zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 28 marca 2024

recenzja: Dianoya "Lidocaine"

1.08.2012  autor: Szamrynquie
okładka płyty
Nazwa zespołu: Dianoya
Tytuł płyty: "Lidocaine"
Utwory: Far Cry; Cold Genius; 1000 g; One-Sided; Good News Comes After A While; Figaro Song; Best Wishes; Endgame; Nothing Is Return; 21st Century; Venid
Wykonawcy: Filip Zieliński - instrumenty klawiszowe, wokal; Jan Niedzielski - gitara; Łukasz Chmieliński - instrumenty perkusyjne; Artur Radkiewicz - gitara basowa
Wydawcy: ProgTeam
Premiera: 2012
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Lidokaina to środek znieczulający. Czy zespół Dianoya muzyką zawartą na albumie "Lidocaine" chciał zadziałać znieczulająco na siebie i słuchaczy? Jak ktoś będzie przybijał piątkę członkom grupy po koncercie, niech się dopyta. Na pewno dźwięki wytwarzane przez Dianoya zyskują, gdy słucha się ich w skupieniu. Takie słuchanie odwraca uwagę od bólu. Mnie na przykład mniej napieprzał mięsień krawiecki w lewej nodze, gdy słuchem tej płyty. Tak więc - świadomie i z premedytacją czy też nie - Dianoya przynajmniej trochę znieczula.

Muzykę z płyty "Lidocaine" można wrzucić do przepastnego wora z napisem "rock progresywny". Budowa utworów, brzmienie i wysoki poziom wykonawczy pozwalają na takie postawienie sprawy. Żeby nieco bardziej nakierować, napiszę że np. fani Porcupine Tree poczują się jak w domu słuchając tego albumu.

Jedna rzecz mi tu przeszkadza. Jest nią wrażenie, że Filip Zieliński, mimo iż jest bardzo zdolnym wokalistą, to nie nadąża za resztą kolegów z zespołu. Dianoya instrumentalnie potrafi bowiem świetnie w dość delikatne granie wpleść mocniejsze dźwięki, ale wokaliście brakuje wówczas w głosie zadzioru i mocy. Brzmi jak gość z przeglądu poezji śpiewanej, który wskoczył do rockowej kapeli. Filip nie jest też zawsze przekonywujący. Np. fragment kawałka "Best Wishes", w którym pada "I truly wish you to die", zaśpiewał tak, że ten, do kogo te słowa są skierowane, może odpowiedzieć "oj tam, oj tam".

Mimo że ponarzekałem trochę na wokalistę, to niektóre linie są świetne, np. w "1000 g" czy "Good News Comes After A While". Ciekawie przetworzono jego głos w niektórych fragmentach. Filip gra też na klawiszach i chociaż najczęściej wypełnia tła, to robi to bardzo odpowiedzialnie. Ta sama cecha pasuje do opisu linii basu. Artur Radkiewicz gra nieinwazyjnie, ale prostymi środkami potrafi ubarwić muzykę np. w końcówce "1000 g". O tym, że perkusista to zdolniacha, przekonuje już pierwszy numer na płycie: "Far Cry". Łukasz Chmieliński chyba dałby radę zastąpić w Jeżozwierzowym Drzewie Gavina Harrisona, gdyby temu np. nagle uwidziało się wyjechać do Tybetu na czas bliżej nieokreślony. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak gra Janka Niedzielskiego. Gość jest jednym słowem rewelacyjny. Nie chodzi o jakieś tam wymiatanie. Ten gitarzysta myśli głową, a nie... palcami. Weźmy taki "Best Wishes", gdzie solówka gitary sama w sobie jest super, a razem z akompaniamentem reszty zespołu wychodzi wręcz magicznie.

Wszystkie utwory na tym albumie są ciekawie zbudowane i zawierają mnóstwo pomysłów. Dlatego też "Lidocaine" warto posłuchać i to nawet wiele razy. Pozytywnie wyróżniają się "Far Cry" i "1000 g", ponieważ od razu przyciągają ucho. Poziomem agresji zaskakuje "21st Century". Umiejscowienie go prawie na samym końcu płyty to z jednej strony przyjemny kopniak. Z drugiej dzięki temu numerowi zawsze po przesłuchaniu płyty zastanawiam się, co by było, gdyby Dianoya grała ostrzej. Wreszcie ostatni na albumie krótki utwór "Venid" to też w pewien sposób niespodzianka. Brzmi jak soundtrack do słów "i otworzyły się bramy niebios". Kto wie, może na następnej płycie tego zespołu rzeczywiście bramy niebios się otworzą?

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (98 głosów):

 
 
71%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?