zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 28 kwietnia 2024

relacja: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014

1.07.2014  autor: Paweł Kuncewicz
wystąpili: Iron Maiden; Zombie; Slayer; Death Angel; Death To All; Watain; Electric Wizard; Kvelertak; Sepultura; Trivium; Septicflesh; Kataklysm; Enslaved; Turisas; Godflesh; Kylesa; Kadavar; Walls of Jericho
miejsce, data: Clisson, 20.06.2014
wystąpili: Aerosmith; Soulfly; Status Quo; Avenged Sevenfold; Deep Purple; Carcass; Gorgoroth; Monster Magnet; Millencolin; Extreme; Walking Papers; Skid Row; Hatebreed; Nile; Brutal Truth; Eluveitie; Tsjuder; Skyclad; Phil Anselmo & The Illegals; Clutch; Comeback Kid
miejsce, data: Clisson, 21.06.2014
wystąpili: Black Sabbath; Soundgarden; Dark Angel; Emperor; Opeth; 1349; Unida; Turbonegro; Alter Bridge; Behemoth; Annihilator; Soilwork; Paradise Lost; The Black Dahlia Murder; Unleashed; Sólstafir; Spirit Caravan; Flogging Molly; Misfits
miejsce, data: Clisson, 22.06.2014

Black Sabbath, Aerosmith, Slayer, Carcass, Emperor, Deep Purple, Iron Maiden i jakaś setka innych zespołów do obejrzenia w ciągu trzech dni na dużym festiwalu? Gdzieś w grudniu 2013 roku zabrzmiało to tak jakoś mało "do osiągnięcia". Francuskie Clisson jest co prawda urokliwie położone (Zatoka Biskajska, ok. 50 km od oceanu), ale odległość około 1700 km w jedną stronę i szybko kończące się karnety nie napawały optymizmem. A jednak wszystkie czarcie siły na lądzie, morzu i w powietrzu złożyły się, abym mógł zaszczycić swoją osobą "Hellfest 2014". Dokładnie w Wigilię pewna urokliwa dama postanowiła zaparkować swoje auto centralnie w drzwiach mojego starego samochodu. W ten sposób na karnet, o przepraszam - na kod kreskowy przysłany mailem za niecałe 820 zł - nie musiałem długo czekać. Jak dotrzeć na drugi koniec kontynentu? Wieść poszła w świat, na odpowiedź również nie trzeba było długo czekać - razem z największymi wariatami w Polsce skrzykujemy się na 3 busy i łącznie w 27 osób ruszamy z wrocławskich Bielan. Trasę pokonujemy w 28 godzin w jedną stronę. Alkohol, mocz, wymiociny i pot leją się srogo ze wszystkich stron w czasie jednej z najbardziej rock'n'rollowych wypraw, jakie w życiu zorganizowałem.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Clisson wygląda jak miasteczko żywcem wyjęte z serialu "Allo Allo", jego mieszkańcy zresztą też - zamiast wina w sklepie sprzedadzą ocet, za rozmienienie pieniędzy na klepaki liczą sobie napiwek i - jak w kawałku Faith No More - "nobody speaks English anymore". Nikt nie słyszał tam o Chopinie, Skłodowskiej, Polańskim, nawet o Jimie Morrisonie! Pewnie edukacja wygląda, jak muzyka w tamtejszych stacjach radiowych. To plusy ujemne, z plusów dodatnich - palmy rosną, winorośle też, każdy na leżaku przed swoją parterową chawirą obala winiaki, temperatura w słońcu dochodzi do 50 stopni (procesory chłodzimy w miejscowej rzece - La Moine), skóra na ciele skwierczy.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Piątek. Festiwal wygląda, jak nasz "Woodstock". Przetacza się przez niego 130 tys. ludzi, wszędzie niemiłosierny kurz i smród. Do wyboru jest 6 scen (dwie główne i po jednej tematycznej - deathmetalowej, blackowej, stonerowej i hardcore'owej). Na raz odbywają się 3 koncerty, harmonogram jest bardzo napięty i nie da się obejrzeć (przynajmniej w całości) wszystkiego, co by człowieka interesowało. Jednym słowem trzeba wybierać. Ja w pierwszy dzień festiwalu zaserwowałem sobie: Kadavar (Black Sabbath do kwadratu), Roba Zombiego (fajny show, niestety RZ jak się okazało w ogóle jest w Polsce nieznany, co przypłaciliśmy odwołanym koncertem w "Stodole"). Współczesna Sepultura tradycyjnie zabrzmiała, jak solidny auto-cover band.