zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Tristitia "The Last Grief"

24.08.2001  autor: Michu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Tristitia
Tytuł płyty: "The Last Grief"
Utwory: Once Upon A Dawn; In The Light Of The Moon; Slaughteary; Evolic; Golden Goddess Of Fire; Tears & Tequila; Angelwitches Palace; Memory's Garden; Instrumental Hollowcoast; MediEvil; Under The Cross; Darknia: The Last Grief
Wydawcy: Holy Records
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

A już myślałem, że Tristitia pogrążyła się w Szeolu zapomnianych kapel, które ładnie się zapowiadając, gdzieś po cichu uległy anihilacji. Miłą niespodziankę sprawił zespół, wydając nową płytę, tym bardziej, że jest to doom metal dobrej klasy i przede wszystkim naznaczony piętnem oryginalności.

Pojawił się nowy wokalista, poprzedni wprowadzał w utwory Tristitii pierwiastek niezamierzonej nudy, nowy śpiewak zaskakuje czystym, profesjonalnym, heavy metalowym wokalem, nieco kojarzącym się z Tonym Martinem. Utwór "Slaugteary" przynosi odrobię atmosfery "Headless Cross". Ponad połowę kompozycji na płycie stanowią utwory instrumentalne, są to przede wszystkim akustyczne, gitarowe, klasycyzujące interludia, które naprawdę ciekawie współgrają z metalową częścią albumu i tworzą uroczysty, elegancki nastrój całości. Gitarową warstwę albumu uzupełniają delikatne dźwięki klawiszy wprowadzające wiele przestrzeni.

Nowy wokalista otworzył w muzyce Tristitii, która nie jest aż tak odległa od tego, co zespół nagrywał na "Crucidiction" i "One With Darkness", nowe przestrzenie melodyczne - muzyka zyskała na finezji i pojawiła się w niej pewna lekkość. Oto przykład na to, jak jeden element modyfikuje całość. Ponadto zespół nie bał się wprowadzić do swojej muzyki partii solowych, które również ukierunkowały ją w stronę bardziej heavy metalową, a mniej "grobową", chociaż bez wątpienia "The Last Grief" albumem radosnym nie jest.

Komentarze
Dodaj komentarz »