zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Supreme Lord "Father Kaos"

22.02.2012  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Supreme Lord
Tytuł płyty: "Father Kaos"
Utwory: Stop The Silence; Massacration; The Be(a)st Is From Hell; Father Kaos; Blood Is A Life; Shame Ov God; Legion Of Doom; Supreme Lord; Profanation; Legion Of Doom; Ritual; Tormentor Infernal
Wykonawcy: Reyash; Morbus; Zaala
Wydawcy: Witching Hour
Premiera: 2011
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

No i znowu przegapiłem. Kto jest autorem najbardziej rozpierdalającej płyty ciężkiego grania made in Poland 2011? Azarath? Vader? Decapitated? Bynajmniej. Tzn. na pierwszy rzut jelita może tak, ale tylko przy zastosowaniu taryfy ulgowej, że wszystko, co nie wiedzieć czemu mniej znane, przyćmiły głośne premiery opatrzone popularnymi, sprawdzonymi logami. Tymczasem w listopadzie ubiegłego roku niezmordowana Witchinghour Productions ponownie przygotowała nalot dywanowy, na który w zasadzie nikt nie był przygotowany. Bombowiec startujący z pasa Białostockiej fabryki mięsa, śledzi i szatana zwie się Supreme Lord, za mordę zaś trzyma go trio pod dowództwem lorda Reyasha. Zresztą po co to wszystko piszę, skoro każdy maniak doskonale o tym wie. Tradycja działalności sięgająca początku lat 90-tych kroczy i świadczy daleko przed frontem tego projektu. Target? Oczywiście formalnie wspominam satanic - oldschool - ból - penis - death metal. W tym momencie niezainteresowane "kobiety" idą spać lub robić pranie, dzieci do lekcji, a reszta może spokojnie zerwać banderole i czytać dalej.

Supreme Lord to kapela, która powinna pogodzić dwie kluczowe frakcje maniaków gatunku. Więc i tych bez mózgu, dla których sam fakt wystąpienia "Ryjka" w Vader był równoznaczny z manifestacją muzycznego prostytuowania się, jak i tych zdrajców, sabotażystów i dwuznacznych płciowo, którym ów epizod w niczym nie przeszkadzał (w tym mnie). Wprawdzie kapela i brzmieniowo, i - że tak powiem - "advertajsmentowo" stróżuje w piekielnym muzeum wybroczyn deathu, to jednak nie sposób jej odmówić klasowej techniki i potraktowanej na iście diabelską modłę, co tu dużo mówić, chwytliwości, jakiej i Immolation, i Incantation nieraz się trzymają. Generalnie jednak chłopaki przychodzą po to, by rozpierdolić. Jem chleb ze smalcem, jeżdżę niemieckim autem z napędem na tył, a w dodatku palę "czerwone" i piję tylko czystą. Lubię więc i rozumiem takie konkretne podejście do tematu. Niczym panienka wystawiam buzię z okienka, a tu pach! W ryja i glanem po kroczu. Tak bije "Stop The Silence" - manifest lejącego dupę riffu i wtórującej mu mistrzowsko wplecionej w drut wysokiego napięcia kanonady solówkowo - wajchowej rodem z "Królowania We Krwi" Sleja. Oczywiście zanim nabierzecie oddech, by krzyknąć z bólu, łapiecie poprawkę kastetem "Massacration", gdzie John McEntee podaje łapsko Robowi Vignie - 1,5 minuty rozwałki, totalny death crime scene. Dalej nieco zwalnia "The Be(a)st From Hell", bo większość kawałka łazi w średnim tempie, które nie jest najmocniejszą stroną muzyki ludzi z Supreme Lord. Przesiekany jednak gęsto huraganami perkusyjnymi, niwelującymi tę drobną usterkę, wciąż daje radę. O wiele lepiej patent ten wypada w "Blood Is A Life", gdzie mażące się smoliście zagrywki wspiera ciągnący dupą po papierze ściernym wokal i sekundowe sola, których inspiracja jest tylko jedna - "Trej Ej". "Shame Ov God" zaś to coś dla ludzi, którym matka mleko zaprawiała "Legionem" Deicide. Wciąż supertechniczny, ale ubrany w satanistyczną siermiężność moment obrotowy zaiste wytrąca monstrancję z łapy i pali święte wersety. Dla kogo to zbyt monotematyczne, nażre się w jednym z dłuższych, bo 3-minutowym, "Legion Of Doom". Ciekawostkowo wypada fakt, że Reyash i Co. w tym numerze i w tym czasie trwania są w stanie zmieścić pomysły, jakie takiemu Nile zabierają co najmniej dwa razy tyle zdrowia i życia. Jest morderczy speed, jest sprytnie raz growlowany, raz growlowo - wrzasko - skandowany wymiot, jest zwolnienie i solo zakontraktowane na pół milisekundy. Wystarczająco, by zadziwić i porwać do tańców wojennych, z drugiej strony bez zbytniego dramatyzmu i przegadania, w końcu to nie La Scala.

