zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Paatos "Silence Of Another Kind"

14.09.2006  autor: Tomek "BlaKcThrone" Jałukowicz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Paatos
Tytuł płyty: "Silence Of Another Kind"
Utwory: Shame; Your Misery; Falling; Still Standing; Is That All?; Procession Of Fools; There Will Be No Miracles; Not A Sound; Silence Of Another Kind
Wykonawcy: Petronella Nettermalm - wokal, wiolonczela; Ricard Nettermalm - instrumenty perkusyjne; Peter Nylander - gitara; Stefan Dimle - gitara basowa; Johan Wallen - instrumenty klawiszowe
Wydawcy: Inside Out
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Paatos wydając w 2002 roku swój debiutancki album "Timeloss" dawał wielką nadzieję na odświeżenie formuły progresywnego rocka w szwedzkim stylu, jak to czynili wcześniej Landberk, Morte Macabre, czy też Anglagard z podlanymi "karmazynowym" sosem partiami niesamowitego melotronu. Jednak Szwedom od początku równie blisko, co do swych poprzedników, było do trip-hopu a'la Portishead czy post- lub trip-rocka spod znaku późnego The Gathering, przez to zawiesili swoją twórczość pomiędzy dwiema wymagającymi grupami słuchaczy. Jeżeli "Timeloss" był w jakimś stopniu logicznym rozwinięciem tego, co panowie Fiske i Dimle robili na wcześniejszych swoich płytach, z jednym znaczącym wyjątkiem w postaci quasi-trip-hopowego "Quits", to już kolejny album "Kallocain" był zbiorem pięknych, melancholijnych piosenek z post-rockowym zacięciem. Właśnie tylko piosenek wyprodukowanych przez Stevena Wilsona, co spowodowało, że płyta została przyjęta różnie od zachwytu po w pewnym stopniu rozczarowanie. Jeszcze większą konsternację wywołało najnowsze wydawnictwo Szwedów.

Wszak krytykanci i defetyści twierdzą, że Paatos na "Silence Of Another Kind" to już nie ten sam zespół co wcześniej, aczkolwiek nie da się ukryć, że album ten jest w jakimś stopniu wypadkową dwóch poprzednich płyt. Choć w zapowiedziach nowego wydawnictwa pojawiały się porównania do twórczości The Gathering czy Opeth, nadal przeważają tutaj melotronowo-gitarowe muzyczne pejzaże, pomieszane wszakże z ostrzejszymi fragmentami z pewnym podobieństwem do "Lonely Land" nieodżałowanego Landberk, co nie powinno dziwić ze względu na osobę basisty Stefana Dimle. Oczywiście zapytanie jednego z fanów po tych zapowiedziach: "Does that mean Petronella will growl?" można przyjąć jako swoisty żart.

Początek z mocnym i chwytliwym "Shame" raczej nie zaskakuje, bo utwory otwierające poprzednie płyty jak "Sensor" czy "Gasoline" również bliskie były twórczości The Gathering, przy czym teraz nawet wokalnie jest już bardzo blisko manierze Anneke van Giersbergen. "Your Misery" to utwór, który spokojnie mógłby się znaleźć na "Kallocain", bardzo klimatyczny z akustycznymi gitarami w podkładzie i lekko psychodelizującą tematem klawiszowym. Kolejny na płycie "Falling" to prawdziwa perła z niesamowitym, lekko onirycznym klimatem i delikatnym, eterycznym śpiewem, okraszona przecudnym refrenem. "Still Standing" rozpoczyna się niepokojącym dźwiękowym kolażem, potem następują zmiany nastroju od spokojnych fragmentów po ostrzejsze, ale oczywiście wszystko w ramach retro-progresywnej stylistyki. Na podobnym kontraście pomiędzy spokojnymi zwrotkami, a ostrzejszymi partiami gitary w refrenie oparty jest "Is That All?", ale tutaj mamy również wieńczący całość bardzo ładny gitarowo-mellotronowy dialog. Półminutowy "Procession Of Fools" zdaje się być tylko niewiele wnoszącym do całości dźwiękowym przerywnikiem. "There Will Be No Miracles" zaskakuje swoją prostotą, przebojowością i - niestety - błahością, dotychczas tego w twórczości Paatos nie było, co jednak nie oznacza, że utwór jest słaby. Album wieńczy wspaniały, powoli narastający "Not A Sound" z piękną partią skrzypiec i niesamowitym smyczkowo-melotronowym finałem - całość przywołuje na myśl twórczość Curved Air, za to w refrenie Petronella śpiewa z manierą bliską Bjrk, co potwierdza jej fascynację twórczością Islandki. Potem jest jeszcze utwór tytułowy czyli nader interesujący eksperyment dźwiękowy, ale niestety pozostawia uczucie pewnego niedosytu. Oczywiście obok wokalistki cichym bohaterem płyty jest jej mąż, czyli odpowiedzialny za instrumenty perkusyjne Ricard "Hux" Nettermalm.

Podsumowując muzycy Paatos w pewnym stopniu zaryzykowali przedkładając nad pierwotne przeszywające piękno, przebojowość i prostotę melodii. Powstała przez to piękna i różnorodna płyta, potwierdzająca klasę zespołu, ale pozbawiona pewnej dozy szaleństwa i głębi co debiut. Oczywiście można wyróżnić utwory jak "Falling", "Is That All?" czy "Not A Sound", jednak album spokojnie broni się jako całość. Część słuchaczy pewnie będzie narzekać na to, że płyta trwa tylko 42 minuty, ale myślę, że taka klasyczna "winylowa" długość jest w tym przypadku idealna, nie pozwala się znudzić, a jednocześnie zachęca do wciśnięcia przycisku "repeat". Niemniej jednak współcześnie Paatos jest prawdziwym skarbem, który z poszanowaniem tradycji poszukuje swojego indywidualnego stylu, dlatego warto zagłębić się w ten fascynujący, subtelny świat dźwięków szczególnie wieczorem. Dla mnie spokojnie jedna z najciekawszych płyt tego roku na progresywnej scenie.

Komentarze
Dodaj komentarz »