zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

recenzja: Kill The Romance "Kill The Romance"

23.03.2005  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kill The Romance
Tytuł płyty: "Kill The Romance"
Utwory: Pulse Of Negative; Inner Cell; My Savior; New World Man
Wykonawcy: Ville Hovi - wokal; Mika Tanttu - instrumenty perkusyjne; Tomi Luoma - gitara; Antti Kokkonen - gitara; Raimo Posti - gitara basowa
Wydawcy: Risestar Promotions
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Kill The Romance to bardzo młodziutki metalowy dzieciak błądzący po muzycznym światku raptem od początku zeszłego roku. Założyli go Mika Tanttu i Ville Hovi, a potem do tej dwójki dołączyli gitarzyści Tomi Luoma oraz Antti Kokkonen i basista Raimo Posti, a potem cała piątka zabrała się za tworzenie muzyki pod nowym szyldem. Efekt to opisywana właśnie EPka zatytułowana mało odkrywczo "Kill The Romance".

Nie do końca przepadam za ocenianiem takich - bez urazy - półproduktów, jakimi dla mnie są różnego rodzaju mini-CD itp., ale akurat w tym przypadku obcowanie z tymi 14 (z haczykiem) minutami muzyki były czystą przyjemnością. Zespół bardzo udanie nawiązuje bowiem do twórczości kapel spod znaku "szwedzkiego grania" - potężna sekcja, która wali prosto w twarz i jest "kręgosłupem" tej muzyki, konkretne, masywne i ciężkie, acz nie pozbawione melodyki riffy i mocarny wokal. Wszystko przetykane bardziej melodyjnymi wstawkami, które raz kojarzą się z ostatnimi płytami In Flames czy Soilwork ("Inner Circle", "My Saviour"), a w innych miejscach nawiązują do heavy czy nawet progmetalu ("Pulse Of Negative", "New World Man"). I to "przetykanie" wychodzi kapeli naprawdę znakomicie i od razu widać, że Kill The Romance czują się równie znakomicie na jednym, jak i na drugim polu: to co ma być ostre - powala dynamiką i motoryką, to co ma być lżejsze i bardziej chwytliwe - jest melodyjne, a przy tym niebanalne. Najlepszym na to przykładem jest otwierający płytę kawałek "Pulse Of Negative" - death'n'rollowa miazga w zwrotkach, bardzo ciekawy melodycznie refren i "malmsteen'owskie" popisy gitarzysty w części instrumentalnej. Nagranie znakomite i bez wątpienia najlepszy numer na tej mini-płycie. Niemal dorównuje mu klasą nagranie "My Saviour" - wolniejszy i bardziej mroczny kawałek, w którym wściekłość miesza się z rezygnacją, a "uriffowienie" jest po prostu kapitalne! Dwa pozostałe numery - "Inner Circle" oraz "New World Man" - również trzymają wysoki poziom.

"Kill The Romance" to świetna próbka umiejętności muzyków i tylko jedno pytanie: kiedy pełnoczasowa płyta?

Komentarze
Dodaj komentarz »