- Koncerty
 - terminy koncertów
 - galeria zdjęć
 - relacje z koncertów
 - Wieści
 - wieści muzyczne
 - kocioł
 - dodaj wieść
 - Płyty
 - recenzje płyt
 - zapowiedzi premier
 - Wywiady
 - wywiady
 - Ogłoszenia
 - ogłoszenia drobne
 - dodaj ogłoszenie
 - Zobacz
 - wywiady
 - forum
 - linki
 - rekomenduj muzykę
 - korozja
 - sondy - archiwum
 - Redakcja
 - o nas
 - szukamy pomocników
 - reklama
 - polityka cookies
 - kontakt
 
- Konto
 - zaloguj się
 - załóż konto
 - po co?
 
recenzja: Closterkeller "Graphite (wersja angielska)"
  Myślałem już, że dożyję starości nie posłuchawszy legendy polskiego rocka gotyckiego, a tu tymczasem w moje ręce trafiła angielskojęzyczna wersja "Graphite". Pisanie dużo o samej muzyce byłoby lekko nie na czasie, bo w warstwie instrumentalnej, jak informują daty we wkładce, nie zmieniono nic, pozwolę sobie jednak na krótki jej opis.
Wychodząc od standardów gatunku warto wspomnieć o ciekawych czystych brzmieniach gitary, częstokroć ładnie połączonych z resztą instrumentów, jak choćby we wstępie do "The Mermaid". Na uwagę zasługują też analogowe brzmienia syntezatora, (choć są, moim zdaniem, zbyt nieśmiałe i czasami nienajlepiej współbrzmią z resztą zespołu) a także, dodające wiele wigoru, partie gitary akustycznej. Z drugiej strony mamy nieciekawą perkusję i basistę, który, choć sporo robi w warstwie melodii, niemalże zupełnie ignoruje możliwości kreowania rytmów, które daje mu rola w zespole.
Wokal nie przekonuje mnie w ogóle. Owszem, Anja ma ciekawą barwę głosu i niemałe możliwości, jednak bełkotliwa wymowa i często dziwne akcentowanie (czyżby kwestia dostosowania nowych tekstów do starych melodii?) skutecznie mnie do jej śpiewu zniechęcają. Niepotrzebne są też, moim zdaniem, utwory, które w polskiej wersji znalazły się tylko na digipackowym wydaniu, bo nie wnoszą wiele nowego, a przez nie płyta dłuży się nieco bardziej.




