zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"

28.06.2013  autor: Dominik Zawadzki
okładka płyty
Nazwa zespołu: Queens Of The Stone Age
Tytuł płyty: "...Like Clockwork"
Utwory: Keep Your Eyes Peeled; I Sat By The Ocean; The Vampire Of Time And Memory; If I Had A Tail; My God Is The Sun; Kalopsia; Fairweather Friends; Smooth Sailing; I Appear Missing; ...Like Clockwork
Wykonawcy: Josh Homme - gitara, wokal, pianino; Troy Van Leeuwen - gitara, wokal; Michael Shuman - gitara basowa; Dean Fertita - pianino, syntezatory, gitara; Jon Theodore - instrumenty perkusyjne; Dave Grohl - instrumenty perkusyjne; Joey Castillo - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Matador Records
Premiera: 4.06.2013
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Nie będę ukrywał, że moja miłość do Queens Of The Stone Age jest praktycznie bezwarunkowa. Oczywiście zespołów, do których mam podobny stosunek, jest wiele, ale QOTSA ma w mojej muzycznej świadomości miejsce szczególne. Ekipa Josha Homme'a była dla mnie ożywczym powiewem wiatru w zatęchłym i niepotrafiącym odnaleźć swojej drogi świecie rocka. Od kiedy usłyszałem "Rated R", wiedziałem, że to właśnie ta kapela będzie rządzić tą muzyką przez najbliższe lata. Podobnie było z płytami The White Stripes i Arctic Monkeys, ale "kłinsów" chyba cenię najwyżej. Josh umiał stworzyć na płytach QOTSA niepowtarzalny klimat, którego próżno szukać gdzie indziej. Ów "pustynny" styl, wywodzący się jeszcze z nagrań poprzedniej (też świetnej) grupy Homme'a Kyuss, wzbogacony o niebanalną melodykę - to było właśnie to.

Dziś rudzielec z Kalifornii wraca z nową płytą - po sześciu latach nieobecności "Królowych", po wydaniu albumu supergrupy Them Crooked Vultures, poważnym wypaleniu artystycznym, kłopotach zdrowotnych i ...śmierci klinicznej. Doprawdy imponujący bagaż doświadczeń, nawet jak na 6 lat. Zawsze boję się tego rodzaju powrotów, zwłaszcza jeśli z obozu muzyków nagrywających album dochodzą niepokojące wieści. Tym razem właśnie tak było. Joshua wspominał o nagrywaniu następcy "Era Vulgaris" praktycznie od razu po wydaniu rzeczonego albumu. Sprawy się przeciągały, ale co jakiś czas pojawiały się informacje, że coś tam muzycy ze sobą kombinują. W jednym z wywiadów Homme zapowiadał powrót "robot rocka" znanego z "Era Vulgaris" (z czasem jednak zespół uznał wyniki tych wczesnych nagrań za niesatysfakcjonujące). Później jednak pojawiła się szansa zebrania świetnego składu i tak powstał (nie, nie Chocapic) Them Crooked Vultures. Po wydaniu (jak dla mnie średniej) płyty tego składu Josha dopadły kolejne kłopoty. Dodać do tego należy, że już w trakcie sesji nagraniowej nowego albumu Josh wyrzucił z zespołu perkusistę Joeya Castillo, dlatego gra on tylko w czterech utworach, resztę obsadził zaprzyjaźniony z zespołem Dave Grohl, a w "...Like Clockwork" zagrał obecny bębniarz grupy Jon Theodore. I tak się to wszystko ciągnęło, aż do dziś.

Ale jak mawia ludowe przysłowie, wszystko dobre, co się dobrze kończy. Minęło trochę czasu i dziś możemy postawić na półce kolejny album Queens Of The Stone Age. Od razu muszę zaznaczyć, że nie jest to płyta odkrywcza. Amerykanie nagrali najprzystępniejszy ze wszystkich swoich albumów, mocno konserwatywny w formie i skierowany do szerszego odbiorcy. Nie znajdziemy na "...Like Clockwork" sprzężeń, pisków i wielu zwrotów akcji, jak na poprzedniczce (co akurat mnie cieszy, bo droga obrana na "Era Vulgaris" średnio mi odpowiadała, myślę że ok. 1/3 utworów z tamtego krążka można by z niego wyrzucić). Takie utwory, jak wyluzowany, nawiązujący do lat 60 "I Sat By The Ocean" czy "My God Is The Sun" z falsetem Josha i gęstą grą perkusji, mogą śmiało konkurować z największymi hitami grupy z "Go With The Flow" na czele. Podobnie jest z ewidentnie poprockowym "Fairweather Friends", wysoko zaśpiewanym i po prostu ultra przebojowym. Ciekawostką jest udział w tym kawałku Sir Eltona Johna, który zagrał na pianinie. Nieźle wpada w ucho "If I Had A Tail" z luzacką zwrotką i psychodelicznym refrenem. Tu również pojawiło się kilku gości, m.in. Alex Turner z Arctic Monkeys, Mark Lanegan czy były basista QOTSA Nick Olivieri.

