zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Led Zeppelin "I"

28.01.2013  autor: Piotr Karasiński
okładka płyty
Nazwa zespołu: Led Zeppelin
Tytuł płyty: "I"
Utwory: Good Times Bad Times; Baby, I'm Gonna Leave You; You Shook Me; Dazed And Confused; Your Time Is Gonna Come; Black Mountain Side; Communication Breakdown; I Can't Quit You Baby; How Many More Times
Wykonawcy: Robert Plant - wokal; Jimmy Page - gitara; John Paul Jones - gitara basowa; John "Bonzo" Bonham - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Atlantic Recording Corp.
Premiera: 1969
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"Album 'Led Zeppelin' miał znakomitą atmosferę, oni tworzyli rzeczy, jakich nikt wcześniej nie słyszał. Istniały zespoły grające mieszankę bluesa i rocka, ale to było inne".

"Byli pochodną Cream, ale mieli znacznie większy ciężar gitar. Jack Bruce z Cream był tak naprawdę wokalistą jazzowym i bluesowym, a Robert wiedział, jak dorzucić do pieca. Led Zeppelin przenieśli to na nowy poziom. To była moc! I nagle stało się to nową formułą muzyki. Nawet Hendrix zaczynał ulegać zmęczeniu. Zaczął iść w kierunku jazzu. Zeppelini zregenerowali scenę".

"Może nie jest to najwspanialsza płyta Led Zeppelin. Nagrali pewnie lepsze. Ale dla mnie osobiście znaczy więcej niż wszystkie inne. Pamiętam ją bowiem jako tę, która zmieniła wszystko. Była jak potężny cios pięścią w nos. Nikt wcześniej tak nie grał. To było jedno wielkie łubudu! Ale czy to na pewno było heavy? Może i tak. Weźmy numer taki, jak 'Communication Breakdown'. Ile w tej muzyce było furii! W muzyce i w głosie Roberta Planta. Nikt nie śpiewał tak jak on oprócz Terry'ego Reida, który był pewnie jego wzorem".

Właściwie tymi trzema wypowiedziami Tony'ego Iommiego z Black Sabbath, Rogera Daltrey'a z The Who oraz Burke'a Shelley'a z Budgie mógłbym zakończyć recenzję płyty "Led Zeppelin I", jednego z najważniejszych debiutów w historii rocka.

Znani już wcześniej pod nazwą The New Yardbirds, członkowie Led Zeppelin w 1969 roku weszli do studia, by zarejestrować materiał, który miał wywrócić świat bluesa i rocka do góry nogami. Krążek składała się w większości z piosenek, które muzycy grali wcześniej na koncertach. A były to standardy bluesowe, nowocześnie zaaranżowane. Jedynym błędem, jaki zrobili Anglicy na początku, było podpisanie utworów swoimi nazwiskami, gdy w rzeczywistości były to kompozycje innych muzyków. Band później miał spore kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.

Wydawnictwo otwiera jedna z moich ulubionych piosenek Led Zeppelin - "Good Times, Bad Times". Zapowiada ona moc i energię, jakie będą towarzyszyły całej płycie. Ale zaraz następuje zmiana klimatu, wchodzi "Baby, I'm Gonna Leave You" autorstwa Anne Bredon. Nostalgiczna ballada z pięknymi przejściami i zmianami tempa. W przyszłości usłyszymy równie genialne "Since I've Been Loving You" oraz niezapomniane "Stairway To Heaven", oparte na podobnej myśli kompozycyjnej. Generalnie utwory za bardzo nie odbiegają od siebie jakością. A jest ona znakomita. Dostajemy tutaj hymnowy "Your Time Is Gonna Come", energetyzujący i szybki "Communication Breakdown" czy dłuższe formy, jak np. "How Many More Times", wszystko oczywiście okraszone zwalającymi z nóg popisami Page'a i genialną sekcją rytmiczną, za którą odpowiedzialni byli Bonham i Jones. Nigdy nie przepadałem za wokalem Planta, ale to, co robi ze swoim głosem w "Dazed And Confuzed", za każdym razem sprawia, że kapcie spadają mi z wrażenia. W tym miejscu warto polecić wszystkim wykonanie tego kawałka z płyty "How The West Was Won" - najwyższa światowa klasa.

Pierwsze dzieło Brytyjczyków nie ma słabego punktu i nie mam się do czego przyczepić. Muzyka jest jednocześnie ciężka i gra leciutko, więc przyjemnie się jej słucha. Tak opisali pierwsze wrażenia po usłyszeniu kapeli panowie z The Who i właśnie wtedy powstała nazwa Led Zeppelin, po kilku kosmetycznych poprawkach menedżera grupy Petera Granta.

Okładka albumu przedstawia katastrofę sterowca Hindenburg i jest jak najbardziej adekwatna do muzyki zawartej na krążku, ponieważ w tamtym czasie był to prawdziwy wybuch energii, a fala uderzeniowa, która bucha z każdej sekundy tej płyty, sprawiła iż zespół z marszu stał się gwiazdą światowego formatu.

