zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Ihsahn "The Adversary"

28.09.2006  autor: Do diabła
okładka płyty
Nazwa zespołu: Ihsahn
Tytuł płyty: "The Adversary"
Utwory: Invocation; Called By The Fire; Citizen; Homecoming; Astera Ton Proinon; Panem Et Circenses; And He Shall Walk In Empty Places; Will You Love Me Now?; The Pain Is Still Mine
Wykonawcy: Ihsahn - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, wokal; Asgeir Mickelson - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Candlelight Records
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 5

Ledwo co swój żywot zakończyło Peccatum, a tu na półki sklepów trafia solowa płyta Ihsahna. Ten artysta od dawna był dla mnie niemalże symbolem nowatorstwa na metalowej scenie, więc zabrałem się do słuchania z prawdziwym entuzjazmem.

Niestety "The Adversary" mnie rozczarował. Ihsahn jawi się na tym wydawnictwie jako twórca dojrzały w złym znaczeniu tego słowa. Korzysta z charakterystycznych cech swojego wypracowanego stylu nie wnosząc doń zarazem prawie nic nowego. Materiały promocyjne określają ten album jako "kontynuację twórczości Ihsahna w metalowej stylistyce", dla mnie to jednak krok w tył. Kompozycje są po prostu nieco nudne, oparte często na dawno sprawdzonych rozwiązaniach. Tu i ówdzie słychać nieskrywaną fascynację klasykami metalu (z naciskiem na Kinga Diamonda), do których odwołania zapowiadane były już od dawna. Z ciekawostek można dodać, że gościnnie na płycie udziela się perkusista Asgeir Mickelson z Borknagar, a w jednym utworze zaśpiewał wszędobylski Garm. Nie ratuje to jednak sytuacji i gdzieś w połowie nachodzi mnie ochota naciśnięcia "stop", powstrzymywana głównie przez redaktorski obowiązek, a po części przez podświadome przeczucie, że może przy następnym przesłuchaniu "The Adversary" odsłoni jakieś ukryte walory. Nie odsłania.

Komentarze
Dodaj komentarz »