zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Eternal Reign "Forbidden Path"

13.06.2005  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Eternal Reign
Tytuł płyty: "Forbidden Path"
Utwory: Gate To Infinity; Light The Light; Into My Own Hands; The Final Call; Edge Of The World; Les Reves En Plastique; Forbidden Path; Losing Ground; Set The Sails; Nightstalker; Ten Seconds In
Wykonawcy: Michael Sebastian - gitara; Dirk Stuhmer - wokal; Jorg Hassel - gitara basowa; Torsten Funfhaus - gitara; Andre Genuit - instrumenty perkusyjne; Bjorn Meyer - instrumenty klawiszowe
Wydawcy: Limb Music Products, SPV Records, Mystic Production
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Początki kapeli sięgają roku 1997, przy czym wtedy panowie nie nazywali się Eternal Reign, tylko Perfect Crime. Od tego czasu zespół nagrał dwie demówki (w 1998 r. "Perfect Crime" oraz w 2000 r. "Crimetime") oraz jedną regularną płytę ("Crimes Of Passion" w 2002 r.). Teraz przyszedł czas na drugi album zatytułowany "Forbidden Path". Album zawiera 11 nagrań i 48 minut grania. Power metal, heavy metal i nieco progresji - pachnie to trochę Angel Dust, a chwilami także Evergreyem, Queensryche ("Losing Ground") czy też... Judas Priest (np. zwrotki w "Into My Own Hands"). Muzyka jest zadziorna, dynamiczna, naładowana energią i świetnymi melodiami. Zadziorność zapewniają znakomite gitary (fantastyczne riffy w "Light The Light", czy w nagraniu tytułowym), dynamikę - motoryczna sekcja, która nie raz prezentuje też fajne łamańce, a odpowiednią dawką melodii częstuje nas Dirk Stuhmer (który ma w sobie coś zarówno z Roba Halforda, jak i z Geoffa Tate'a). W to wszystko wbijają się, subtelnie i z wyczuciem, klawisze. Każdy element ma tu swoje miejsce i świetnie ze sobą współgra, a już współpraca gitar z sekcją chwilami sprawia, że spadają buty! Płyta jest bardzo dobra w całości, jednak nie mogę nie wyróżnić kilku numerów. Wśród nich musi być z pewnością fantastyczne "Edge Of The World", "Into My Own Hands", które po mrocznym otwarciu, zmienia się w rasowego metalowego killera, bardzo motoryczny numer tytułowy oraz pełne emocji "Losing Ground".

Zdecydowanie polecam! Przeznaczone nie tylko dla podróżujących za pomocą "Gwiezdnych Wrót" (o co chodzi? - patrz: okładka płyty).

Komentarze
Dodaj komentarz »