zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Hellsingland Underground "Hellsingland Underground"

13.06.2009  autor: tjarb
okładka płyty
Nazwa zespołu: Hellsingland Underground
Tytuł płyty: "Hellsingland Underground"
Utwory: I'll Wind; Shadow Of The Old You; Slipping Through The Hands Of Time; Northern Country Boy; Ljusnan Riverside Jam; Child Of Another Time; Blue Mountain Blues; Hard Falls; Lost In The Woods; God Only Knows
Wykonawcy: Charlie Granberg - wokal; Mats Olsson - gitara; Peter Henriksson - gitara; Mathias Stenson - instrumenty klawiszowe; Patrik Jansson - instrumenty perkusyjne; Martin Karlsson - gitara basowa
Wydawcy: Sound Polution
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Czego można się spodziewać po płycie z pentagramem na okładce? Oczywiście nowoczesnego, pełnego radosnych improwizacji country rocka. W końcu co druga kapela w Skandynawii gra właśnie takie klimaty, więc czemu z Hellsingland Underground miałoby być inaczej?

Jak już pewnie zauważyliście, jest to raczej osobliwy projekt muzyczny. Śmiem jednak twierdzić, że może on odnieść sukces, bo muzyka, jaka znalazła się na debiutanckim krążku zespołu, jest chwilami naprawdę dobra. Mamy tu album, który z całą pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom Allman Brothers Band i innych zespołów z amerykańskiej sceny muzycznej lat siedemdziesiątych. Znalazły się na nim zarówno klasyczne, bluesrockowe przeboje i typowe ballady country, jak i długie, improwizowane partie instrumentalne, kojarzące się z takimi kapelami, jak Ten Years After czy Lynyrd Skynyrd. W dodatku wszystko to zostało porządnie zagrane i zaśpiewane.

Hellsingland Underground to idealny przykład na to, że muzyka nie zna granic. Zespół z powodzeniem mógłby bowiem rywalizować ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami. Jego wielką siłą są nie tylko stylizowane na lata siedemdziesiąte aranżacje, ale także świetne melodie, co sprawia, że muzyka broni się sama, bez konieczności powoływania się na mistrzów gatunku. Co do aranżacji - gitary wspomagane są tutaj zgodnie z wymogami gatunku przez organy, pianino i harmonijkę ustną. W klimacie amerykańskiej wsi utrzymane są również wokale - zarówno jeśli chodzi o głos Charliego Granberga, jak i pojawiające się czasem chórki.

Zajmijmy się tym, co możemy znaleźć na "Hellsingland Underground". Do najprzyjemniejszych momentów na płycie należy "Sleeping Through The Hands". To prosty, bluesowy kawałek w starym, dobrym stylu, którego nie powstydziłaby się niejedna uznana amerykańska kapela. Bardzo fajna melodia obudowana jest równie sympatycznymi gitarami, dodającymi kompozycji wiele uroku. Warto też wyróżnić "Northern Country Boy" oraz najkrótszą "Hard Falls" - szybkie, radosne piosenki, które idealnie nadają się na single i nic dziwnego, że właśnie do nich zrealizowane zostały teledyski. Pierwszy z nich znajdziemy zresztą na płycie w charakterze multimedialnego bonusu.

Jeśli chodzi o ballady, możemy je podzielić na dwie grupy. "Shadow Of The Old You" i "Child Of Another Time" to te bardziej rockowe, z bogatszymi aranżacjami, które kojarzyć nam się mogą ze znanymi z filmów flanelowymi potańcówkami. Z kolei "Blue Mountain Blues" i najdelikatniejsza na płycie piosenka "Lost In The Woods" to klimaty bliższe typowemu country. Zwłaszcza ta pierwsza z nich wydaje się być jednak stanowczo za długa. Problemu takiego nie ma natomiast z najdłuższą kompozycją - "Ljusnan Riverside Jam". Jak łatwo się domyślić po tytule, stanowi ona najbardzej rozimprowizowany fragment płyty, w którym muzycy od samego początku dają nam poznać swoje możliwości. Znalazło się tu miejsce nie tylko dla popisów gitarowych, ale także dla pianisty i bębniarza.

Mankamentem debiutanckiego albumu Hellsingland Undeground jest bez wątpienia fakt, że zespół lepiej sprawdza się w głośniejszych kompozycjach. Znajdujące się w drugiej części płyty piosenki i ballady o łagodniejszym brzmieniu nie robią już takiego wrażenia i gdyby nie obecność między nimi "Hard Falls", przy kolejnych odsłuchaniach mogłaby pojawić się pokusa, aby po wybrzmieniu ostatnich dźwięków "Child Of Another Time" po prostu puścić wszystko od początku. Z pewnością nie o to chodziło muzykom, zwłaszcza, że początek i koniec płyty w elegancki sposób są ze sobą splecione. Najsłabsze wrażenie robi na mnie, poza wspomnianym "Blue Mountain Blues", zamykający krążek utwór "God Only Knows".