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Iron Maiden - można ich kochać, nienawidzić nie ma za co, ale przejść obojętnie można również jak najbardziej. Zważywszy na to, że to zespół, który zagrał już w swojej historii wszystko, co miał do zagrania, a kotlety odsmaża niemiłosiernie przypalone i przesolone. Drugi rok z rzędu ciągną repetę trasy "Made In England" (identyczny koncert widziałem rok temu w Pradze), można zastanawiać się, czemu ma to służyć, ale jak dla mnie i tak lepiej, że nie muszę się katować na ogrywaniu ich kolejnej, nudnej jak flaki z olejem plastikowo brzmiącej płyty. Zagrali swoje największe hiciory, wszyscy i na scenie, i pod sceną skakali, tańczyli i śpiewali (nagle Francuzi potrafili wymówić coś po angielsku), czyli było tak, jak powinno być na koncercie Iron Maiden.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Slayera nigdy nie odpuszczam. Chociaż grają teraz w dramatycznie poszatkowanym przez życie składzie, to nadal są mistrzami i najważniejszą thrashmetalową kapelą w dziejach. Godzinny set w najlepszym czasie ze wszystkimi "przebojami" w pakiecie, nagłośnienie spod igły i wszystkie efekty, światła, lasery. Aż dziw bierze, że kilka dni później ludzie po wspólnym koncercie Slayera i Maidenów w Poznaniu pisali, że. była kicha. No tak, oni tam tylko "zagrali", a tutaj "wystąpili" na prestiżowym festiwalu dla stutysięcznej publiczności, wszystko musiało być dopięte perfekcyjnie na ostatni guzik. Nie wierzycie w tę wersję zdarzeń? Ok. Dzień później stało się coś niemożliwego - nawet Deep Purple zagrali dobry koncert, a przecież oglądając ich w akcji w Polsce ostatnich kilka razy wydawało się to nierealne! Electric Wizard dają średnio jeden występ w roku. Nie można było tego przegapić - niestety skład od ostatniego, wrocławskiego koncertu się zmienił i nie gra już z nimi niesamowity Grek Tas, z dodatkowych atrakcji została tylko Liz, a na telebimie nie wyświetlali starych horrorów klasy B. Nagłośnienie niestety też im spaprali - poza basem niewiele było słychać. Ukoronowaniem był koncert Septicflesh z nową płytą w tle (coś mam wrażenie, że niezbyt udaną), na którym po prostu zjechałem ze zmęczenia. Ale psychotropy i przeciwbóle zostawiłem sobie na oblężenie niedzielne.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Sobota. Z szacunku do pierwszej płyty poszedłem na Skid Row. Puścili ich na dużej scenie w samo południe, w związku z czym brzmiało oraz wyglądało to niezbyt ciekawie. Kolejno obejrzałem: Gorguts, Brutal Truth, Tsjudera, potem na dużej scenie Deep Purple i przepchałem się na drugą dużą scenę celem dobrnięcia do spotkania z mistrzami z Aerosmith. Steven Tyler i Joe Perry to jedni z największych szamanów rocka, jakich nosi ten świat. Nie zobaczyć ich nigdy na żywo, to tak, jakby niczego nigdy nie zobaczyć. Niesamowity koncert, było i "Love In An Elevator", i "Cryin'", i "Livin' On The Edge". Przy "Dude (Looks Like a Lady)" ujrzałem w myślach pewnego polskiego "polityka", a "Dream On" - cóż, Tyler na środku wybiegu wymiata na fortepianie, na tymże instrumencie stoi Perry i wyżyna z gitary jedną z najlepszych solówek ever. I właśnie na tym, to wszystko miało polegać. Na Carcass zjechałem jak dzień wcześniej na Septicflesh, jednak doczekałem do końca koncertu z totalnie zdartymi stopami i nogami już wchodzącymi pomału w kręgosłup. Do namiotu miałem ochotę wracać na czworaka.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Niedziela. I tutaj zaczął się prawdziwy maraton oparty w dużej mierze na energetykach i środkach przeciwbólowych, bo do obejrzenia było (bagatela!) 7 koncertów pod rząd. Zacząłem od thrashowych Annihilatora i Dark Angel (i z miejsca dwie legendy, bardzo ciężkie do wyhaczenia na koncertach gdziekolwiek). Behemoth zagrał na jednej scenie z Emperor i Black Sabbath. Więc ja już nie mam więcej pytań, co do rangi "naszej" kapeli, a ciemniaczki niech dalej im odwołują koncerty i latają po sądach, krzyżyk na drogę (odwrócony, of course). Panowie, koncert dobry, zdecydowanie za mało utworów z "The Satanist" i... kurczę no, wreszcie o coś nowego bym poprosił, bo się czułem, jakbym oglądał z dziesiąty taki sam występ pod rząd.