zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Ministry "Rantology"

26.11.2005  autor: m00n
okładka płyty
Nazwa zespołu: Ministry
Tytuł płyty: "Rantology"
Utwory: No W (Redux); The Great Satan (Previously Unreleased); Wrong (Update Mix); N.W.O. (Update Mix); Stigmata (Update Mix); Waiting; Warp City (Alternate Mix); Jesus Built My Hotrod (Update Mix); Bad Blood (Alternate Mix); Animosity; Unsung (Alternate Mix); Bloodlines; Psalm 69 (Live In Paris); Thieves (Live In Seattle); The Fall (Live In London)
Wydawcy: Mayan Records, Mystic Production
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 5

Na 25-lecie działalności jedna z legend industrialnego rocka, grupa Ministry, należąca do grona moich ulubionych, przygotowała składankę "Rantology". I chyba jedynie do takich wielkich fanów jak ja to wydawnictwo jest przede wszystkim skierowane. No bo czym może skusić zwyczajnego słuchacza tegoż gatunku dźwięków kompilacja zawierająca przede wszystkim (z drobnymi wyjątkami) miksy bądź remiksy (tzw. "Update Mix") wcześniejszych utworów ekipy Ala Jourgensena? Tak się bowiem składa, że "Rantology" to głównie zestaw nieco odgrzewanych kotletów w postaci zmodyfikowanych wersji numerów z kilku ostatnich studyjnych płyt Amerykanów oraz paru starszych kawałków z "The Land Of Rape And Honey" (1988) czy znakomitego "Psalm 69" (1992). Fakt, że świetne to utwory - choć chwilami ich dobór wydaje się trochę dziwny - ale, jako że niewiele różnią się od oryginału, nie wnoszą one nic nowego do twórczości Ministry. Na domiar "złego", na "Rantology" mamy jeszcze trzy numery koncertowe, znane z wydanego w 2002 roku "Sphinctour", czyli w gruncie rzeczy całość jest zlepkiem wcześniej publikowanych kompozycji. I gdyby nie "The Great Satan" i "Bloodlines", rzeczy mniej lub bardziej nowe (pierwszy z nich nie został wcześniej nigdzie wydany, a drugi znalazł się na ścieżce dźwiękowej gry "Vampires: The Bloodlines") wydawnictwo to trzeba byłoby uznać za przygotowany na odczepnego "the best of".

Sam pomysł na kompilację podsumowującą 25 lat Ministry na scenie oczywiście świetny, ale z przykrością stwierdzam, że jej zawartość dość kiepska. Tego typu płyta powinna zawierać jednak znacznie więcej rarytasów, niepublikowanych nagrań, a nie zbiór właściwie samych znanych i lubianych kompozycji. Wielki fan Ministry może skusić się na to wydawnictwo, inni mogą przejść obok niego obojętnie.

Komentarze
Dodaj komentarz »