"Smooth Sailling" to kolejny "wyluzowany", jeśli można tak to określić, kawałek. Rytmiczny, trochę funkujący (rewelacyjny bas!), w stylu "Make It Wit Chu" z poprzedniego albumu. Hałaśliwa końcówka również nawiązuje do "Era...", a wiec jednak jest na "...Like Clockwork" nieco robot rocka. "I Appear Missing" ma podniosły nastrój, wyraża niesamowitą ilość uczuć i nie wiem, czy nie jest najlepszym kawałkiem na krążku. Pierwsze trzy minuty są dość konwencjonalne, jednak potem zaczyna się robić nieco progresywnie, utwór zaczyna się "łamać", co niejako zapowiada kolejną piosenkę, a więc tytułowe "...Like Clockwork". A tu już mamy progres na całego. Nie zgadzam się wprawdzie z opiniami, że piosenka w takim kształcie i z taką strukturą mogłaby się znaleźć na "Dark Side Of The Moon" Pink Floyd (znajmy umiar), ale niewątpliwie to rzecz, jakiej jeszcze QOTSA w swoim dorobku nie mieli, a inspirację Floydami widać w niej jak na dłoni. Akompaniament pianina i głos Josha przez pierwsze dwie minuty, ekspresyjne dwie kolejne i równie chilloutowe jak początek zakończenie. Piękna piosenka.

No i właśnie, mimo tej względnej prostoty i przebojowości "...Like Clockwork" jest również płytą dosyć mroczną. Zaznacza się to nie tylko w rozpoczynającym wszystko "Keep Your Eyes Peeled", w którym powolna linia gitar i basu wręcz hipnotyzuje, by potem wybuchnąć z furią, ale przede wszystkim w nostalgicznym "The Vampire Of Time And Memory", opartym na dwugłosie pianina i wokalu niezwykle dramatycznym utworze. Podobny klimat ma również "Kalopsia", gdzie zwrotka kojarząca mi się z pewnego rodzaju kołysanką, z syntetycznymi bębnami imitującymi bicie serca, usypia czujność słuchacza, a w refrenie zapowiadanym przez gitarowe sprzężenie jest już stricte rockowo.

"...Like Clockwork" to krążek będący połączeniem kilku składowych stylu, który QOTSA wypracowali na poprzednich wydawnictwach. Jest prostota debiutu, przebojowość i rockowa energia "Songs For The Deaf", a także typowa dla tego zespołu psychedelia i szaleństwo znane z "Lullabies To Paralyze". Oczywiście każdy z tych elementów w znacznie mniejszym stężeniu. To płyta dobra, choć z całą pewnością nie genialna. Lepsza i równiejsza od "Era Vulgaris", ale z pewnością ustępuje niebieskiej ("Rated R") i czerwonej ("Songs For The Deaf"). Nie zmienia to jednak faktu, że klękam przed QOTSA po raz kolejny.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-06-16 19:55:12 | odpowiedz | zgłoś
Ktokolwiek podzieli się opinią o koncercie na Narodowym, czy wszyscy oglądają wyłącznie Mundial?
Byłem na Orandżu, bo wcześniej nie miałem okazji zobaczyć QOTSA. Piexes jak dla mnie wypadli dobrze, ale QOTSA trochę za krótko zagrali. Pozostał pewien niedosyt, przyjechali, zagrali godzinę i dziesięć minut, zdecydowanie za krótko. Zresztą nigdy nie był to dla mega ważny zespół, może dlatego te mieszane odczucia.

