zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: The Bloodhound Gang "Hooray For Boobies"

24.05.2000  autor: Jacek R.
okładka płyty
Nazwa zespołu: The Bloodhound Gang
Tytuł płyty: "Hooray For Boobies"
Utwory: I Hope You Die; The Inevitable Return Of The Great White Dope; Mama's Boy; Three Point One Four; Mope; Yummy Down On This; The Ballad Of Chasey Lain; R.S.V.P.; Magna Cum Nada; The Bad Touch; That Cough Came With A Prize; Hell Yeah; This Is Stupid; A Lap Dance Is So Much Better When The Stripper Is Crying; The Ten Coolest Things About New Jersey; Along Comes Mary
Wykonawcy: Jimmy Pop - wokal; Evil Jared Hasselhoff - gitara basowa; Lupus Thunder - gitara; Spanky G. - instrumenty perkusyjne; DJ Q-Ball - miksowanie
Wydawcy: Geffen Records, Inc., Universal Music
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 5

Trudno właściwie sklasyfikować muzykę The Bloodhound Gang. Gdybym jednak spróbował, powiedział, że to jest punk metal z elementami rapu i disco. Muzyka jest mocniejsza od rocka, a zarazem bardzo prosta. Mimo tego, album może się podobać ze względu na szybkie i dynamiczne piosenki, których tu nie brakuje. Szczególnie przypadły mi do gustu: "I hope You Die", "Three Point Four One", "The Ballad Of Chasey Lain" i "Along Comes Mary". Według mnie nawet piosenki disco, jak "The Bad Touch", pasują do płyty.

Jak wskazuje tytuł i okładka, większość piosenek traktuje o seksie. Kiedyś Jonathan Davies śpiewał "A.D.I.D.A.S.", a Dexter Holland "Me & My Old Lady", ale to, co zrobił Jimmy Pop, to ewidentna przesada, o czym można się przekonać, słuchając piosenek takich jak "Yummy Down On This". W tłumaczeniu jeden z tekstów brzmi: "Och, mój mały nie dosięga mi do ust. Gdybym mógł to robić sam, to nigdy nie wychodziłbym z domu". Zdecydowanie niesmaczne. Wynika z tego, że Jimmy Pop jest niedojrzały emocjonalnie lub został zgwałcony za młodu. A' propos niesmaczności: na albumie znajdują się odgłosy ulubionego zajęcia Bloodhoung Gangu na koncertach, czyli rzygania na samych siebie.

Pomimo tych wad, płyta jest całkiem przyzwoita i można jej słuchać z przyjemnością.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Hooray!!!!!!
Keisim (gość, IP: 82.139.21.*), 2011-04-06 21:54:17 | odpowiedz | zgłoś
A kto powiedział, że to są wady?
Właśnie dzięki takim pokręconym tekstom i faktycznie specyficznemu poczuciu humoru, za młodu zaśmiewałem się do rozpuchu tłumacząc sobie teksty z tej płyty i jednocześnie zgłębiając tajniki języka angielskiego.
Teraz z kolei sprawia mi ogromną przyjemność i sprowadza uśmiech na twarz powracanie to tego starego albumu:)