zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Kyuss "...And The Circus Leaves Town"

30.09.2000  autor: RaMoNe
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kyuss
Tytuł płyty: "...And The Circus Leaves Town"
Utwory: Hurricane; One Inch Man; Thee Of Boozeroony; Gloria Lewis; Phototropic; El Rodeo; Jumbo Blimp Jumbo; Tangy Zizzle; Size Queer; Catamaran; Spaceship Landing
Wydawcy: Elektra Records
Premiera: 1995
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"...And The Circus Leaves Town" to ostatni niestety album Kyuss i mówiąc szczerze, nie jest to pozycja tak znakomita jak jej poprzedniczki. Zespół próbował rozwinąć kierunek obrany na "Blues For The Red Sun" i trochę się w tym wszystkim zagubił.

Przede wszystkim spadło tempo utworów, a niektóre potrafią nawet znudzić (choćby "Spaceship Landing"). Fantastycznie zapowiadający się szybki riff w "El Rodeo" gaśnie po kilku sekundach i pozostaje po nim wielki niedosyt. Są tu jednak kompozycje cudowne i niezwykle intrygujące. Mam na myśli otwierający album "Hurricane", instrumentalny "Phototropic" i rytmiczny, rozśpiewany "Tangy Zizzle". Płyta przynosi kolejne zmiany w kwestii brzmienia, które stało się jakby jeszcze bardziej przybrudzone i przygniatające, solówki Josha jeszcze bardziej płaczące i przez to jeszcze bardziej zachwycające.

Znając wszystkie albumy Kyuss i słuchając tego, nietrudno zrozumieć dlaczego doszło do rozwiązania formacji. Formuła "desert rocka" w wykonaniu Kyuss potrzebowała oddechu, bo zaczęła obracać się wokół własnej osi. W moim przekonaniu była to bardzo słuszna decyzja, a każdy z muzyków zaczął robić coś na własny rachunek. Wydaje się, że największy komercyjny sukces osiągnął gitarzysta Josh Homme i jego nowy zespół Queens Of The Stone Age.

A Kyuss? Może jeszcze kiedyś powróci...

Komentarze
Dodaj komentarz »