"Fada Kejos" to więc muzyczny monument, historyczne sanktuarium, ekskluzywny deathclub. Jest skierowany do ścisłego grona zboczeńców i wywrotowców, którzy są nieszczęśliwi, gdy ich dupa przestaje być fioletowa od kopania po niej ciężkim okutym buciorem. Więc niech mi nikt tutaj "spoza" na YouTube nie włazi i po jednym kawałku nie wciska minusów, bo przeczytał, że nie brak tu techniki, ale okazuje się, że niestety Trivium to nie jest, a koleżanka nie dała się oczarować tą płytą podczas wczorajszego coctailparty. To muzyka, nie ukrywajmy, dla mężczyzn w skórze. Dla patriarchów, którzy wbrew religijnym zabobonom, ludowym przesądom, parytetom, wiedzą kto winien przewodzić klanom i rodzinom, kto powinien płodzić dzieci i iść na wojnę z toporem w łapach. To rzecz dla jednostek, które sprawy biorą w swoje ręce, a "Przeminęło z wiatrem" oglądały tylko ze względu na erotyczne fantazje z Vivien Leigh w roli głównej lub na fanaberie swoich życiowych partnerek. Ja wiem? Sprawdziłem z tysiąc razy na goglach, obrazek symbolizujący śmierć to wciąż trzy elementy: kościotrup, kapuza i kosa. Tu nie trzeba nic poprawiać, to zasrany archetyp. Taki też jest Supreme Lord. Rzecz dla deathmetalowych macho. Aha, no i przy okazji polski death metal 2011 r. - choć nie do końca, bo podobno nagrano to trzy lata wcześniej - ale to szczegół. Skrótowo - pierwsze trzy płyty Deicide, wczesne Morbid Angel i całe Incantation, to twoje życie? Supreme Lord jest dla Ciebie! Jesteś Marine!

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Chała roku 2011
minus
minus (wyślij pw), 2012-02-26 12:32:54 | odpowiedz | zgłoś
"wow", "ogarnij się" - młodzieżowiec jaki, cool guy normalnie;)
Chłopaku chcesz mieć wow factor 10/10 to zapodaj nowy Asphyx i poczuj różnicę, pozdro ziom, bow wow wow , yupiyay!!!;)))
Ten portal schodzi na psy
Krist (wyślij pw), 2012-02-23 15:31:48 | odpowiedz | zgłoś
Nierzetelne recenzje, stronnicze, kiepskie pióro. Po prostu masakra!!!!
re: Ten portal schodzi na psy
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2012-02-23 16:11:03 | odpowiedz | zgłoś
Wow!
re: Ten portal schodzi na psy
minus
minus (wyślij pw), 2012-02-25 02:43:43 | odpowiedz | zgłoś
Ma racje
re: Ten portal schodzi na psy
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2012-02-23 16:47:32 | odpowiedz | zgłoś
Też żądam zatrudnienia Marka Sierockiego i Agaty Młynarskiej w roli recenzentów! Gdzież to, taki poziom...Rany boskie święte! ;]
re: Ten portal schodzi na psy
bauer (gość, IP: 178.42.147.*), 2012-02-24 04:00:32 | odpowiedz | zgłoś
- czy nierzetelne to nie wiesz i się nie dowiesz
- recenzja jest z definicji stronnicza więc lol
- a styl to kwestia gustu. Ja na ten przykład uwielbiam czytać Megakruka- jego zgnito-barokowe opisy mnie rozpierdalają

więc no...
A płyta dobra, i ma mieć takie brzmienie. Trzeba słuchać muzyki ze zrozumieniem. Ale to, no, jak napisałem, kwestia gustu...
re: Ten portal schodzi na psy
ddowhc (gość, IP: 89.72.201.*), 2012-02-24 10:38:58 | odpowiedz | zgłoś
Płyta jest świetna, w marcu grają w Progresji i nie mogę się doczekać. Support dla recenzenta.
Przesada!
Faktty-fakty (gość, IP: 213.238.84.*), 2012-02-22 22:05:29 | odpowiedz | zgłoś
Solidna płyta, ale nic więcej. Słabiutkie brzmienie.
.
stahu (wyślij pw), 2012-02-22 19:37:25 | odpowiedz | zgłoś
Gicior płyta!
re: .
minus
minus (wyślij pw), 2012-02-26 12:38:25 | odpowiedz | zgłoś
Wow wow wow !
2
Starsze »