zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

Nie żyje Jeff LaBar, gitarzysta Cinderelli

22.07.2021 19:26  autor: Verghityax, źródło: blabbermouth.net

Jeff LaBar, gitarzysta nieistniejącego już glamowego zespołu Cinderella, zmarł 14 lipca 2021 roku. Przyczyna śmierci nie została podana do wiadomości publicznej. Muzyk miał 58 lat.

Jeffrey Philip LaBar przyszedł na świat 18 marca 1963 roku w Darby. Za gitarę chwycił zainspirowany przez swojego brata Jacka. Karierę muzyczną rozpoczął w 1985 roku, dołączając do zespołu Cinderella, gdzie zastąpił Michaela Schermicka.

Gitarzysta zarejestrował z Cinderellą wszystkie jej albumy studyjne: "Night Songs", "Long Cold Winter", "Heartbreak Station" i "Still Climbing". Debiutancki "Night Songs", wydany 2 sierpnia 1986 roku, trzykrotnie pokrył się platyną. Zespół błyskawicznie ruszył w swoją pierwszą trasę koncertową, otwierając występy dla Poison. W 1987 roku grupa koncertowała jako support dla Davida Lee Rotha oraz Bon Jovi.

Po tournee promującym trzeciego longplaya, pt. "Heartbreak Station", wokalista Tom Keifer zaczął mieć problemy z głosem, co doprowadziło do serii operacji i w efekcie opóźniło pracę nad czwartym albumem. Kiedy "Still Climbing" ukazał się w 1994 roku, szybko zniknął z list sprzedaży, a wytwórnia Mercury Records zerwała współpracę z kapelą. Formacja zawiesiła działalność.

Po reaktywacji w 1996 roku, Cinderella prowadziła głównie działalność koncertową, okazyjnie wydając albumy koncertowe i składanki. Zespół zdobył szczególnie wielką popularność w Japonii, skąd pochodziła matka Jeffa LaBara - June. Ostatecznie grupa rozwiązała się w 2014 roku.

Jeff LaBar udzielał się również w zespole Naked Beggars, gdzie towarzyszył mu Eric Brittingham, basista Cinderelli.

W 2014 roku Jeff LaBar wydał album solowy, zatytułowany "One for the Road".

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Nie żyje Jeff LaBar, gitarzysta Cinderelli
lah (gość, IP: 93.105.178.*), 2021-07-22 21:10:39 | odpowiedz | zgłoś
No, "Long cold winter" to ja uwielbiam bardzo ! Szkoda że solowe płyt Keifera są takie słabe...