To, że atmosfera piknikowa to zrozumiałe, takie mamy czasy i zespoły bardziej indie niż hard. Szkoda, że nagłośnienie słabe i obiekt w połowie pusty. Chociaż płyta była w miarę zapełniona.
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
pik (gość, IP: 83.9.16.*), 2014-06-17 18:54:35 | odpowiedz | zgłoś
no cóż, mój jedyny koncert to QOTSA ze stodoły (2005) i tak już pewnie pozostanie..
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-06-17 20:48:50 | odpowiedz | zgłoś
Wtedy było warto pójść, ale nie słuchałem ich w tamtych czasach. 1 i 2 płyta są zdecydowanie najlepsze w ich dyskografii. Teraz byłem tylko dlatego, że miałem okazję ich zobaczyć po raz pierwszy, ale to zespół, który jest bliższy hipsterskiemu Kings of Leon niż legendarnemu Kyuss.
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
rrandall (gość, IP: 95.50.54.*), 2013-07-20 17:14:55 | odpowiedz | zgłoś
Ja już klęczę i biję czołem pokłony, od dobrych od trzech tygodni. Rockowa płyta roku.
Dziwi mnie tylko, że w radio QOTSA jak na lekarstwo. Nawet w Trójce prawie ich nie ma, jakby QOTSA wcale nie grali na Openerze. Jedynie W. Mann trochę ich puszcza. A red. Stelmach et consortes brandzlują się na antenie the National i Blur.
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
Lukasss
Lukasss (wyślij pw), 2013-07-21 11:34:23 | odpowiedz | zgłoś
Mam wrażenie, że od dłuższego już czasu redaktor Mann i jego audycja to ostatni bastion dobrej (i dość różnorodnej) muzyki w Trójce. Cała reszta podnieca się kapelami o wspólnej ogólnej nazwie "The Cośtam" - takie też, niestety, dominują na Openerze. Co do płyty i koncertu - płyta bardzo dobra, koncert bardzo dobry!
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
Alex DeLarge (gość, IP: 188.122.20.*), 2014-06-16 22:40:11 | odpowiedz | zgłoś
Rockowa płyta roku? Ja nie wiem, posłuchałem kilka razy i jest w porządku, ale kilka miesięcy później już nawet nie pamiętam jak ta płyta brzmi...
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
Sigurd wawa (gość, IP: 87.206.48.*), 2013-07-07 07:37:43 | odpowiedz | zgłoś
Jedynym zespołem, który po 2000 roku wniósł nowe pomysły do skostniałego rocka to Mars Volta. Wiem, wiem: dziwaczne brzmienie, czy elementy latino nie każdemu pasuje. Ale to nie zmienia faktu.
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
DominikZawadzki (gość, IP: 91.221.144.*), 2013-07-07 18:24:54 | odpowiedz | zgłoś
Nie polemizuję z Twoim stwierdzeniem, ponieważ nigdzie nie napisałem, że QOTSA wnieśli do rocka jakieś nowe elementy. Napisałem że ich muzyka była swego rodzaju ożywczym powiewem, bo była po prostu "świeża", ale to nie znaczy że odkrywcza :)
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2013-07-06 11:57:37 | odpowiedz | zgłoś
Nie byłem jakimś wielkim fanem QOTSA i poza "Songs for the Deaf" znałem ich twórczość raczej pobieżnie. Ale tą płytą mnie zdobyli (takie "I Appear Missing" jest po prostu genialne), a wczorajszym występem na Openerze tym bardziej (troszkę ich przegłośnili, ale poza tym doznania porównywalne z koncertem FNM sprzed kilku lat). Chyba pora się pokajać i ponadrabiać zaległości w znajomości ich dyskografii, bo mam wrażenie, że ominęło mnie coś bardzo interesującego.
re: Queens Of The Stone Age "...Like Clockwork"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2013-07-01 09:44:40 | odpowiedz | zgłoś
Dla mnie Rated R to była debeściarska płyta 2000 roku, a Songs For The Deaf to płyta dekady 2000-2009. Chociaż to trochę świadczy o degrengoladzie muzyki, że tak łatwo wskazać płytę dekady, nawet jeśli to tylko wg mnie. Niemożliwe jest np ocenić jaka była najlepsza płyta lat 60., 70., 80. Dziewięćdziesiątych również, choć akurat z tamtej dekady łatwo mogę wymienić top3 - BSSM i Californication Red Hotów i Blues For The Red Sun Kyuss'a.
« Nowsze
1