zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Freedom Call "Eternity"

12.09.2002  autor: Beny82
okładka płyty
Nazwa zespołu: Freedom Call
Tytuł płyty: "Eternity"
Utwory: Metal Invasion; Flying High; Ages of Power; The Spell; Bleeding Heart; Warriors; The Eyes of the World; Flame in the Night; Land of Light; Island of Dreams; Turn Back Time
Wykonawcy: Chris Bay - wokal, gitara, instrumenty klawiszowe; Dan Zimmerman - instrumenty perkusyjne; Ilker Ersin - gitara basowa; Cede Dupoint - gitara
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 2002
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Wiosną tego roku na półkach sklepów pojawił się album "Eternity" autorstwa Freedom Call. Po dwóch latach od momentu wydania jego poprzednika, płyty "Crystal Empire" (swoją drogą bardzo udanej), kwartet proponuje kolejną dawkę niemieckiego power metalu.

Oczywiście zawartość tego krążka to nic innego, jak właśnie metal kojarzący się z klasycznymi zespołami - Helloween, Gamma Ray czy Stratovarius. I tak przez prawie pięćdziesiąt minut maniacy speed metalu mogą z zadowoleniem wsłuchiwać sie w dźwięki zawarte na "Eternity". Takie utwory, jak "Metal Invasion", "Flying High", "Ages of Power" czy też "Island of Dreams", to kwintesencja szybkości, zgranej sekcji rytmicznej, dość sprawnie odegranych solówek i charakterystycznego wokalu. Do tego wolniejsze "Bleeding Heart" i "Flame in The Night" czy też helloweenowy "Warriors" na pewno przysporzą słuchaczom wiele radości. Kawałki te z pewnością należą do lepszych na płycie. Mamy też fragmenty gorsze, wręcz bardzo kiczowate. Chodzi mi o utwory "The Eyes of The World" i "Land of Light". Połączenie gitar i klawiszy w tym przypadku brzmi okropnie. Przypomina największy przebój Europe... A szkoda, bo bez tych dwóch utworów album prezentuje się dość dobrze.

Płyta kierowana jest tylko i wyłącznie do fanów power metalu. Muzyka ta powoli znów zaczyna wzbudzać wiele emocji. Spore ilości sprzedanych płyt, ogromne rzesze fanów na koncertach, to czynniki, z powodu których Freedom Call ma teraz rację bytu. "Eternity" z pewnością pasuje do takiego opisu. Jest tylko jeden problem. Maniacy deathu, blacku czy też thrashu nie powinni tracić czasu na wsłuchiwanie się w zawartość tego krążka.

Komentarze
Dodaj komentarz »