zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Nomad "The Tail Of Substance"

28.02.2000  autor: ider
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nomad
Tytuł płyty: "The Tail Of Substance"
Utwory: In Arrival: The Slept Scream; Dirty White Wings; Merciful Agony,
Wydawcy: Nomadic Hell
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Ciężko pisać taką recenzję, gdy za oknami różowy zachód słońca... Płyta daje kopa i to silnego - to jej niewątpliwa zaleta. "The Tail of Substance" jest pierwszą odsłona zespołu Nomad, nie noszącą jednak piętna demo - źle wydanego, nieczytelnego i pełnego zgrzytów. To strasznie dziwna płyta. Żółto-niebiesko-czerwona okładka z daleka mogłaby zostać posądzona o skrywanie nagrania bajek dla dzieci. Nic bardziej mylnego. Wkładka zawiera zdjęcie, podziękowania i takie tam oraz teksty. Ponieważ w Nomad ryczą aż dwa diabły, tekst jest wydrukowany w trzech kolorach, żeby można było się zorientować kiedy śpiewa który z panów oraz kiedy śpiewają razem. To bardzo wygodne, ale interesująca jest kolorystyka tego przedsięwzięcia, ponieważ teksty śpiewane przez Beyzabela są różowe, te śpiewane przez Christiana wydrukowane zostały na czarno, a miejsca, w których wokale się pokrywają są wściekło niebieskie... Coż, przynajmniej są oryginalni...

Najbardziej podobają mi się teksty, co nie pokrywa się z moją oceną ich wykonania. Nie mam zastrzeżeń co do growlingu obu panów, jednak melodia w niektórych momentach powinna być bardziej wyeksponowana. Christian krzyczy dosadnie, natomiast Beyzabel swoje kwestie "wygłasza" bardziej z brzucha niż z gardła i tak, jak po wokalu Christiana można się po pewnym czasie zorientować, którego kawałka akurat słuchamy, tak w przypadku Beyzabela jest to średnio możliwe. To nic negatywnego, death metal rządzi się swoimi prawami... Niewątpliwą cechą tej płyty jest jej różnorodność. Motywy się nie powtarzają, nie czuć monotonii. Ściany gitar są gęsto przeplatane solówkami, klawiszami - przyjemnie się tego słucha.

Myśle, że Nomad ma przed sobą przyszłość w polskim death metalu, bo przynajmniej nie jest taki, jak wszystkie inne kapele :). W tej chwili ukazała się już druga "noga do kopania", czyli "The Devilish Whirl" - tym razem pod patronatem Novum Vox Mortis. Myślę, że nie powinno być kłopotu z nabyciem obu wydawnictw, gdyż Nomad zalał nas swoimi flyerami. Jeżeli do kogoś jeszcze nie dotarły, podaję adres: P.O Box 69, 26-300 Opoczno

Komentarze
Dodaj komentarz »