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Soundgarden - powrót tej kapeli to jakaś pomyłka, która nigdy nie powinna się zdarzyć. Grają muzykę sprzed dwóch dekad (mam wrażenie, że dość mocno zdezaktualizowaną), nowa płyta pokazała, że kompletnie nie odnajdują się w obecnej rzeczywistość, niestety koncert na "Hellfest" to potwierdził. Może powrót Soungarden to fajny bajer sentymentalny dla młodzieży początków lat 90., ale aktualnie w moim odczuciu to nie przechodzi. Emperor - gra kilka koncertów w roku na dużych festiwalach i są to koncerty wyjątkowe, absolutnie wyjątkowego zespołu. Na tapecie płyta "In The Nightside Eclipse", Emperor jeńców nie bierze. Od razu wysadza ich w inny wymiar.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Black Sabbath - o wiele lepszy występ od tego, który widziałem w grudniu w Pradze. Lepszy muzycznie, lepiej brzmiący, od razu też widać było, że Ozzy'emu i reszcie chciało się grać. Ostatni taki zespół na świecie, 40 lat na scenie i nadal w pierwszej lidze, nie mający sobie równych. Na koniec zostawiłem sobie Opeth. I był to występ przemagiczny, do tego pierwszy dobry koncert Opeth, jaki widziałem w ramach festiwalu, bo poprzednie na "Brutalach" były słabe i potwierdzające opinię, że Opeth to nie jest zespół na takie imprezy. Tym razem było inaczej - zagrali same deathmetalowe, miażdżące rzeczy, dowalili potężnymi riffami i setkami nut wygrywanymi z każdą sekundą. Nowe utwory z płyty, która się jeszcze nie ukazała, przyjemnie bujały, a "Hope Leaves" z "Damnation" - po prostu poezja.

"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna
"Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014, fot. Robert "Rybson" Wrożyna

Tak zakończyliśmy w większości "Hellfest". W trakcie 24-godzinnego powrotu, w którymś momencie, po przejechaniu 1200 km, zobaczyłem na nawigacji wczesnym porankiem, że mamy jeszcze 500 km do domu. Równocześnie z tym zobaczyłem na autostradzie białe myszy i różowe jelcze, znaczy słonie. Po siedmiu energetykach i dwóch kawach spałem na poboczu godzinę z kompletnie urwanym filmem. Dzień później wszyscy całkowicie pijani ze szczęścia poszliśmy w ramach afteru na koncert Black Label Society i wtedy dopiero poczułem, że byłem na "Hellfeście" - najważniejszym muzycznym wydarzeniu przynajmniej tej dekady.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Hellfest 2014
Mikele
Mikele (wyślij pw), 2014-07-08 08:42:22 | odpowiedz | zgłoś
Festiwale mają swój urok, bo przez parę dni zapominasz o wszystkim, co denne na tym padole. W jednym czasie oglądasz sporo kapel, które lubisz. Jedyne dylematy to: które koncerty obejrzeć, ile piw się zmieści w bebzolu i kiedy się wychrapać. Ale z drugiej strony płacisz za więcej niż możesz przeżyć. Hellfest poszedł trochę w patologicznym kierunku, no bo 6 scen i ponad setka zespołów? Jak to ogarnąć? Przecież to typowa mcdonaldyzacja muzyki rockowej. Dla Polaków to atrakcja, ale myślę, że dla rozkapryszonego żabojada lub zmanierowanego helmuta nie jest to wydarzenie, które będzie wspominał do końca życia.
re: Hellfest 2014
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2014-07-08 14:14:18 | odpowiedz | zgłoś
dokładnie, hipermarket fest
re: Hellfest 2014
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-07-08 21:02:52 | odpowiedz | zgłoś
Trudno delektować się muzyką jak na klubowym koncercie,
ale organizatorzy wolą zaprosić dużo kapel, żeby wybredni się nie nudzili. Poza tym nie da rady przespać wszystkich dobrych gigów :)
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-07-03 23:03:06 | odpowiedz | zgłoś
recenzent zaserwoawał bardzo ciekawy, zwarty opis ważnego wydarzenia muzycznego. Ale z opinią o Soundgarden się nie zgodzę. Grają muzykę sprzed dwóch dekad, to co powiedzieć o takich Ironach? Nowa płyta też mi na razie nie podeszła, posłucham kiedyś ponownie, może się to zmieni. Ale w latach 90-tych wymiatali i najlepsze ich dokonania nadal brzmią wspaniale.
