- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Root "Amorphia"

"Amorphia" to trzecie już wydawnictwo warszawskiej grupy Root. Na EP-ce (bo tak zespół określa nową płytę) słychać zmiany, jakie zaszły w muzyce kwartetu. Zespół skierował się w stronę mroczniejszego, bardziej klimatycznego grania. Ci, którzy pamiętają takie utwory jak "Colourless", czy "Hypocrite" mogą być zaskoczeni słysząc otwierający "Words", w którym melodie schowane są pod warstwą brudnych gitar, wokal dociera jakby trochę z tyłu, a plemienna perkusja miarowo wybija hipnotyczny rytm. W "Dipstick" dominują kontrasty pomiędzy mocnymi gitarami, a wyciszonym cantem, przynajmniej do czasu, aż wszystko eksploduje w refrenie. Muzyka grupy nadal jest gitarowa, tyle że do grunge'owych naleciałości wkrada się coraz więcej alternatywnych brzmień. Ewolucję muzyczną najwyraźniej słychać na przykładzie "Can't Escape", w którym Root penetruje ścieżkę wytyczoną przez utwór "Fluid", nurzając się w nastrojowym, emocjonalnym, trochę progresywnym graniu.
Całość brzmi dobrze, choć końcową ocenę troszeczkę obniża nienajlepsza, przytłumiona produkcja. Szczególnie cierpią na tym ścieżki perkusji, czasami też wokal, który momentami traci na czytelności.