Ciężko pisze się o legendach oraz o rzeczach oczywistych. Więc już kończę, polecając wszystkim ten album. Kto go jeszcze nie zna, powinien się wstydzić i jak najszybciej uzupełnić braki.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Led Zeppelin "I"
wac
wac (wyślij pw), 2013-02-28 15:45:16 | odpowiedz | zgłoś
dajmy mu spokój, sam facet pewnie dopiero pojął skalę gafy

zresztą zobacz co spece dali vol4 i In Rock - taka sama bryndza
re: Led Zeppelin "I"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-02-28 17:07:22 | odpowiedz | zgłoś
no dajmy dajmy, co robić
chłopak pisze dobrze ale ocenia zdecydowanie za nisko
re: Led Zeppelin "I"
lokator143 (wyślij pw), 2017-03-01 12:38:11 | odpowiedz | zgłoś
Phi... ja bym dał 2? I co? Kwestia gustu. Do mnie akurat żadna płyta Led Zeppelin nie przemawia w ogóle i nigdy nie rozumiałem o co tyle hałasu z tą kapelą.
re: Led Zeppelin "I"
Backdoor man (gość, IP: 87.116.253.*), 2013-02-12 20:38:53 | odpowiedz | zgłoś
Hej, wystarczyło dodać, że ocena 8/10 dotyczy tylko ligi pt. Led Zeppelin (ale wg mnie należy się i tak 10/10 ;) - "Boom, boom (to bas na wstępie) dazed and confused...."
re: Led Zeppelin "I"
universal_soul (gość, IP: 84.13.20.*), 2013-02-07 01:16:28 | odpowiedz | zgłoś
właśnie po raz kolejny pojawia się zagwozdka. Nie jestem i nigdy nie byłem wielkim fanem Led Zepów ale siłą rzeczy wszystko słyszałem po x-razy (mój dobry kumpel był zagorzalym fanem i musiałem tego słuchać). Gdybym miał temu nadać jakąś notę byłoby to 10/10, bo to cholerna klasyka. nie wiem jak do tych punktacji podchodzić zaprawdę - bo jeśli ktoś by się kierował tym ile co dostaje punktów pewnie jakiś nowo-metalowy gniot albo death-metalowa Aboslutenie nie mam nic przeciwko ww gatunkom - jedynie przeciwko temu czym ostatnio publika zaczęła się zachwycać (granie na poziomie komplikacji disco polo, z masą hałasu i warkotów etc). Jeśli na ziemii wyląduje ufoludek i zajrzy do rockmetal.pl pomyśli że ludziom odbiło
re: Led Zeppelin "I"
vonsmroden
vonsmroden (wyślij pw), 2013-02-03 14:49:54 | odpowiedz | zgłoś
A może chodzi o 8/10, w skali porównawczej do Led Zeppelin 4...?
re: Led Zeppelin "I"
universal_soul (gość, IP: 84.13.20.*), 2013-02-07 01:19:29 | odpowiedz | zgłoś
no właśnie - jak to jest? jesli pokierwać się punktacją to Lux torpeda jakaś jest wyżej od klasyki Led Zepów? to jakiś nonsens. Chyba, że chodzi o punktację w skali dokonań samych LZ. Ale wtedy trzeba by było o tym jakoś wspomnieć może? A najlepiej użyc dwóch punktacji. Z tym ciągle jest problem i gnioty znajdują się ponad świetnymi płytami, genialnych zespłów, które miały pecha wcześniej stworzyć coś powszechnie uznanego za lepsze.
re: Led Zeppelin "I"
wac
wac (wyślij pw), 2013-02-07 16:18:31 | odpowiedz | zgłoś
stały problem tutaj... Dehumanizer ma 10 a Vol4 8kę dla przykładu
najlepsze rozwiązanie to nie dawać not płytom kształtującym dany gatunek tylko etykietować jako klasyka i koniec
re: Led Zeppelin "I"
Winterstorm
Winterstorm (wyślij pw), 2013-02-07 16:53:39 | odpowiedz | zgłoś
I wtedy znowu pojawi się problem co uznać za klasykę, a co nie, bo to nie jest prawda obiektywna. Nie wiem jaki problem wszyscy mają z tymi ocenami, przecież jest to tylko jakaś mała cząstka recenzji, raczej liczy się to, co zostało napisane, a nie jaka ocena wystawiona.
re: Led Zeppelin "I"
universal_soul (gość, IP: 92.25.92.*), 2013-02-07 17:26:21 | odpowiedz | zgłoś
ja mam do nich to, że nie mają sensu. Tak jakby recenzujący nie widzieli różnicy pomiędzy geniuszem a miernotą. Zdaję sobie sprawę, że ocena muzyki nigdy nie będzie obiektywna i każdy ma swoje preferencje, ale na Boga, jeśli recenzent nie potrafi czasem dostrzec, że zespół "X" nie potrafi nawet dobrze grać na instrumentach, a śpiewak zalatuje fałszem, to nóż się w kieszeni otwiera. Oczywiście że to co jest klasyką a co nie jest subiektywne. Ja np. wybrałbym Bloody Kisses TON ponad "IV" LZ, ale obie zaslugują na czyste 10, bo są genialne w swoich gatunkach

Oceń płytę:

Aktualna ocena (146 głosów):

 
 
83%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

All My Life "All My Life"
- autor: RJF

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Black Sabbath "13"
- autor: Dominik Zawadzki

Kreator "Phantom Antichrist"
- autor: Megakruk

Megadeth "Countdown To Extinction"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?