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2014-07-04 09:56:25 | odpowiedz | zgłoś
z tym, że Ironi zagrali fantastyczny koncert, a na Soundgarden się ostro wynudziłem.
chociaż pewnie nie bez znaczenia był fakt, że zaraz po nich miał wystąpić Emperor, i w sumie wtedy już wszystkie moje myśli biegły w tym kierunku :P
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
Byłem w 2012 (gość, IP: 95.160.76.*), 2014-07-03 14:52:48 | odpowiedz | zgłoś
Przestańcie narzekać. Wielu tutaj dorosłych, zarabia pewnie nieźle, są samoloty i pociągi. W 2012 tak podróżowałem na HF z GD albo WAW przez Amsterdam do Nantes i pociągiem do Clisson. Ale jak chce się walczyć z materią, "bo nie ma jak 30 h w drodze i brak snu na polu namiotowym", to wszystko boli. Ale z drugiej strony jakaś młodzież nieco marudna chyba. Od miejsca festu do miejsca gdzie spaliśmy (pozdrawiam Anne, jej irlandzkiego męża, syna, osiołka Simona i jego dwóch baranich kumpli) daleko w cholerę, faktycznie nikt nie mówi po angielsku (jedna pani taksówkarz - jej mąż też jeździ na taksie, ale już angielskiego nie zna) - ale ludzie są pomocni - pani ochroniarka zawiozła nas o 1 w nocy, bo jakoś się dogadaliśmy jednak, nie wzięła ani grosza - potem już wiedzieliśmy, że trzeba bookować panią taksówkarz. I tak to było. Nie marudźmy za dużo, zawsze są jakieś opcje. A za 2 tys. z rodziną to do Zakopca nie masz po co jechać, coś się obawiam....
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
minus
minus (wyślij pw), 2014-07-03 06:03:59 | odpowiedz | zgłoś
Czyli niezła tortura taki wyjazd. Smród, upał, syf, zdarte nogi i obolały kręgosłup. To ja wolę za te 2 tysie wypocząć sobie z rodziną w jakimś fajnym miejscu, a te wszystkie zespoły zobaczyć sobie komfortowo na normalnych koncertach.
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2014-07-03 11:34:41 | odpowiedz | zgłoś
niby tak, ale z drugiej strony klimat takiej imprezy jest zupełnie odmienny od zwykłych koncertów, czy to stadionowych czy klubowych. owszem, śpi się po trzy godziny, ale poznaje się masę ludzi, ogólnie impreza jest przecież nie tylko na koncertach, ale też na polu namiotowym. poza tym, jak to mówią - metal ist krieg! ;)
a już w ogóle zobaczyć podczas jednego wieczoru Emperora, Black Sabbath i na dokładkę Opeth - to jest zupełnie nie do przecenienia, zapamiętam to do końca życia. chociażby dla tego jednego wieczoru warto było się ciorać przez pół Europy.
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
CozzY
CozzY (wyślij pw), 2014-07-03 13:50:47 | odpowiedz | zgłoś
Za 2 tysie i to z rodziną to Ty możesz co najwyżej do Zakopca na weekend pojechać, zjeść starego łoscypka, kupić ciupagę i po tygodniu zastanawiać się co się z kasą stało. A taki deathtrip jak ten na Hellfest pozostaje w pamięci na bardzo długo. Sam bym się nie zdecydował ale pochwalam i zazdroszczę.
re: "Hellfest 2014", Clisson 20 - 22.06.2014
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2014-07-03 17:54:22 | odpowiedz | zgłoś
Ile lat trzeba czekać w kraju nad Wisłą, żeby w klubach obejrzeć tyle bandów? Nie mówiąc, że podróże między miastami też mogą zmęczyć. Po takim fescie pozostają wspomnienia na wiele lat, a klimat jest niepowtarzalny.