, interesujące aranżacje. Nieśmiała elektronika gustownie nakłada się na proste, dość ciężkie, melodyjne gitary. Niektórym płyta ta przypomina dokonaniami Him, innym nawet "One Second" Paradise Lost. Niestety skojarzenia te raczej nie pokrywają się z rzeczywistością, w końcu na tak chlubne porównania też trzeba sobie zasłużyć. Od Paradajów dzielą Dark lata świetlne, a i Him to przy nich arystokracja. Wszystko przez wspomniany "drobny szczegół". Jest nim koszmarny wokal Mathiasa, który często zabija jakąkolwiek oryginalność i nietypowość tej muzyki. Wokal zdecydowanie zbyt ugrzeczniony, wręcz lalusiowaty. Dźwięki siłą rzeczy nierzadko też stają się jakby bardziej przyswajalne, słodziutkie, plastikowe. Wsłuchując się w całość "Revolution", dochodzi się do wniosku, że jednak mogło być inaczej. Jest tu kilka naprawdę godnych uwagi fragmentów - choćby spokojny "Spacedrift", dynamiczny, "zmienny" "Unreal", czy mój ulubiony "Cradle of Darkness". W tym ostatnim utworze nawet Mathias się postarał, choć może tylko to takie wrażenie, bo jakoś tak większą uwagę przyciąga solidny czad i naturalność. Schemat kompozycji jest bardzo podobny - interesująco do wokalu. Potem coś nagle trafia szlag. Nawet wspaniały "Pride" U2 został tu delikatnie mówiąc zjechany. A zaczyna się tak obiecująco... Niestety wiadomo z góry, że za chwilę stanie się coś strasznego... I rzeczywiście - początek jest fantastyczny, zakończenie zaś fatalne...

Cóż, najlepszym rozwiązaniem dla Dark byłoby wykurzenie Mathiasa lub przynajmniej pozbawienie go prawa głosu :-). Przez jego nieudolne popisy wokalne "Revolution" traci co najmniej połowę swej wartości. Muzyka ta, mimo wszystko zasługuje na lepsze traktowanie. Bo od strony wyłącznie dźwiękowej jest naprawdę nieźle.

Komentarze
Dodaj komentarz »