Na koniec garść faktów na temat, który z pewnością interesował choć przez chwilę każdego, kto miał do czynienia z muzyką Hellsingland Underground. Skąd oni się właściwie urwali? Co ciekawe, założyciel grupy, Charlie Granberg, wcześniej znany był przede wszystkim jako autor okładek płytowych, a także teledysków - między innymi dla takich zespołów jak Katatonia czy My Dying Bride. Dwóch kolejnych muzyków to członkowie hardrockowej formacji Maryslim. Charlie początkowo po prostu zapytał znajomego, metalowego gitarzystę Matsa Olssona, czy nie zna jakiegoś bluesowego wioślarza, a ten okazał się wielkim fanem tego rodzaju muzyki. Ta pasja do gry stanowi duży atut całego albumu. Czuć ją w wielu momentach na płycie i choćby dlatego warto poświęcić jej chwilę uwagi.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Cóż...
Hellburger (gość, IP: 83.5.141.*), 2009-06-14 12:57:18 | odpowiedz | zgłoś
Ta muzyka nie mówię, że jest zła, ale naprawdę autor przesadził mówiąc, że amerykańskie kapele by się nie powstydziły. Ta muzyka nawet do pięt nie sięga Shooterowi Jenningsowi, Hankowi III, Van Zant, Allmanom a już na pewno nie polskiemu Lonstarowi.
Przyjemna muzyczka, ot i tyle.
re: Cóż...
tjarb (wyślij pw), 2009-06-14 14:48:21 | odpowiedz | zgłoś
Nie mam pojęcia, czemu wymieniłeś akurat te kapele. Oczywiście, że one nie byłyby dumne z grania takiego jak Hellsingland Underground, bo to przecież zupełnie inny gatunek muzyki. Z punktu widzenia fana rocka, Hellsingland Underground jest o wiele bardziej wartościowy, niż Lonstar, który oczywiście będzie znacznie bliższy fanom typowego country. Zresztą zauważ, między jakimi zespołami umieściłem tę grupę w recenzji - jest ogromna różnica pomiędzy tymi, które wymieniłem ja (a one raczej nie miałyby nic przeciwko nagraniu takiej płyty), a tymi, na które powołujesz się Ty. To dwa zupełnie odmienne gatunki muzyki. Ani Lonstar, ani Hank Williams III, ani Shooter Jennings nie komponują się zresztą w mojej opinii z profilem tego serwisu. Pozdrawiam. :)
re: Cóż...
Hellburger (gość, IP: 83.28.69.*), 2009-06-15 19:26:07 | odpowiedz | zgłoś
Szczerze mówiąc, Van Zant i Shooter bez problemu mogliby nagrać taką płytę, ale wolałbym nie usłyszeć tych utworów w ich wykonaniu, to fakt;) Najbliżej twórczości tego zespołu wypada chyba Drive-By Truckers.
Mnie po prostu ta płyta nie porwała i nie zrozumiałem porównania do Allmanów i Skynyrdów, których naśladowcy w postaci chociażby wymienionych przeze mnie wykonawców (bądź solowe projekty muzyków tych zespołów:P) są znacznie bardziej godni uwagi, według mnie. Lonstar faktycznie, to jest country, ale mi Hellsingland się kojarzy z Lonstarem mocno (na korzyść Polaka). Poza tym, skoro poruszam ten temat, to zrobiłem małą reklamę:P
Ale pozostając przy porównaniu do D-BT, wydaje mi się, że muzyka Amerykanów znacznie lepiej się prezentuje niż HLUG. Słuchając tej płyty z początku odniosłem pozytywne wrażenie, po czym zabrakło mi czegoś, co mają w sobie albumy właśnie wspomnianych muzyków. Może po prostu za mało ostrego sosu teksańskiego, że tak to poetycko ujmę?
Pewne doświadczenie w country/southern rocku mam, ale trudno mi powiedzieć czy duże. Uwielbiam tą muzykę, ale u nas stosunkowo trudno dostać płyty odpowiednich wykonawców, więc powoli się poznaje te gatunki.
re: Cóż 2
tjarb (wyślij pw), 2009-06-14 14:53:04 | odpowiedz | zgłoś
Choć oczywiście domyślam się, że w materii country / country rocka masz ode mnie znacznie większe doświadczenia - dla mnie to jest gatunek dość odległy, po który od czasu do czasu lubię sięgnąć i taka płyta jest dla mnie w sam raz. Jeśli miałbyś ochotę zrecenzować coś z klasyki gatunku i polecić innym czytelnikom serwisu, chętnie poczytam i przesłucham.