zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 28 kwietnia 2024

recenzja: Kariera "Miasto"

12.08.2023  autor: Krasnal Adamu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kariera
Tytuł płyty: "Miasto"
Utwory: Czterech biznesmenów; Litewska; Ciacho; Film; Frycowe; Kij przeklęty; Do sukcesu klucz; Łosoś; Miasto; Mżawka; Taki obiad; Polopiryna S; Tata pasa; Henio; Świnia truflowa
Wykonawcy: Grzebyk - wokal, teksty; Maciek Markowski - klarnet, moog, gitara, chóry; Marcin Ożóg - kontrabas, chóry; Sebastian Szczepanowski - instrumenty perkusyjne, chóry
Premiera: 2011
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

W okresie promocji "Miasta", dotychczasowe dzieje Kariery, znane mi tylko z krótkich wzmianek, pozostawały dla mnie niejasne. Grupa jawiła mi się jako kolektyw muzyków, udzielających się też m.in. w formacjach Małe Instrumenty i Robotobibok, którzy po wielu latach od rozpoczęcia wspólnej działalności postanowili wejść do studia, by wreszcie nagrać swoje stare utwory. Nawet jeśli nie do końca tak się to odbyło, nie potrafiłem potraktować pierwszego albumu zespołu jako dzieła debiutantów.

Podobno gypsy rock jako styl dominujący na "Mieście" to bardziej efekt ostatecznych aranżacji niż pierwotnego zamysłu kompozytorów. Zgodne z gatunkiem cechy charakterystyczne albumu da się wskazać na każdym planie. Uważnym uszom nie umknie skład sekcji rytmicznej, w której perkusji towarzyszy kontrabas. Marcin Ożóg i jego cztery struny sprawiają, że utwory brzmią żywo już u swych podstaw, czasami - szczególnie "Film" - naładowane jazzowym feelingiem. Bliżej frontu tymczasem klimat kontroluje Maciek Markowski obsługujący instrumenty prowadzące i solowe: gitarę, klarnet i moog. Dodatkowo, jako gość, w dwóch utworach pojawia się grający na organach Marcel Arp z Matplanety. Razem instrumentaliści dbają o to, żeby muzyka była odpowiednio energiczna i trochę szalona. Niemałą rolę pełnią też wokalizy, przede wszystkim w utworach "Litewska", "Miasto" i "Czterech biznesmenów". Jeśli jednak już coś się ma naprawdę kojarzyć cygańsko, może najlepszym przykładem będzie śpiew w "Ciachu".

Grzebyk, główny wokalista i autor tekstów, odcisnął na albumie mocne piętno. Jako wykonawca nieraz ociera się o piosenkę aktorską, ale zwykle przy tym nie przesadza, nie dramatyzuje ani nie sili się na sztukę - przede wszystkim stara się podkreślić humor, zachowując jak najwięcej luzu. Środkami artystycznymi sprawnie operował też w trakcie pisania. Chętnie sięgał po kontrasty i gry słów, chociażby tworząc takie dowcipne połączenia, jak "był wielkim hazardzistą - ledwo mieścił się w kasynie". Często bawił się powiedzeniami i przysłowiami. "Świnię truflową" rozpoczął wersem pożyczonym od Jana Brzechwy. Czasami wykazywał się też dbałością o współbrzmienie sąsiadujących wyrazów, np. "przepychał przełyk trzepakową rurą" i "damy bobu baranowi". Forma nie przerasta jednak treści i chętnie się słucha, o czym są teksty. Wyróżnia się przede wszystkim "Litewska" - absurdalna, surrealistyczna opowieść o wielodniowej męczarni spowodowanej zakrztuszeniem się kiełbasą w Wielki Piątek. Mocny akcent stanowi też "Film", podchodzący prześmiewczo do miłośników współczesnego kina. Nawet na ich tle za małe arcydzieło można uznać tytułowe "Miasto", drwiące ze sloganu reklamowego Wrocławia. Nastrój muzyki, smutny ton deklamacji Grzebyka i niemal romantyczny początek tekstu świetnie kontrastują w nim z wplecionym nagle potocznym słownictwem. Ciekawe, że wokalista w pewien sposób stawia się w tym utworze po przeciwnej stronie niż w "Czterech biznesmenów". Grzebyk chętnie przedstawia w tekstach klimaty ulicy i półświatka, czego dobrym przykładem jest też "Henio". Z chrypą, może się wcielać w pijaczka, ale ma w głosie również coś z Marcina Świetlickiego.

Pod względem instrumentalnym i kompozycyjnym poziom albumu od samego początku jest zadowalający. W "Litewskiej" uwagę zwraca mocarne wejście - na tle pozostałych utworów motyw ten wypada niemal hardrockowo. Brakuje tylko znanego z wykonań koncertowych, ostrego outra. Praktycznie połączone ze sobą "Ciacho" i "Film" to przede wszystkim finezja, mniej myślenia rockowymi schematami. We "Frycowym" dobre wrażenie robią żeński chórek i cymbałki. Trochę odstaje i innemu odbiorcy może przypaść do gustu "Do sukcesu klucz" - uroczy pastisz, jakby wyjęty z polskiego serialu młodzieżowego albo komedii z lat 60. Po nastrojowym "Mieście" jeszcze mroczniejsza okazuje się "Mżawka". Całość zamyka świetna "Świnia truflowa", przy której chce się pijacko pośpiewać refren. Jeśli podejść do materiału szczegółowo, najlepsze są cztery pierwsze utwory i ostatni, a po drodze tytułowy, ale i poza nimi niemało jest na "Mieście" dobrych momentów.

Artyści przygotowujący album do wydania popisali się na jeszcze jednym polu, mianowicie projektując opakowanie płyty, wraz z książeczką. Standardowe są tylko krążek i plastikowa tacka. Warstwy zewnętrzne pudełka stanowią grube, sztywne okładki spięte drucianym grzbietem. Największe zaskoczenie czeka odbiorcę po zajrzeniu do środka. Wśród kartek również znajdującej się na grzebieniu kartonowej książeczki nie ma dwóch o identycznym kształcie - każda zawiera tekst jednego utworu, na odwrocie miejski widoczek, a jej górna krawędź wycięta jest zazwyczaj wzdłuż granicy nieba i budynków. Stwierdzenie, że twórcy wybrali dla swego dzieła formę kołonotatnika, to zwyczajnie za mało. Przez większe wymiary zewnętrzne może nie być to pudełko łatwe do trzymania między innymi, typowo opakowanymi płytami, ale takie cacko po prostu chce się posiadać w kolekcji.

Pierwsza pozycja w dyskografii Kariery to godny uwagi album rockowy. W nieco eklektycznym materiale znajdą coś dla siebie miłośnicy m.in. Kultu i Świetlików, ogólnie muzyki niegłupiej, chociaż nadal bliskiej mainstreamu. Niestety materiał, mimo że tu i ówdzie doceniony, przeszedł chyba bez większego echa. Może zespół by się w końcu dorobił zasłużonego trwałego rozgłosu, gdyby nie to, że na kolejnym albumie - "Kołysankach" z 2014 roku - Marcin Ożóg i Maciej Markowski, już bez Grzebyka, sięgnęli po bardziej niszową stylistykę. "Miasto" pozostaje wzlotem, po którym twórcy nie poszli w prosty sposób za ciosem.

Komentarze
Dodaj komentarz »